Mimo fiaska unijnych negocjacji w sprawie przyszłorocznego budżetu Polska nie straci nic z 67 mld euro przyznanych w ramach funduszy pomocowych do 2013 roku. Takie zapewnienia usłyszała w Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska Borginion. Ale nie oznacza to, że nie będzie strat ekonomicznych czy strat w zatrudnieniu.

Winne budżetowej porażki są cztery kraje Wielka Brytania, Holandia, Szwecja i Dania. Do wspólnego budżetu wpłacają więcej niż z niego dostają.

Dla Polski fiasko budżetowych negocjacji oznacza, że pojawią się opóźnienia w wypłatach dla odbiorców unijnych funduszy, czyli - jak to określił komisarz ds. budżetu, Janusz Lewandowski - "dosyć ponure konsekwencje dla różnego rodzaju beneficjentów".

Opóźnienia w wypłatach przy finansowaniu np. budowy polskich dróg czy oczyszczalni ścieków, to paraliż inwestycji. Władze lokalne mogą obawiać się, że nie uda im się od razu zapłacić konkretnej faktury. I w ogóle przestaną inwestować.

Ponadto prowizorium budżetowe może być dodatkowym obciążeniem dla polskiego budżetu, bo trzeba będzie sfinansować dopłaty dla rolników. W dodatku zapanuje niepewność, bo Unia pogrąży się w kryzysie, co w biznesie zawsze przynosi straty.