• Filmy

    Agnieszka Romaszewska: Człowiek żyjąc w PRL-u miał świadomość, że komunizm jest wieczny

    ukryj opis albumu 9 filmów
    "Wiedziałam, że to nie wojna, ale pamiętam, że pomyślałam sobie: Aha, no to się skończyło" - tak wprowadzenie stanu wojennego wspomina Agnieszka Romaszewska, która w grudniu '81 została internowana na pięć miesięcy. "Spodziewałam się może nie Syberii, ale jakiegoś stalinizmu" - mówi. "I ku największemu zdumieniu wszyscy patrzyliśmy, jak w 1989 to wszystko zaczęło się kończyć. Związek Radziecki zaczął się kończyć, a przecież miał się nigdy nie skończyć" - podkreśla Romaszewska.
    Dodano: Poniedziałek, 12 grudnia 2011 (19:35)
    źródło: Interia.tv
    Odtwarzacz video wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce.

    Romaszewska: Na Wigilię w 1982 wrócił mój mąż

    "Wigilię w 1982 roku, po raz pierwszy w życiu, przygotowywałam całkowicie sama. Bardzo pomogli mi finansowo rodzice koleżanki. Na szczęście, wypuścili mojego męża z Darłówka i Wigilię spędziłam razem z nim i z babciami" - wspomina Agnieszka Romaszewska
    • "Kiedy stan wojenny się skończył, zniewolenie trochę osłabło, ale wciąż było. Za to opór społeczny wygasł. Lata 80. były bardzo ciężkie - nie było widać końca PRL-u, ale było widać koniec oporu. Od kiedy jednak w 1989 roku komunizm nagle upadł, nikt mnie nie przekona, że jakikolwiek tyran czy dyktator będzie rządził wiecznie" - mówi Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "Wigilię w 1982 roku, po raz pierwszy w życiu, przygotowywałam całkowicie sama. Bardzo pomogli mi finansowo rodzice koleżanki. Na szczęście, wypuścili mojego męża z Darłówka i Wigilię spędziłam razem z nim i z babciami" - wspomina Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "Kiedy aresztowano najpierw mamę, a potem tatę, nosiłam im paczki do więzienia. Śledczy przesłuchujący mamę miał do niej szczególny stosunek, mimo iż nic do niego nie mówiła. Dlatego pozwalał mi zanosić jej książki" - mówi Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "Nie wiedziałam, co dzieje się z rodzicami, ale wiedziałam, że ich nie aresztowano. W szpitalu, gdzie trafiłam, przekazano mi dokładne instrukcje, co mam robić. Wyglądało to jak film o Bondzie, ale w końcu spotkałam się z mamą" - opowiada Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "Z więzienia w Olszynce Grochowskiej przewieziono mnie do Gołdapi, stamtąd od Darłówka. Z Darłówka wyszłam na zwolnienie lekarskie. Kiedy wróciłam wreszcie do Warszawy, usłyszałam w radio głos mojej mamy zapowiadającej audycję Radia Solidarność" - opowiada Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "W celi w Olszynce Grochowskiej miałyśmy kołchoźnik, czyli głośnik z ustawionym programem radiowym. Kiedy nadano informację, że na kopalni Wujek zastrzelono górników, strażniczka, która to słyszała, rozpłakała się" - dzieli się wspomnieniami Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "Siedziałam na dołku, czyli w areszcie, który i tak wyglądał lepiej niż te na Białorusi, ale nie było tam wygodnie. Odmówiłam podpisania lojalki, mimo iż ręce mi się trzęsły. Zrozumiałam wtedy, że nawet jeśli ujawnimy nasze emocje, drugi człowiek do niczego nas nie zmusi, bo na emocje nie znajdzie argumentów" - dzieli się wspomnieniami Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "W sobotę w nocy przyszli do nas milicjanci i aresztowali mnie i mojego ciężko chorego na zapalenie płuc narzeczonego, Jarka Guzego. Trafiłam na dołek, czyli areszt na ul. Opaczewskiej w Warszawie. Nie spodziewałam się, że nas wywiozą na Syberię, ale że to wrócił stalinizm" - opowiada Agnieszka Romaszewska
      od:
    • "W pierwszych dniach grudnia'81 byłam na strajku studenckim na Uniwersytecie Warszawskim. Skończył się on chyba 10 grudnia. Był to bodajże najdłuższy strajk studentów w Europie" - wspomina Agnieszka Romaszewska
      od:
    • Oceń wideo

      Brak oceny - oceń pierwszy!
Radio Muzyka Fakty