Wyruszyła z Chicago pod koniec czerwca, przejechała północną część Stanów Zjednoczonych, potem kawał Kanady, pokonała słynną liczącą ponad 2 tysiące km Alaska Highway, by wreszcie ruszyć tzw. Dalton Highway na samą północ Alaski. W międzyczasie przekroczyła Koło Podbiegunowe na 66’33’ równoleżniku.

REKLAMA

Zimna Alaska i Martwy Koń

Uśmiechnięta, pozytywna i jak zawsze rozgadana, Natasza połączyła się z naszą redakcją z miasta Fairbanks na Alasce i mocno się zarzekała, że nie będzie płakać. Nie widać po niej w ogóle efektów ponad miesięcznej jazdy w trudnych północno-amerykańskich warunkach.

Kilka dni wcześniej pokonała Dalton Highway, jedyną drogę prowadzącą na samą północ Alaski nad Zatokę Prudhoe, do miejscowości o urokliwej nazwie Deadhorse (z ang. Martwy Koń). Określenie "highway" jest dla tej drogi mocno przesadzone. To prawie szutrowa dwukierunkowa droga, po której poruszają się głównie wielkie ciężarówki, na której jest mnóstwo oleju i wszelkich płynów samochodowych niezwykle groźnych dla motocyklistów, szczególnie w trakcie deszczu. Ale ci nie omijają tej trasy. Każdy z nich wie, że przylepić swój nalepkę na końcowym przystanku w Deadhorse, to tak jakby zdobyć ośmiotysięcznik dla himalaisty. To północny krańcowy punkt na trasie panamerykańskiej (wzdłuż wybrzeża obu Ameryk), którą pokonuje wielu miłośników motorów.

W drodze na północ naszej podróżniczce towarzyszył hiszpański motocyklista, który właśnie przyjechał z południa Trasą Panamerykańską, dokładnie tą samą, którą ma do pokonania Natasza.

Yamaszka opiekunka

Czuję, że ona robi wszystko, żebym była bezpieczna - mówi w kolejnej relacji podróżniczka i chwali swoją Yamahę Ténéré 700, która świetnie się sprawuje na coraz trudniejszych północnych drogach Kanady i Ameryki. Po podróży drogą Dalton Highway Yamaszka wymagała sporej dawki "higienicznych" zabiegów. Natasza jest dumna, że sama była w stanie wymienić swojej "ulubienicy" klocki hamulcowe.

Najważniejsze to nie bać się pytać - mówi Natasza. Przed zdjęciem kół i wymianą klocków wykonała kilka telefonów i obejrzała kilka tutorialów w Youtubie i dała radę. Ze swoją Yamaszką często gada podczas drogi. Widzisz, może jest ciężko, ale popatrz jakie masz widoki. Takich byś nie miała stojąc w garażu - dodaje z uśmiechem wspominając ostatnią podróż.

Kolejny cel to Vancouver w Kanadzie, a potem prosto w dół na południe wzdłuż wybrzeża wszystkich Ameryk.

Wyprawę można śledzić na kanałach social mediowych Facebooku i Instagramie oraz na stronie www.nataszacaban.pl.

Natasza swoją podróżą wspiera dwie fundacje: Dajemy Dzieciom Siłę i Między Niebem a Ziemią.

Patronat redakcyjny objęły redakcje Radia RMF24 i portalu RMF24.PL.