Tureccy żołnierze, zatrzymani przez amerykańskie wojska w północnym Iraku, zostali zwolnieni - podała turecka telewizja. 11 Turków zostało zatrzymanych w piątek, gdy żołnierze USA przeprowadzili atak na ich bazę w Sulejmanii.

Tureckie media sugerowały, że ludzie ci przygotowywali zamach na gubernatora Kirkuku. Władze w Ankarze uznały aresztowanie tureckich żołnierzy za poważny incydent, który pokazuje, że USA źle traktują swojego sojusznika z NATO i złożyły w tej sprawie ostry protest.

Nie możemy zrozumieć celu Amerykanów - powiedział zastępca szefa sił zbrojnych Yasar Buyukanit. Akcja podjęta przez kraj, który od 50 lat jest naszym sojusznikiem, głęboko nas smuci - dodał.

Turcja obawia się, że Kurdowie w północnym Iraku będą chcieli utworzyć niezależne państwo, co doprowadziłoby do zaostrzenia rebelii kurdyjskiej w południowo-wschodniej Turcji. Od początku lat 80. zginęło tam ok. 30 tys. osób. Stosunki między Waszyngtonem a Ankarą popsuły się przed wojną z Irakiem, gdy turecki parlament nie zgodził się na przemarsz wojsk USA przez ten kraj.

W północnym Iraku pozostaje kilka tysięcy tureckich żołnierzy, którzy ścigają kurdyjskich rebeliantów. Popierani przez Amerykanów kurdyjscy przywódcy, którzy od wojny w Zatoce w 1991 roku sprawują kontrolę nad regionem, wzywają Turcję do wycofania wojsk.

06:20