Zasady udzielania pierwszej pomocy powinien znać każdy. W przypadku, gdy jesteśmy świadkami wypadku, czy jakiegoś zdarzenia, gdzie są poszkodowani, naszym obowiązkiem jest ruszyć z pomocą. Strach przeważnie wynika z niewiedzy. W cyklu „Twoje zdrowie w Faktach RMF FM” przedstawiamy najważniejsze rzeczy, które powinniśmy wiedzieć na temat pierwszej pomocy.

Pierwszą pomoc można ćwiczyć na sztucznych fantomach, które odwzorowują kształt ludzkiego ciała /Marcin Bielecki /PAP

Wiele osób boi się konsekwencji i tego, że swoim działaniem mogą pogorszyć stan poszkodowanego. Każde nasze działanie, które ma w zamyśle pomóc drugiej osobie, będzie lepsze, niż stanie i patrzenie - mówi starszy sekcyjny Krzysztof Maczulski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, który prowadzi szkolenia z pierwszej pomocy. Ratownicy przyznają, że nasze lęki wynikają z niewiedzy i braku praktyki. Ludzie obawiają się pogorszenia urazu, zrobienia czegoś niedobrego. To całkowita nieprawda. Każde podejście do poszkodowanego, zapytanie, co się stało, wezwanie pomocy, ocenienie czynności życiowych i rozpoczęcie resuscytacji, wszystko będzie ratowało życie - podkreśla Maczulski.

Jak rozpocząć niesienie pomocy?

Zanim zaczniemy udzielać pomocy, najważniejsze jest bezpieczeństwo ratownika. Warto mieć przy sobie rękawiczki ochronne i maseczkę. Przed podejściem do poszkodowanego sprawdźmy miejsce, gdzie będziemy udzielali pomocy - czy nic nam nie grozi. A gdy już podejdziemy do poszkodowanego? Najpierw powinniśmy ocenić świadomość. "Halo, co się stało, czy mnie słyszysz?". Jeżeli nie ma reakcji, trzeba udrożnić drogi oddechowe. Zalecamy robić to rękoczynem czoło-żuchwa. Jedna ręka wędruje na czoło, dwa, trzy palce drugiej ręki na kostną część żuchwy. Uchylamy brodę wyżej niż nos, udrażniamy drogi oddechowe podnosząc język z tylnej ściany gardła. Wtedy możemy ocenić oddech poszkodowanego - wyjaśnia instruktor pierwszej pomocy.

Gdy brak oddechu

Oddech powinniśmy oceniać przez 10 sekund. Starajmy się zwrócić uwagę na słyszalność oddechu, wyczuć ruch powietrza na policzku, obserwować też klatkę piersiową. Jeżeli widzimy podnoszącą się klatkę, słyszymy wdech i wydech powietrza, to uznajemy, że poszkodowany oddycha prawidłowo. Jeżeli jest oddech, musi być też krążenie. Jeżeli nie słyszymy oddechu, albo mamy wątpliwości czy jest prawidłowy, kładziemy poszkodowanego płasko, zdejmujemy ubranie, aby móc odsłonić klatkę piersiową i rozpoczynamy uciskanie klatki.

Resuscytacja krążeniowo-oddechowa

Aby prawidłowo uciskać klatkę piersiową, trzeba odnaleźć jej środek. Układamy tam dwie dłonie. Jedna położona na drugiej, odciągając palce do góry, tak aby podstawa dłoni była naprężona. Dzięki temu uciskamy głębiej i punktowo. Osobę dorosłą uciskamy na głębokość 5-6 centymetrów w tempie od 100 do 120 ucisków na minutę. Po 30 uciśnięciach robimy dwa wdechy, które powinny być wykonane w czasie nie dłuższym niż 10 sekund. Po tych dwóch wdechach wracamy do uciśnięć klatki piersiowej. U dzieci powinniśmy rozpocząć od pięciu wdechów wstępnych, po których sprawdzamy oznaki życia. Jeżeli nie ma reakcji, przystępujemy do reanimacji. Resuscytację prowadzimy do momentu przyjazdu ratowników. Jeżeli jesteśmy zmęczeni, możemy poprosić świadków tego zdarzenia o pomoc.

Jak postępować w czasie wypadku samochodowego?

Wypadek jest miejscem niebezpiecznym też dla ratowników. Zanim zaczniemy nieść pomoc, trzeba najpierw upewnić się, czy nasz pojazd jest dobrze zaparkowany i oznakowany, kluczyki są wyciągnięte, hamulec zaciągnięty, a trójkąt ostrzegawczy rozstawiony. Po wezwaniu służb dopiero z apteczką i gaśnicą podchodzimy do poszkodowanych. Najpierw zawsze powinniśmy ocenić świadomość poszkodowanych. Jeżeli jest zachowany oddech i nie ma niebezpieczeństwa - najlepiej zostawić taką osobę w pojeździe. Jeżeli nie ma oddechu, trzeba wyciągnąć taką osobę na zewnątrz i rozpocząć resuscytację krążeniowo-oddechową. Ludzie mają obawę, że podczas resuscytacji mogą pęknąć żebra. W wypadkach komunikacyjnych żebra często już są połamane. W czasie uciśnięć żebra mogą pęknąć, to częsty uraz, ale przerwanie udzielania pomocy da nam tylko jeden efekt - śmierć poszkodowanego - mówi starszy sekcyjny Krzysztof Maczulski.

