Brak odpowiedniej ilości snu nie tylko sprawia, że nastolatki gorzej się uczą i są generalnie w gorszym humorze, ma także konkretny wpływ na ich zdrowie. Wyniki badań, opublikowane przez naukowców z Bradley Hospital na łamach czasopisma "Journal of Sleep Research" wskazują, że ci z młodych ludzi, którzy najmniej śpią, najczęściej zapadają na przeziębienia, a także zwykłą lub żołądkową grypę.

Zdjęcie ilustracyjne /JENS KALAENE /PAP

Naukowcy pod kierunkiem dr Kathryn Orzech z Bradley Hospital Sleep Research Laboratory analizowali różnice w częstości zachorowań, długości przebiegu chorób i nieobecności w szkole w zależności od przeciętnej długości snu nastolatków. Okazało się, że uczniowie, którzy śpią przeciętnie więcej, rzadziej chorują i rzadziej też biorą zwolnienia lekarskie. W przypadku podobnej długości snu, dziewczęta chorowały częściej, niż chłopcy.

Naukowcy od dawna zdają sobie sprawę z długotrwałych skutków niedosypiania. Choroby serca, wysoki poziom cholesterolu, czy depresja to przypadłości, o których większość nastolatków jednak jeszcze nie myśli. W tym wieku człowiek interesuje się raczej tym, by przeziębienie nie zepsuło mu weekendowej imprezy, czy jakiegoś meczu drużyny sportowej. Te badania pokazują, że i tu sen ma znaczenie kluczowe, a jego brak sprawia, że problemy ze zdrowiem, drobne choroby mogą pojawić się niemal natychmiast.

Badacze podkreślają, że negatywne skutki przynosi też nieregularność snu. Ci, którzy nie dosypiają w ciągu tygodnia i starają się wszystko nadrobić w trakcie weekendu też nie wychodzą na tym najlepiej. Podobnie, jak nocne marki, które wszystko - i naukę i spotkania ze znajomymi - zostawiają na późny wieczór. Przesłanie jest proste, lepiej zużyć więcej czasu na sen, by nie marnować go potem na leżenie pod kołdrą.