​Niemiecki hodowca drobiu Michael Lueft wynajmuje kury. 48-letni rolnik mówi, że dzięki niemu dzieci dowiadują się, iż jaja nie powstają w supermarkecie. Niezwykła oferta cieszy się dużym powodzeniem - pisze "Die Welt".

REKLAMA

Lueft jest właścicielem fermy kurzej w Seligenstadt, w kraju związkowym Hesja. Od dwóch lat część ptaków wypożycza, wybierając łagodne okazy, które dają się głaskać. Z oferty korzystają zarówno osoby prywatne, jak i instytucje publiczne - szkoły, domy starców i przedszkola.

Za pakiet obejmujący pięć kur, karmę, kurnik i koszt końcowego sprzątania po 14-dniowym pobycie ptaków trzeba zapłacić 118 euro. W cenie są oczywiście także jajka znoszone w tym czasie przez kury. Klienci mogą liczyć na trzy do czterech sztuk dziennie. Kury nie są maszynami do znoszenia jaj - zastrzega Lueft.

Dzięki mnie dzieci dowiadują się, skąd biorą się jajka - chwali się oryginalny biznesmen. Inaczej mogłyby pomyśleć, że żywność rośnie na półkach w supermarkecie - tłumaczy. Jego zdaniem kury wykazują też terapeutyczne właściwości. U pensjonariuszy domu starców, z których wielu cierpi na demencję, kontakt z ptakami wywołał wspomnienia - przekonuje hodowca.

Rolnik wypełnił swoim pomysłem lukę w ofercie. Niemiecki Związek Rolników poinformował, że dotychczas nikt nie wpadł na pomysł "kur do wynajęcia".

(es)