We Włoszech coraz częściej dochodzi do kradzieży orzeszków piniowych, czyli pinoli. Ten ważny składnik włoskiej kuchni osiągnął tak wysokie ceny, że powstały gangi specjalizujące się w jego kradzieżach. Orzeszki trafiają potem na czarny rynek.

W ostatnim czasie ich ceny tak poszybowały w górę, że stały się one wręcz artykułem luksusowym. Niewielkie opakowanie kosztuje nawet do 5-7 euro. Cena za kilogram sięga 80-100 euro.

Przyczyną gwałtownego wzrostu cen są coraz mniejsze zbiory pinoli z powodu pasożyta trawiącego drzewa iglaste w basenie Morza Środziemnego oraz zeszłoroczna wyjątkowo kapryśna aura, w wyniku której nie dojrzały szyszki z cennymi orzeszkami. W rezultacie cała ich produkcja spadła o połowę.

Tymczasem popyt na te orzeszki nie słabnie, bo bez nich nie można przygotować tradycyjnego sosu pesto i wielu deserów. Dlatego tymi smakowitymi nasionami niektórych gatunków sosny, posiadającymi wysoką wartość odżywczą zainteresował się świat przestępczy.

W Perugii karabinierzy zatrzymali mężczyznę, który ukradł w sklepie 30 torebek orzeszków piniowych za 200 euro. To jeden z wielu przykładów tego procederu.

Z hurtowni w Ligurii skradziono 7 ton orzeszków o wartości rynkowej 400 tysięcy euro. Ofiarami złodziei padli także inni producenci i hurtownicy w tym regionie, słynącym z sosu pesto po genueńsku.

Cała seria takich przypadków, zanotowanych w różnych punktach kraju, skłoniła policję do postawienia tezy, że zajmują się tym nowe wyspecjalizowane grupy przestępców. To wciąż drożejące kulinarne "złoto" sprzedają na czarnym rynku. Zauważa się, że na ten kradziony towar nie brakuje chętnych. Sprzedawany jest na targach, trafia też do małych sklepów.

W niektórych włoskich supermarketach, szczególnie dotkniętych tą najnowszą falą kradzieży, niewielkie torebki z orzeszkami wyposażono w dodatkowe zabezpieczenia przed złodziejami; takie, jakie stosuje się w przypadku szampana, kawioru i drogich win.

(abs)