Setki zabitych i rannych w katastrofie kolejowej pomiędzy stacjami Asza i Ufa w Związku Radzieckim. Na razie wciąż nie ma oficjalnych danych. Z pierwsze doniesień wynika, że mogło zginąć nawet 250 osób, drugie tyle zostało rannych. Większość w stanie ciężkim trafiła do szpitali.

Setki zabitych i rannych w katastrofie kolejowej pomiędzy stacjami Asza i Ufa w Związku Radzieckim. Na razie wciąż nie ma oficjalnych danych. Z pierwsze doniesień wynika, że mogło zginąć nawet 250 osób, drugie tyle zostało rannych. Większość w stanie ciężkim trafiła do szpitali.
Zdjęcie ilustracyjne /RMF FM

Do tragedii doszło około godziny pierwszej w nocy w Baszkirskiej ASRR. W pobliżu torów Kolei Transsyberyjskiej pomiędzy stacjami Asza i Ufa eksplodował gaz ziemny. W momencie wybuchu na torach mijały się dwa pociągi, którymi podróżowało około 1300 osób.  

Nad miejscem katastrofy wzniósł się słup dymu na kształt grzyba atomowego. Był widziany z odległości 100 kilometrów.

Parę godzin po katastrofie do Ufy przyleciał sam Michaił Gorbaczow, a za nim z Moskwy przybyli lekarze specjaliści, aby zająć się poszkodowanymi. Jak przyznawali później, pomimo wielu lat praktyki, po raz pierwszy mieli do czynienia z aż taką liczbą ciężko poparzonych i rannych.

Na miejscu wciąż pracują służby. Przyczyny eksplozji nie są na razie znane.