215 osób do godz. 2 w nocy ostrzygł fryzjer z Polic pod Szczecinem. Potem przestał liczyć. Daniel Traut przez ponad dobę walczył ze zmęczeniem. Chciał pobić rekord Guinnessa, a przede wszystkim zebrać jak najwięcej pieniędzy na leczenie chorego na raka kolegi.

Aktualny rekord w liczbie ostrzyżonych osób ustanowili grupowo fryzjerzy ze Stanów Zjednoczonych. W ciągu 10 godzin obcięli włosy 392 osobom. Wynik pana Daniela też jest imponujący - w 16 godzin sam uporał się z 215 klientami. Ostrzyżenie jednej osoby zajmowało mu niespełna 5 minut. Kolejka przed jego zakładem fryzjerskim stała w niedzielę od rana. Obciąć włosy przyjechało m.in. około 100 motocyklistów.

Przestałem liczyć klientów do rekordu około 2 w nocy. Kolejka nagle się skończyła, bałem się, że zabraknie chętnych. Była może godzina przestoju. Od godz. 3 kolejka wróciła - opowiadał pan Daniel. Tuż przed godz. 10, gdy miał kończyć fryzjerski maraton, przed zakładem nadal czekali ludzie. Około godziny czekam. Nieważne, jak mnie obetnie, jakoś krótko, ważne, żeby lista do rekordu była jak największa i żeby udało się zebrać jak najwięcej pieniędzy - mówił jeden z klientów. W kolejce czekali i starzy, i młodzi. Wczoraj nie udało nam się dostać, dziś syn ma do szkoły na 9:50, to postanowiliśmy spróbować z rana. On tylko u pana Daniela chce się strzyc - mówiła mama małego Krystiana, który na fotelu zasiadł chwilę po godz. 9.

Po dobie z maszynką i nożyczkami w ręku, po panu Danielu było już widać zmęczenie. Ręce się nie trzęsą, gorzej nogi i plecy. Czuję zmęczenie. Po tej próbie zrobię sobie parę dni odpoczynku - jakieś spa, czy sanatorium dla fryzjerów. Proszę o wyrozumiałość - mówił Daniel Traut. Przez całą noc towarzyszyły mu koleżanki z pracy. Co godzinkę ratowałyśmy go herbatką z cytryną. Kawy chyba żadnej nie wypił. Daniel jest zawzięty, zawsze dąży do celu - opowiadała pani Natalia.

Mimo zmęczenia, fryzjer się nie poddał. Jak wybije 10, spojrzę na zegarek, powiem: fajnie, jestem zaje... i strzygę dalej - opowiadał pan Daniel jeszcze przed końcem fryzjerskiego maratonu.

Czy jego wynik zostanie uznany za rekord świata? Wszystko w rękach sędziów z Księgi Rekordów Guinnessa. Na pewno jest rekordzistą Polski. Podobnego wyczynu nie podjął się jak dotąd nikt. Najważniejsza w całej akcji była jednak zbiórka pieniędzy dla chorującego na nowotwór mózgu - glejaka - kolegi pana Daniela. Na rozpoczęcie terapii niestandardowej potrzeba 50 tysięcy złotych. Do skarbonki, gdzie każdy ostrzyżony wrzucał co najmniej 20 złotych, trafiło 12,5 tysiąca zł.

Daniel Traut już teraz zapowiada, że z rekordem będzie chciał się zmierzyć ponownie. Odsapnę, przygotuję się i spróbuję jeszcze raz. Za rok, albo dwa - dodał.

(abs)