Około 500 mieszkańców wsi we wschodnich Chinach demonstruje od kilku dni przeciwko zanieczyszczeniu środowiska. Winę za to przypisują miejscowej fabryce paneli słonecznych.

Protestujący zebrali się po raz pierwszy w czwartek przed fabryką Zhejiang Jinko Solar Co. Domagali się wyjaśnień w sprawie zanieczyszczeń, które ich zdaniem spowodowały co najmniej 31 zachorowań na raka i wywołały masowe śnięcie ryb w miejscowej rzece. Niektórzy wdarli się do środka, przewrócili osiem pojazdów i zniszczyli biura - poinformowały w komunikacie władze prowincji Haining.

W piątek demonstrujący uszkodzili cztery wozy policyjne. Okoliczni mieszkańcy powiedzieli przez telefon, że protesty odbywają się od tego czasu codziennie.

Nagranie wideo zamieszczone na stronie władz prowincji pokazuje zbite szyby i wzmocnioną obecność policji.

Władze Hainingu podały, że odpady przemysłowe wytwarzane przez fabrykę nie były zgodne z obowiązującymi normami, wobec czego zwrócono się do fabryki o wstrzymanie produkcji. Niebawem ma też dojść do spotkania protestujących z przedstawicielami władz.

W komunikacie jest też mowa o zatrzymaniu w pierwszej połowie września 33-letniego mężczyzny, który "rozpowszechniał w internecie fałszywą informację" o wzroście zachorowań na raka w pobliskiej wiosce Hongxiao.

64-letni mieszkaniec Hongxiao powiedział agencji AP, że fabryka wypuszcza ścieki do rzeki oraz wytwarza gęsty dym, który dostaje się do atmosfery z kilkunastu kominów. Wieśniacy zdecydowanie żądają przeniesienia fabryki w inne miejsce. Bardzo się martwię o zdrowie młodych - zaznaczył.