"Boimy się, że pacjenci z chorobą wieńcową będą czekać na leczenie tak długo, aż dostaną zawału" - alarmuje Polskie Towarzystwo Kardiologiczne w apelu do administracji rządowej. To reakcja na to, że NFZ i Ministerstwo Zdrowia od października chcą wprowadzić limity na przyjmowanie pacjentów w stanie przedzawałowym z tak zwaną niestabilną dusznicą bolesną nazywaną przez kardiologów popularnie stanem przedzawałowym. Limitem ma być objęty popularny zabieg koronarografii. Teraz chorzy są przyjmowani bez limitów.

REKLAMA

Rocznie z takiego leczenia korzysta nawet 30 tysięcy pacjentów. Profesor Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego obawia się, że po zmianach wchodzących w życie 1 października szpital, który wyczerpie limit, nie będzie mógł przyjmować nowych pacjentów przed zawałem.

JAK ZADBAĆ O SERCE? PRZECZYTAJ WYWIAD Z EKSPERTEM>>>

Wyobrażam sobie, że szpital po wyczerpaniu limitu nie będzie świadczył usługi, jaką jest leczenie interwencyjne, rozumiem, że ci chorzy będą przesuwani do kolejki, co jest błędem z lekarskiego punktu widzenia. To jest błąd, którego ja nie mogę zaakceptować, bo to jest wymuszanie na lekarzach złej decyzji lekarskiej. Ci pacjenci będą mieć taki zabieg później, być może u niektórych dokona się zawał serca, przez to mogą wejść na bardziej zaawansowany poziom choroby, przez co będą mieć dużo gorsze rokowania - tłumaczy profesor Piotr Hoffman.

Jesteśmy zaniepokojeni. Chcemy przedstawić ten problem administracji rządowej merytorycznie i w oparciu na liczbach - dodaje profesor Hoffman.

ZOBACZ DLACZEGO OWOCE DOBRZE WPŁYWAJĄ NA SERCE>>>

Prezes PTK zwraca uwagę, że szpitale kardiologiczne są w coraz gorszym położeniu. Wszystko przez zmianę wyceny leczenia kardiologicznego, a w szczególności kardiologii interwencyjnej.

Przypomnę, że mamy za sobą redukcje około 40-procentowe, to jest bardzo dużo, ponieważ terapia interwencyjna to jest to, z czego - mówiąc kolokwialnie - żyją szpitale. Mają z tego pieniądze, którą są też przeznaczane na leczenie pacjentów przewlekle chorych, z niewydolnością serca.

CZY SMOG GROZI SERCU?>>>

W związku z czym, jeżeli zmniejsza się w tak drastyczny sposób finansowanie szpitali, to rzeczywiście rodzi realne zagrożenie ich dalszego funkcjonowania i tego się boimy - mówi prof. Hoffman.

Apel zostanie przekazany do administracji rządowej.

(ag)