10-latek z Ligurii we Włoszech otrzymał z urzędu skarbowego wezwanie do zapłacenia podatku od nieruchomości w wysokości kilkuset euro. Największe zdumienie wywołało uzasadnienie; uznano, że nieletni podatnik, choć ma żonę, nie mieszka z nią pod jednym dachem.

Zapłacenia gminnego podatku od nieruchomości zażądał urząd miasta Sestri Levante tłumacząc to w wezwaniu sytuacją życiową ucznia szkoły podstawowej. Ustalono bowiem, że jest żonaty, lecz mimo to mieszka sam, pod innym adresem. To zaś oznacza, że musi zapłacić podatek od tego mieszkania, którego jest właścicielem.

Podatku od nieruchomości nie płaci się tylko od pierwszego domu, jaki się nabyło.

O jednym z najdziwniejszych żądań ze strony urzędu skarbowego we Włoszech, gdzie spektakularne pomyłki zdarzają się bardzo często, poinformował ojciec chłopca. Mężczyzna domyśla się, że błąd ten wynika z tego, że on i jego żona mają różne adresy zameldowania.

Ojciec 10-latka żartobliwie skomentował całą tę sytuację: Mój syn był żonaty z koleżanką z ławki, ale już nie są razem.

Jedyne rzeczy, jakie posiada, to rower i samochodzik na pilota, o ile można je opodatkować - dodał.

W związku z rozgłosem, jaki nadano sprawie w mediach, burmistrz miasta oficjalnie przeprosiła za błąd. Wyjaśniła, że ojca pomylono z synem.

(jad)