30-letnia Hayley Martin oraz jej mąż Scott z Anglii podjęli odważną decyzję o donoszeniu ciąży, mimo że lekarze poinformowali ich, że dziecko - dziewczynka o imieniu Ava - nie ma szans na przeżycie. Ich córka była z nimi 96 minut. "To był najlepszy czas w naszym życiu" - przyznali rodzice.

Dziewczynka cierpiała na rzadką chorobę genetyczną, obustronną agenezję nerek. To zaburzenie rozwojowe polegające na braku jednej lub obu nerek, które najczęściej prowadzi do śmierci dziecka po narodzinach.

Para usłyszała diagnozę w 5. miesiącu ciąży. Wszystko rozpadło mi się na kawałki w jednym momencie - mówiła w rozmowie z "Daily Mail" Hayley Martin. Razem z mężem postanowiła donosić ciążę, aby po śmierci córki przekazać jej narządy potrzebującym dzieciom.

Ich odwaga i poświęcenie sprawiły, że z całego świata zaczęły do nich nadchodzić pełne ciepłych słów wiadomości. Wiele osób wyrażało ogromny szacunek do Hayley i Scotta za podjętą przez nich decyzję.

Lekarze podjęli decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Kiedy poznaliśmy datę zabiegu, chciałem zrobić wszystko, by ciąża trwała dalej - przyznał ojciec dziecka.

Po narodzinach okazało się, że Ava była zbyt mała, aby pobrać jej narządy - miała 55 gramów niedowagi. Kiedy dowiedzieliśmy się, że ma tylko 55 gramów niedowagi - tyle, ile waży paczka chipsów - byliśmy zdruzgotani - mówiła matka dziewczynki.

Dziecko urodziło się 8 stycznia o godzinie 10:01. Ava walczyła o życie 96 minut. Płakała i chwytała palec matki. Nie udało jej się jednak otworzyć oczu. To był najlepszy czas w naszym życiu - przyznali jej rodzice. Podczas 96 minut przeżyła więcej, niż ja przeżyłabym w ciągu 96 lat - dodała Hayley.

Pamiętam, jak patrzyłem na zegar myśląc, że przeżyje zaledwie 30 minut - mówił Scott. Nagle przestałem liczyć czas - dodał.

Kobieta zadeklarowała, że sama przekaże nerkę potrzebującemu. W ten sposób chce oddać cześć zmarłej córeczce.

(ł)