50-letni technik komputerowy Michael Drysch wprawił w osłupienie koszykarzy Miami Heat i 20-tysięczną widownię, gdy w przerwie meczu z Detroit Pistons trafił do kosza z połowy boiska! Jego wyczyn nagrodzono 75 tysiącami dolarów.

Konkurs organizowała fundacja LeBrona Jamesa. Sam James błyskawicznie zareagował zresztą na niesamowity rzut. Podbiegł do Dryscha stojącego na środku parkietu, a jego radość była tak wielka, że bohater wieczoru został powalony na parkiet i utonął w uściskach mistrza NBA.

Zachwyty nad wyczynem 50-latka były zresztą w pełni zasłużone. Jego rzut był nietypowy, bo oddany tylko jedną ręką, ale tak precyzyjny, że piłka zaledwie musnęła siatkę i wpadła do kosza.

Kiedy zobaczyłem, jak przygotowuje się do próby, pomyślałem, że ten rzut nie ma szans powodzenia. Kiedy piłka wpadła do kosza, byłem zszokowany. Nie trafiłbym w ten sposób. To wydarzenie pozostanie bardzo długo w pamięci nas wszystkich - mówił po wszystkim James, najlepszy koszykarz ubiegłorocznych finałów NBA.

20 tysięcy kibiców zebranych na trybunach American Airlines Arena w Miami dosłownie oszalało z zachwytu. Sala "eksplodowała". To był taki sam aplauz, jak kilka miesięcy temu, gdy zdobywaliśmy mistrzostwo - podkreślał rozgrywający Heat Dwyane Wade.

(edbie)