Nowatorska metoda immunoterapii wyleczyła 49-letnią kobietę z ciężkiego przypadku raka piersi - pisze na swej stronie internetowej "New Scientist". Kiedy Judy Perkins poddała się eksperymentalnemu leczeniu, liczne przerzuty do innych organów sprawiały, że dawano jej nie więcej niż trzy miesiące życia. Teraz, ponad dwa lata po zakończeniu terapii, prowadzi normalne życie, a lekarze uznają ją za wyleczoną. Pomogły jej własne, odpowiednio zmodyfikowane, komórki układu odpornosciowego. Autorzy metody, badacze z National Cancer Institute w stanie Maryland sa przekonani, że terapia oparta na podobnej zasadzie powinna zwalczać także inne rodzaje nowotworów.

Jak informuje szef zespołu badawczego Steven Rosenberg z NCI, u cierpiącej na raka piersi pani Perkins doszło do licznych przerzutów mimo zastosowania w sumie aż siedmiu metod leczenia, w tym różnych chemioterapii i metod hormonalnych. Przerzuty w jej wątrobie miały rozmiary nawet piłki tenisowej, nowotwór prawdopodobnie zabiłby ją w ciągu dwóch do trzech miesięcy - mówi Rosenberg. W ciągu sześciu tygodni po zastosowaniu nowatorskiej immunoterapii rozmiar guzów zmniejszył się o połowę. Rok później guzy całkowicie znikły, a po upływie kolejnego roku pacjentkę uznaje się za wyleczoną. 

Nowatorskie terapie koncentrują się na genetycznych mutacjach, które pojawiają się w komórkach nowotworowych w miarę, jak się rozwijają i mnożą. Niektóre z tych mutacji, odmiennych u różnych pacjentów, zmieniają białka znajdujące się na powierzchni błony komórkowej. Te białka mogą zostać rozpoznane przez układ odpornościowy, wywołując jego reakcję, zwykle jednak reakcja ta nie jest wystarczająco silna, by zwalczyć chorobę. Istotą nowych metod leczenia raka jest wzmocnienie tej reakcji. Można to osiągnąć pobierając komórki odpornościowe pacjenta, limfocyty typu T, mnożąc je w warunkach laboratoryjnych i wprowadzając potem do jego organizmu. Tego typu metody testowano już z powodzeniem w przypadku nowotworów, które ulegają licznym mutacjom, np. nowotworom skóry, czy płuc, nie były jednak skuteczne dla nowotworów, które mutują rzadko, jak właśnie rak piersi. 

W przypadku nowotworów piersi reakcję układu odpornościowego wywołuje zaledwie 2 proc. mutacji. Naukowcy z National Cancer Institute wpadli na pomysł, jak ten problem obejść. Jak piszą w artukule opublikowanym na łamach czasopisma "Nature Medicine", przeanalizowali DNA normalnych i nowotworowych komórek pacjentki, znaleźli w nich 62 mutacje. Sprawdzili potem, które z pobranych od pacjentki limfocytów są w stanie na nie zareagować. Dopiero po znalezieniu limfocytów rozpoznających cztery z tych mutacji, postanowiono je wykorzystać. Atak na komórki, skierowany przeciw aż czterem mutacjom jest skuteczniejszy, komórki, które utracą którąś z nich, nadal nie mają szans się wymknąć. W przypadku Judy Perkins wstrzyknięto aż 80 miliardów namnożonych limfocytów, podano także lek dodatkowo zapobiegający osłabieniu ich aktywnosci, pembrolizumab.  


Nie wszystkie informacje na temat pionierskiej terapii są tak optymistyczne. Jak ujawnia "New Scientist" metodę zastosowano u kolejnych dwóch kobiet z rakiem piersi. U pierwszej z nich nie było pozytywnej reakcji, druga zmarła zanim skutki terapii mozna było w pełni ocenić. Bardzo wysokie są też koszty leczenia, w tej chwili sięgają nawet pół miliona dolarów. Jak podkreśla Steven Rosenberg, prace nad udoskonaleniem procedury trwają, jej autorzy wiele nadziei wiążą z możliwością zastosowania jej w przypadku nowotworów wątroby, okrężnicy, czy jajnika.