Raty kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich mogą być niższe - niższe nawet niż przed wybuchem frankowego kryzysu w połowie stycznia. Wszystkie działające w Polsce banki, które udzielały kredytów w szwajcarskiej walucie, zgodziły się wprowadzić program pomocowy dla frankowiczów - poinformował właśnie autor tego pakietu, czyli Związek Banków Polskich.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, program pomocowy można sprowadzić do trzech punktów.

Pierwszy to uwzględnienie przez banki ujemnych stóp procentowych w Szwajcarii, a więc ujemnego LIBOR-u. Dzięki temu po dramatycznym wzroście kursu franka rata przeciętnego kredytu hipotecznego w tej walucie wzrośnie nie o niemal 20 procent, a o 7 procent.

Po drugie, banki zgodziły się ograniczyć spread walutowy (czyli różnicę między ceną sprzedaży i kupna) do 1 procenta. To dodatkowo ograniczy wzrost raty kredytu - tylko do jednego procenta.

Trzeci punkt pakietu zależy natomiast od nas samych. Jeżeli poprosimy bank o wydłużenie okresu spłaty kredytu o dwa lata, to rata - w porównaniu z ratą sprzed miesiąca - będzie niższa o trzy procent.

Związek Banków Polskich chce, by banki wdrożyły te zmiany już od 1 lutego. Niektóre z nich każą jednak swoim klientom poczekać do początku kwietnia.

Propozycje Ministerstwa Gospodarki "nie do przyjęcia"

Banki nie chcą natomiast stosować się do propozycji, przedstawionych w środę przez wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Według nich, propozycje te są dla nich w dużej części nie do przyjęcia.

Najmocniej krytykowane są dwa pomysły. Po pierwsze, banki nie chcą zgodzić się na umożliwienie wszystkim kredytobiorcom wzięcia aż trzyletnich wakacji kredytowych. Wakacje kredytowe są stosowane przez banki, ale w wyjątkowych sytuacjach, wyjątkowych okolicznościach - podkreślał na konferencji prasowej prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz.

Bankowcy nie chcą także zgodzić się na sytuację, w której jeżeli przestaniemy spłacać raty kredytu, to bank, co prawda, zabierze nam mieszkanie, ale nie obciąży nas - jak teraz - dodatkowym długiem. Banki musiałyby żądać prawdopodobnie co najmniej 50-procentowego wkładu własnego - mówił wiceszef ZBP Jerzy Bańka. W tej chwili, udzielając kredytów hipotecznych, banki żądają zazwyczaj 10-procentowego wkładu własnego.


(edbie)