"Dokładnie cztery lata temu przeszłam operację bariatryczną" - wspomina w rozmowie z RMF FM Elżbieta z Warszawy. "Rok przed tą operacją też miałam zaplanowany termin operacji, ale zrezygnowałam. Myślałam, że schudnę sama. Rzeczywiście, schudłam 20 kilogramów, ale kiedy kolejne kilogramy zaczęły się pojawiać stwierdziłam, że trzeba szukać ratunku i podejść bardziej radykalnie do sprawy. Ważyłam 120 kilogramów. Dzisiaj to jest 79 kilogramów. Mam 173 centymetry wzrostu" - opisuje.

40 kilogramów temu byłam inną osobą. Operacja bariatryczna, zmiana sposobu odżywiania i włączenie ruchu z większą przyjemnością, bo z mniejszą masą ciała łatwiej gra się, biega i trenuje, to wszystko sprawiło, że polubiłam siebie i polubiłam sport. W wieku czterdziestu trzech lat polubiłam tenisa. Cieszę się, że mogę się ruszać i mogę jeść zdrowe rzeczy. Otyłość to wredna choroba, która bardzo chce wracać, więc trzeba ją trzymać w ryzach - opisuje Elżbieta.

Jak wyglądały przygotowania do operacji bariatrycznej?

Przygotowanie do operacji bariatrycznej polegały na stałych konsultacjach z chirurgiem-bariatrą. Musiałam sprawdzić wszystkie kwestie zdrowotne, lekarze-specjaliści przeprowadzili szereg badań. Mówienie prawdy lekarzowi to według mnie podstawa. Trzeba przedstawić dokładną informację o swoim stanie zdrowia. Dowiedziałam się, że powikłań związanych z operacją wycięcia wyrostka robaczkowego jest więcej niż po operacji bariatrycznej - podkreśla Elżbieta i dodaje, że nie można traktować operacji bariatrycznej jak magicznej różdżki, dzięki której dodatkowe kilogramy automatycznie znikną.

Operacja bariatryczna to szansa, dzięki której możemy schudnąć, jeśli będziemy jeść mniej i odżywiać się mądrzej. Odżywiać organizm, a nie traktować jedzenia jak przyjemność, którą sobie dostarczamy. Do tego zmniejszył się apetyt. Dawniej mogłam jeść i napawać się przyjemnością jedzenia, bez końca - wspomina Elżbieta. 

Zawsze się śmiałam, że mam osobny żołądek na desery, mogłam je jeść bez końca. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy mówili, że nie mogą jeść dalej. Teraz ja też mam moment "Stop". Dzisiaj ja też już mam moment, gdy nie mogę jeść więcej, co nie znaczy, że nie mogę nic. Wiele osób obawia się, że po operacji bariatrycznej będą jeść tylko papki i zupki. Ja teraz jem normalne rzeczy, zdarza mi się sięgnąć po kawałek pizzy albo sushi, jednak dbam o to, żeby śmieciowe jedzenia nie pojawiało się na moim talerzu zbyt często - podkreśla Elżbieta. Ważna jest też dla mnie praca z psychologiem, w moim przypadku głównie on-line. Te spotkania zapewniły mi motywację - dodaje.

Czym jest pasienie pszczoły?

W przypadku Elżbiety pomocna okazała się psychologiczna strategia nazywana pasieniem pszczoły. Przed czterdziestoma kilogramami, w poprzednim życiu zajadałam stresy i smutki. Dzisiaj staram się robić tak, żeby znaleźć każdego dnia coś przyjemnego, fajnego, to może być spacer po lesie, to może być widok księżyca, to może być 10 minut w gorącej wannie, gdy nikt niczego ode mnie nie chce. To mnie karmi. To już nie jest tylko jedzenie - zaznacza w rozmowie z naszym dziennikarzem Elżbieta.

Opracowanie: