Nieszczęścia chodzą podobno parami, ale w drużynie piłkarskiej z Marly-Gomont w północnej Francji powiedzieliby pewnie, że… stadami. W spotkaniu amatorskiej ligi z ekipą Tupigny z różnych powodów nie mogło zagrać aż 14 zawodników zespołu gości. Na występ zdecydowało się tylko dwunastu śmiałków, spośród których czterech nie miało nawet 17 lat i był to ich debiut w rywalizacji seniorów. Jakby tego było mało, po niespełna dwóch kwadransach gry okazało się, że bramkarz przyjezdnych musi wracać do domu, bo… jedna z jego krów właśnie zaczęła rodzić. W tym niezwykle trudnym momencie charakter pokazał 61-letni prezes klubu, który bez namysłu założył bramkarskie rękawice i stanął między słupkami. Mecz zakończył się klęską zdziesiątkowanej drużyny gości 0:20, ale gracze Marly-Gomont opuszczali murawę z podniesionymi głowami. "Futbol to nasza pasja i sposób na dobrą zabawę" - podkreślali.