Dzika - i to dosłownie - lokatorka w Gdańsku. Kaczka krzyżówka zajęła miejsce lęgowe zajmowane wcześniej przez drapieżne pustułki. Ornitolodzy są zaskoczeni – odwagą tej „kaczki-dziwaczki.”

REKLAMA

Zdziwienie budzi miejsce, która kaczka wybrała na złożenie jaj. Gniazdo znajduje się bowiem ponad 20 metrów nad ziemią - w murze jednego z kościołów. W tym roku - w ramach projektu "Pustułka z gdańskiego zaułka" - zainstalowano tam kamerę. Miała służyć do obserwacji sokołów pustułek, ale złośliwa kaczka krzyżówka przejęła wnękę i złożyła jaja. To po prostu była wnęka wypełniona takim drobnym gruzem, piachem.. taka dziura w ścianie i na tym sobie pustułki regularnie wyprowadzały lęgi, gdyż im taka pseudopółka skalna wystarczała. Natomiast ta kaczka weszła i wykorzystała ten piasek. To jest dość nietypowe, gdyż one z reguły gnieżdżą się gdzieś w trawach albo na drzewach i wykorzystują materiał bardziej roślinny. Natomiast tutaj kaczka wykopała dziurę w piachu i zaczęła składać jaja - tłumaczy Jakub Typiak, z gdańskiego OTOZ Animals, na co dzień pracujący także w Stacji Ornitologicznej Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk.

Fakt, że kaczka krzyżówka czeka na potomstwo to zdaniem ornitologów kłopot. Małe pisklaki mogą chociażby spaść z dużej wysokości. Nie to jednak jest największym problemem. Kaczki muszą przeprowadzić młode do wody, ale nie zwracają na to uwagi wybierając miejsca lęgowe. Kaczka nie przewiduje, czy po drodze jest na przykład ruchliwa ulica, czy przejeżdża tramwaj. Pisklęta nie potrafią latać, wiec muszą iść pieszo i bardzo dużo ich ginie na ruchliwych drogach. W tym konkretnym wypadku może dojść do tego, że one zostaną uwiezione pomiędzy jednym dachem, a drugim i nie będą w stanie się wydostać. Jeśli do tego dołożymy fakt, że w pobliżu gniazdują mewy srebrzyste na dachach, które bardzo chętnie zjadają takie pisklęta, to może mieć ona poważne problemy - mówi Typiak.

Ornitolodzy już planują ewakuację "kaczki-dziwaczki." Na razie nie wiadomo kiedy do niej dojdzie. Na pewno będzie trzeba użyć wysięgnika, bo do gniazda dostać można się tylko od zewnątrz. Ta dziura jest bardzo głęboka. Mury starego kościoła są bardzo grube, szerokie i właściwie ciężko byłoby się tam dostać. Będziemy się starać wszystko robić tak, żeby nie rozdzielić przede wszystkim rodziny, czyli żeby złapać i matkę i młode, żeby je przemieścić bezpiecznie po prostu nad wodę. Chodzi o to, żeby te ptaki potem już samodzielnie, w naturalny sposób, mogły się wychowywać - zapowiada Jakub Typiak.

Tu możesz śledzić na żywo poczynania kaczki dziwaczki.

(mpw)