U wybrzeży Francuskiej Riwiery ruszyła niezwykle skomplikowana podwodna operacja archeologiczna. Z morskiego dna ma zostać wydobyty największy okręt wojenny króla Ludwika XIV.

REKLAMA

Wrak okrętu, któremu monarcha nadał nazwę „La Lune”, czyli „Księżyc”, jest w zadziwiająco dobrym stanie – choć od XVII wieku spoczywa na głębokości blisko 90 metrów u wybrzeży dzisiejszego Tulonu. Według ekspertów, znajdują się w nim ciągle m.in.: królewskie przedmioty codziennego użytku ze srebra i złota, czary z brązu oraz 48 dział. Najpierw zostaną wydobyte na powierzchnię właśnie cenne przedmioty, później cały kadłub okrętu. Miejsce, w którym spoczywa wrak, chroni przed intruzami francuska Marynarka Wojenna.

Przed wyciągnięciem kadłuba na powierzchnię, trzeba go będzie jednak pociąć na kawałki. Dlatego też najpierw jest zapisywany na komputerach trójwymiarowy obraz wraku. Ma to ułatwić później ponowne połączenie wydobywanych fragmentów w jedną całość.

Operacja, w której uczestniczą m.in. nurkowie, zdalnie sterowane roboty i naukowcy w miniaturowych łodziach podwodnych, ma trwać wiele miesięcy. Kieruje nią francuskie ministerstwo kultury wspierane m.in. przez informatyków z nadsekwańskiego koncernu Dassault, produkującego m.in. samoloty bojowe. Eksperci twierdzą, że to jedno z najbardziej skomplikowanych przedsięwzięć w historii podwodnej archeologii.

ZOBACZ SFILMOWANE POCZĄTKI SKOMPLIKOWANEJ OPERACJI

Okręt zatonął, bo był przeciążony

Flagowy okręt Marynarki Wojennej z czasów Ludwika XIV zaczął nabierać wody w drodze powrotnej z północnej części Afryki do Francji. Według historyków, był przeciążony – znajdowało się na jego pokładzie zbyt wielu żołnierzy i zbyt ciężki sprzęt. „Księżyc” zatonął w 1664 roku. Przez długi czas specjalistom nie udawało się ustalić, gdzie znajduje się jego wrak. Zatonięcie tego wielkiego okrętu było bowiem utrzymywane w tajemnicy przez dwór Króla Słońce (tak do dzisiaj nazywany jest Ludwik XIV) – fakt ten uważano wtedy za niekorzystny dla wizerunku Francji jako mocarstwa.