Od 1 marca obowiązuje nowa lista leków podlegających refundacji. Ceny 601 preparatów idą w górę. Wzrost boleśnie odczują m.in. chorujący na cukrzycę, bo zdecydowanie podrożeją insuliny o przedłużonym działaniu. Kłopotem jest też brak leków w aptekach.

Od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie, co miesiąc zostawiają w aptekach pacjenci z cukrzycą. Podwyżki to dla nich poważny problem. Ale jeszcze większym są trudności z zaopatrzeniem się w potrzebne preparaty.

W mojej ocenie największym problemem nie jest podwyżka cen, tylko brak leków - mówi naszej reporterce mgr farmacji Przemysław Grzeszkiewicz, właściciel apteki w Skierniewicach. To największy problem, bo pacjent zapłaci kilka złotych więcej, o ile będzie mógł kupić lek. A my dostajemy pojedyncze opakowania, gdzie pacjentów są dziesiątki. Dokładnie to 3 opakowania na miesiąc i to jest wszystko, a powinniśmy dostać 100. Braki są ogromne - podkreśla.

Pacjenci szukają leków w kolejnych aptekach, ale zdarza się, że nigdzie nie mogą kupić przepisanych preparatów. Co wtedy?

Po prostu nie biorą - tłumaczy nam Przemysław Grzeszkiewicz. Pojawiła się nowa generacja leków przeciwcukrzycowych, który poza podstawowym działaniem, czyli obniżaniem poziomu cukru, mają też działanie odchudzające. I w tej chwili jest po prostu szał na te leki - dodaje.

Ale w aptekach brakuje nie tylko leków dla pacjentów z cukrzycą.

Brakuje podstawowych leków na podstawowe choroby - alarmuje farmaceuta. Chodzi o zawiesiny dla dzieci, antybiotyki stosowane przy leczeniu anginy albo zapaleniu płuc. Te leki są niedostępne, od miesięcy są problemy, żeby je zamówić. I nie mówię tu o jakichś wymyślnych preparatach, to są naprawdę podstawowe antybiotyki, powszechnie stosowane - podkreśla.

Właściciel apteki zaznacza, że braki są permanentne, od kilku miesięcy, właściwie od początku sezonu grypowego w Polsce. Co spotyka rodziców, którzy przychodzą do apteki zrealizować receptę, bo ich dziecko jest chore?

To jest szukanie leków po całym mieście, ewentualnie próba zamiany na jakąś inną dawkę, którą jeszcze mamy - wyjaśnia Grzeszkiewicz. My ze swej strony robimy co możemy, żeby jakoś pacjentowi ułatwić. W sensie zamieniamy opakowania, dajemy dwa mniejsze, żeby było jedno większe. Czasem to się nie zgadza pojemnościowo i nie wiem, jak do tego nadzór podejdzie. Mam nadzieję, że jakoś łagodnie. Po prostu staramy się, żeby pacjent coś otrzymał, czym mógłby leczyć chorobę - zaznacza.

Apel do lekarzy

Od dawna pracownicy aptek zauważają, że ludzie mają coraz mniej pieniędzy, żeby realizować recepty. I coraz częściej nie wykupują przepisanych medykamentów.

Ze swojej strony chciałbym zaapelować do lekarzy, żeby próbowali ograniczyć wypisywanie preparatów, które mają mniejszą skuteczność i nie są koniecznie potrzebne w terapii - mówi Przemysław Grzeszkiewicz. Takich preparatów jak suplementy diety czy leki dodatkowe jest bardzo dużo, stanowią dużą wartość finansową. Wydaje mi się, że w ten sposób można ograniczyć stosowanie tych leków tak, żeby pacjent nie musiał tak dużo płacić, a skupić się tylko na lekach koniecznie potrzebnych w terapii - dodaje.

Część pacjentów liczy na pomoc w wyborze, jakie z przepisanych leków wykupić, a z jakich można zrezygnować bez obawy, ze leczenie będzie nieskuteczne. Chodzi oczywiście o ograniczenie wydatków do niezbędnego minimum.

Jeśli widzę, że jest taka potrzeba, zawsze staram się proponować pacjentowi zamiennik, który byłby tańszy albo ewentualnie zasugerować coś, z czego mógłby zrezygnować, a co nie miałoby wpływu na terapię. To jest moja rola. I ja staram się tę rolę wypełniać dobrze - puentuje Grzeszkiewicz.

  

Opracowanie: