Brytyjskie media opisują niesamowitą historię pewnego listu. Na przesyłce widniał jedynie napis "Anglia", a jednak świąteczna kartka trafiła do właściwego adresata.

Jak podaje BBC, Paul Biggs z Longlevens był absolutnie zszokowany, kiedy w jego ręce trafiła koperta, na której było napisane "Anglia" - bez żadnych innych danych, nawet nazwiska adresata. Okazało się jednak, że to on był odbiorcą przesyłki. Nadawcą z kolei okazał się jego znajomy z Niemiec.

Royal Mail, czyli brytyjski operator pocztowy twierdzi, że list po nadejściu do sortowni trafił pod opiekę "adresowych detektywów". Przesyłka została nadana w poniedziałek, a już w środę odebrał ją Biggs.

Nie wiadomo dokładnie, jak udało się ustalić, do którego miasta list powinien trafić, ale BBC podaje, że już we właściwej miejscowości przesyłkę nosił listonosz od domu do domu, pytając, czy domownicy spodziewają się listu z Niemiec.

List najprawdopodobniej został zaadresowany poprawnie, jednak po drodze odkleiła się od niego adresowa naklejka - został więc tylko ręcznie dopisany napis "Anglia".

"Adresowi detektywi" powstali po to, żeby źle zaadresowane listy trafiły do adresatów, ale nawet biorąc pod uwagę ich standardy, to jest imponujące - stwierdził rzecznik poczty.

(abs)