Jeśli w finale igrzysk olimpijskich w Pekinie za dwa lata zagramy z Brazylią, to wygramy - zapowiada Waldemar Wspaniały, były trener polskich siatkarzy.

Konrad Piasecki: We wszystkich wczorajszych i pewnie i dzisiejszych rozmowach Polaków pojawiało się i będzie się pojawiało pytanie: czy oni mogli wygrać?

Waldemar Wspaniały: Zawsze można wygrać. Ale te marzenia zawsze też weryfikuje boisko, sytuacja w trakcie meczu.

Konrad Piasecki: Wczoraj Brazylijczycy zweryfikowali nas dość brutalnie.

Waldemar Wspaniały: Tak, na za dużo nam nie pozwolili w tym meczu. To świadczy o klasie tego zespołu i nie przez przypadek przez ostanie 4 lata dzielą i rządzą na wszystkich imprezach światowych, igrzyskach olimpijskich – wygrywają praktycznie wszystko.

Konrad Piasecki: Ale coś takiego było w grze Polaków, że czasami miałem wrażenie, że ich mocno sparaliżowało. Trema, spięcie, czy może to, że Brazylijczycy naprzeciwko?

Waldemar Wspaniały: W tej drugiej rundzie każdy mecz był dla nas ważny. I może nawet nie tyle straciliśmy tzw. zdrowia fizycznego, tylko psychicznego. Krok po kroku zbliżaliśmy się do strefy medalowej. Brazylijczycy, poza jedną wpadką, która zresztą zawsze im się zdarza – na każdej imprezie jakiś mecz przegrają, jak choćby w Lidze Światowej w ubiegłym roku, z Bułgarią w finale – to wiedzieli doskonale, bo są na tyle silni, że w tym finale się znajdą. Ta psychika została zmęczona we wcześniejszych meczach.

Konrad Piasecki: Premier, który nieoczekiwanie okazał się siatkarskim znawcą mówi: „To nerwy. Z naszymi zawodnikami musiało coś się stać na poziomie psychologicznym”.

Waldemar Wspaniały: Może i ma rację, tylko że trzeba jeszcze wziąć po uwagę umiejętności, zgranie tego zespołu. Z naszej szóstki, w porównaniu z poprzednimi MŚ, zostało tylko dwóch zawodników – Piotrek Gruszka i Sebastian Świderski. Brazylijczycy grają praktycznie tym samym składem przez cztery lata.

Konrad Piasecki: A czy z nimi nie jest trochę tak jak w piłce nożnej? Wszyscy grają w normalną piłkę nożną, a niektórzy Brazylijczycy, jak Ronaldinho, grają coś zupełnie innego?

Waldemar Wspaniały: Może tak jest, ale przypomnę, że w ostatnich mistrzostwach świata Brazylia przegrała i nie grała w finale.

Konrad Piasecki: W piłce nożnej zdarzają się wpadki. W siatkówce trochę rzadziej.

Waldemar Wspaniały: Tak, ale są również do ogrania. Przegrali z Francją na tych mistrzostwach.

Konrad Piasecki: Czyli to nie jest tak, że na MŚ czy igrzyskach Polska może liczyć na medal, jak ci słynni Brazylijczycy odejdą na emeryturę?

Waldemar Wspaniały: Nie, na to nie ma sensu czekać. Musimy grać na olimpiadzie. Najpierw trzeba awansować – myślę, że awansujemy. A jak będzie powtórka tego finału, to z Brazylią wygramy.

Konrad Piasecki: Te mistrzostwa i ten srebrny medal mocno rozbudził apetyty. Ale czy nie nadmiernie? Czy jest tak, że my w siatkówce nagle będziemy się liczyć, czy nie jest tak, że to był jednorazowy zryw, ciąg przypadków – dobre losowanie. Wyszło pięknie, ale tak pięknie już teraz nie będzie?

Waldemar Wspaniały: Zawsze mówię, że trzeba zachować spokój i umiar w tym wszystkim. Nadmuchiwanie niepotrzebnie balonu tylko szkodzi. Polska reprezentacja od kilku lat jest bardzo blisko czołówki – V, VI miejsce na różnych imprezach, Mistrzostwa Europy, liga światowa – to nie jest przypadek. Przeskoczyliśmy jakiś stopień, nie mogliśmy się dostać poprzednie lata do strefy medalowej, teraz się dostaliśmy i mam nadzieję, że tam się utrzymamy na stałe.

