Burmistrz miasteczka Ceriano Laghetto na północy Włoch pół dnia pracuje w urzędzie, a potem bierze do ręki miotłę. Zamiata ulice, wyrywa chwasty i porządkuje klomby.

Dante Cattaneo z prawicowej Ligi Północnej powiedział dziennikowi "La Repubblica", że właśnie tak rozumie swoją służbę publiczną. Rano pracuję w biurze, po południu sprzątam - wyjaśnił. Brakuje ludzi i funduszy, a ja nie chcę, aby nasza miejscowość była brudna, wolę zakasać rękawy - dodał.

Sam mówi o sobie "burmistrz-zamiatacz". Sierpień, który większość Włochów przeznacza na wakacyjny wypoczynek, postanowił spędzić pracując społecznie i to każdego dnia; jeśli trzeba, także w niedziele.

Cattaneo podkreślił, że dbanie o czystość uważa za swój obowiązek. Jeśli chce się porządku na ulicach i skwerach, trzeba też samemu zabrać się do roboty - uważa 31-letni burmistrz 6-tysięcznego miasteczka, położonego między Monzą a Brianzą. Zapewnił, że w pomarańczowej kamizelce i roboczych rękawicach oraz z workami na odpadki nie zabiega o głosy wyborców. Wybory wygrał już po raz drugi niecałe trzy miesiące temu.

(mpw)