Zasłabnięcia i omdlenia

Żyjemy w społeczeństwie osób otyłych, które nie dbają o siebie. Sporo osób ma też problemy z krążeniem. Wszystko może prowadzić do zasłabnięć i omdleń. Jak wtedy reagować? Przede wszystkim trzeba podejść do poszkodowanego, zapytać co się stało. Jeżeli nie ma reakcji, udrażniamy drogi oddechowe i oceniamy oddech przez 10 sekund. Jeżeli jest oddech i nie ma widocznych urazów, układamy taką osobę w pozycji bocznej bezpiecznej. W pierwszej chwili, przy zasłabnięciu na przykład w kościele czy autobusie, gdzie jest mało powietrza, gdy nie mamy utraty przytomności, kładziemy taką osobę na płaskim i podnosimy nogi do góry pod kątem 45 stopni i trzymamy je przez siedem minut. To może poprawić ukrwienie organizmu. Jeżeli po siedmiu minutach nie ma efektu to wzywamy pomoc.

Zakrztuszenie

Wydaje się, że zadławienie pokarmem czy ciałem obcym to sprawa błaha, ale jest to prawdziwe zagrożenie życia. Osoba, która zadławi się pokarmem, substancją stałą potrzebuje pilnej pomocy. Zadławienie lekkie jest wtedy, gdy poszkodowany kaszle. Jest to kaszel efektywny, wydolny. Powinniśmy wtedy ograniczyć się do roli kibica. Zachęcać, żeby poszkodowany kaszlał mocniej i pozbył się ciała obcego.

W przypadku, kiedy efekt jest odwrotny niż oczekiwany, osoba robi się sina, nie może wypowiedzieć słowa, musimy przejść do szybkiego działania. Stajemy obok tej osoby łapiąc ręką klatkę piersiową poszkodowanego, układamy dłonią "łódeczkę" i uderzamy w plecy między łopatki. Siłę dobieramy do gabarytów poszkodowanego. Po każdych pięciu uderzeniach musimy sprawdzić jamę ustną, czy ciało obce nie wyleciało już z dróg oddechowych. Jeżeli nie ma efektu, stajemy za poszkodowanym, tak aby nasza noga znajdowała się między nogami poszkodowanego - splatamy ręce i rozpoczynamy ruchy od podbrzusza do nadbrzusza poszkodowanego. Chcemy w ten sposób ścieśnić wszystkie gazy w brzuchu, aby wygenerować ciśnienie, które poluźni ciało obce i poprzez kolejne uderzenia uda nam się je usunąć. Manewry te wykonujemy do usunięcia ciała obcego, albo do utraty przytomności poszkodowanego.

Pierwsza pomoc dla małych dzieci

Pamiętajmy, że dziecko to nie jest mały dorosły. Dopiero jego organy dojrzeją, żeby stworzyć dorosłego osobnika. Noworodki mają większe języki w porównaniu do dorosłych, większe główki. Różnica jest już w udrażnianiu dróg oddechowych. U dorosłych staramy się podnieść brodę wyżej niż nos. U maluszka do roku czasu bródka i nosek powinny być na jednej wysokości. Najlepiej podłożyć coś pod łopatki - mówi starszy sekcyjny Krzysztof Maczulski. Oceniamy oddech przez 10 sekund. W przypadku podejrzenia zadławienia mamy przewagę, że dziecko możemy podnieść. Powinniśmy je położyć na przedramieniu, żeby kciuk i palec wskazujący ściskał policzki i jama ustna była cały czas otwarta. Głowa powinna być niżej niż pupa. Pamiętajmy, że dziecko będzie walczyć o życie, wiercić się. Róbmy wszystko na małej wysokości, nad miękkim dywanem albo łóżkiem. Tak, żeby jak spadnie nic mu się nie stało - radzi instruktor. Drugą rękę układamy w malutką łódeczkę i opuszkami palców uderzamy między łopatki. Po każdej próbie obserwujemy, czy ciało obce wypadło z jamy ustnej. Jeżeli to się nie udało, dłonią, która uderzała łapiemy za potylicę, przedramię przyciskamy do pleców maluszka, obracamy malucha o 180 stopni, tak aby brzuszek był do góry i w tym momencie uciskamy klatkę piersiową. Pięciokrotnie uciskamy klatkę piersiową licząc, że ciało obce się poluzuje i wypadnie.

(ag)