Konrad Piasecki: Polscy siatkarze przeskoczyli stopień, a pan okazało się, że ma dar proroczy. Cztery lata temu mówił pan: Tylko zagraniczny szkoleniowiec pozwoli na przełamanie bariery piątych miejsc na światowych imprezach. No i się sprawdziło.

Waldemar Wspaniały: Sprawdziło się. Jakaś moja mała satysfakcja też jest, bo byłem odpowiedzialny za przeprowadzenie konkursu dwa lata temu – pierwszego w historii polskich gier i polskiego sportu – na trenera. No i się udało.

Konrad Piasecki: Ale jak to jest, że w piłce nożnej, koszykówce, siatkówce jest taki syndrom, że przyjeżdża trener z zagranicy i oto nagle wszystko jest inaczej?

Waldemar Wspaniały: Myślę, że mamy dobrych trenerów w kraju. To, że grają ci zawodnicy, ci gracze znaczy, że ktoś ich wychował, ktoś ich nauczył. Wcześniej na ich drodze było kilku trenerów, natomiast myślę, że doszło do takiego momentu, że wszyscy czołowi trenerzy już prowadzili tę reprezentację. I chyba to było konieczne, żeby przyszedł obcy trener.

Konrad Piasecki: Ale chyba nie ma w tym przypadku, że Słoweniec w koszykówce, Holender w piłce nożnej czy Argentyńczyk w siatkówce nagle zaczynają odnosić większe sukcesy niż wszyscy dotychczasowi polscy trenerzy. Z czego to wynika? Czy to jest psychologia, czy to jest organizacja, czy to jest tak, że przyjeżdża zagraniczny trener i macha ręką na te polskie układy krajowe i wszystko wygląda inaczej?

Waldemar Wspaniały: Po pierwsze to jest globalizacja. Proszę zauważyć, że nie tylko nasza reprezentacja miała obcego trenera, miało go wiele reprezentacji na tych mistrzostwach. Poza tym pan mówi, że ktoś przychodzi z zewnątrz i nie zna tych układów – nie tylko w naszym kraju, ale wszędzie tak jest. Ktoś przychodzi z zewnątrz i ma inne spojrzenie na to wszystko. Tak to chyba wygląda.

Konrad Piasecki: Pan o siatkówce mówi: To jest taka prosta gra, trzeba trafić w pomarańczowe. Myśli pan teraz, że ta prosta gra, która i tak w Polsce między Bugiem i Odrą jest bardzo popularna, stanie się naszym narodowym sportem?

Waldemar Wspaniały: Myślę, że siatkówka już jest naszym narodowym sportem.

Konrad Piasecki: Ale mimo wszystko zawsze przegrywa z piłką nożną.

Waldemar Wspaniały: Nie jestem tego taki pewien. Bo jakby popatrzeć na plażę, na boiska – to też jest siatkówka. Siatkówka jest właściwie tanim sportem, bo wystarczą słupki, siatka i piłka.

Konrad Piasecki: Ale my dziennikarze patrzymy przez pryzmat mediów. Jak jest mecz piłki nożnej, to zawsze ogląda go więcej ludzi niż mecz siatkówki. Chociaż może ten wczorajszy pobił rekordy, jeszcze nie wiem.

Waldemar Wspaniały: Podejrzewam, że pobił rekordy. Przypomnę jeszcze Mistrzostwa Europy z ubiegłego roku, gdzie 6 mln ludzi w sobotę i 6,5 mln w niedzielę w dniu wyborczym oglądało Mistrzostwa Europy.

Konrad Piasecki: To prawda. W zeszłym roku Mistrzostwa Europy przebiły oglądalność wieczoru wyborczego.

Waldemar Wspaniały: Taka jest prawda, także to nie jest przypadek.

Konrad Piasecki: I już jest to nasz narodowy sport?

Waldemar Wspaniały: Myślę, że jest i będzie jeszcze bardziej popularny. Wiemy w Polskim Związku, że coraz więcej zespołów, coraz więcej zawodników się zgłasza. Myślę, że po tym sukcesie jeszcze więcej ludzi będzie uprawiało ten sport.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.