Polska powinna poczekać 7 lat na otwarcie rynku pracy UE dla swoich obywateli - informuje dzisiejszy "Berliner Zeitung". Zdaniem gazety, niemiecki rząd już oficjalnie postanowił, że będzie się domagać właśnie tak długiego okresu przejściowego.

Propozycja 7-letniego okresu ochronnego jest wynikiem negocjacji pomiędzy niemieckimi ministerstwami spraw zagranicznych, gospodarki oraz pracy. Przygotowania nad ustaleniem niemieckiego terminu trwały ponad rok. Gazeta dodaje, że stanowisko rządu Gerhadrda Schroedera mogło być dla Polski bardziej niekorzystne, gdyż ministerstwo pracy domagało się aż 20-letniego okresu ochronnego, m.in. ze względu na wysokie bezrobocie przede wszystkim we wschodnich Niemczech. Dziennik pisze również, iż 7-letni okres przejściowy jest porównywalny z okresem 8-letnim, jaki musieli zaakceptować pracownicy z Hiszpanii i Portugalii po ich przystąpieniu do Piętnastki. Rzecznik niemieckiego rządu odmówił skomentowania doniesień prasowych. Powiedział jedynie, że kanclerz Gerhard Schroeder wygłosi dziś przemówienie na temat poszerzenia Unii Europejskiej. Stanowisko Niemiec ma zostać przedstawione 1 stycznia Szwecji, która obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Komentując stanowisko rządu Schroedera, nasz główny negocjator Jan Kułakowski w rozmowie z brukselską korespondentką radia RMF FM powiedział, że proponowane siedem lat okresu ochronnego to stanowczo za dużo. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM z Berlina, Tomasza Lejmana:

Dziś w Wasztyngtonie rozpocznie się szczyt USA-Unia Europejska. Uczestniczyć w nim będą prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton, szef Komisji Europejskiej Romano Prodi oraz prezydent Francji Jacques Chirac. To właśnie jego kraj przewodniczy Unii jeszcze do końca roku.

15:00