Kilkuset pielęgniarek brakuje w Polsce - wynika z najnowszych danych Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Od początku roku - wraz z nowymi normami zatrudnienia - w szpitalach potrzeba więcej pielęgniarek. Na pięć łóżek przypadają teraz trzy pielęgniarki. Wcześniej były tylko dwie.

Według danych Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, największy deficyt pielęgniarek można zauważyć na Pomorzu Zachodnim, w Wielkopolsce i na Suwalszczyźnie. W tych regionach jest zarówno mniej chętnych do pracy, jak i mniej uczelni, które uczą przyszłe pielęgniarki. Sytuacja poprawia się, ale - jak przekonuje Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady - niezbędne są zmiany. Wiele pielęgniarek pracuje na więcej niż jednym, zazwyczaj na półtora etatu. System ratuje też to, że koleżanki pielęgniarki i położne, które uzyskały uprawnienia emerytalne, pozostają w pracy, jak tylko mają zdrowie, siłę i chęć, żeby pracować. Pochwalamy taką postawę - dodaje Zofia Małas.

Naczelna Rada zwraca uwagę, że rośnie średnia wieku pielęgniarki w Polsce, która już teraz wynosi 52 lata. Według przewidywań demograficznych, jeśli nie będzie więcej młodych kobiet chętnych do pracy w roli pielęgniarki i więcej miejsc na ich kształcenie, w 2030 roku średnia wieku wyniesie aż 60 lat - podkreśla Zofia Małas. 

Sytuację mogą poprawić dodatkowe zachęty dla pielęgniarek, takie jak możliwość dodatkowego zarobku dzięki poradzie pielęgniarskiej. Nowe świadczenia - jak wynika z nieoficjalnych informacji - może wejść w życie wiosną tego roku. Czekamy na szczegółowe propozycje wyceny tego świadczenia, wtedy będziemy je oceniać, trzeba pamiętać, że to dla nas dodatkowe obowiązki - komentują pielęgniarki. 

Opracowanie: