Włoska turystka, która z własnej inicjatywy posprzątała plażę na Sardynii, dostała ponad 160 euro grzywny. Ukarano ją za to, że śmieci wyrzuciła w miejscu, gdzie nie ma meldunku.

Młoda archeolog mieszkająca w Cagliari, była na urlopie w nadmorskiej miejscowości Piscinas na południu Sardynii. Jak tłumaczyła, nie mogła dłużej patrzeć na stosy plastikowych butelek i pojemników pozostawionych na jednej z najpiękniejszych sardyńskich plaż. Przed powrotem do domu skrupulatnie zebrała do worków plastikowe opakowania.  

Rozejrzałam się wokół i zdałam sobie sprawę, że nigdzie nie było tam żadnego pojemnika, do którego można by wyrzucić te odpadki. Dlatego zapakowałam wszystko do samochodu - opowiedziała włoskim mediom 35-letnia Ilaria Montis. Zaznaczyła, że na całym 50-kilometrowym odcinku w drodze powrotnej do Cagliari nie znalazła żadnego kontenera na plastik, za którym cały czas się rozglądała.  

Plastikowe butelki i inne odpadki wyrzuciła dopiero po przyjeździe do Cagliari. Jednak za kontenerem czaili się policjanci w cywilu, którzy nieoczekiwanie postanowili wylegitymować obrończynię środowiska. Odkryli, że jest zameldowana nie w mieście, w którym mieszka, ale w innej części wyspy. Kobieta otrzymała karę w wysokości 167 euro za to, że - jak sprecyzowano w mandacie - "nie będąc rezydentką w Cagliari wrzucała do ulicznego kontenera worki z odpadkami". Zgodnie z przepisami wprowadzonymi przez zarząd miasta było to złamanie prawa.

Jesteśmy pewni, że bohaterka tej historii działała w dobrej wierze, ale Cagliari nie może być kubłem na śmieci z całej Sardynii - oświadczył burmistrz Massimo Zedda. Przyznał, że jest mu żal, że "wrażliwa obywatelka" musi płacić za śmieci, jakie pozostawili inni "niecywilizowani turyści". Kary jednak nie cofnął.  

Włoska archeolog nie będzie odwoływać się od tej kary.

(mpw)