Tomasz Skory: Doszło już do zapowiadanego kontaktu przyszłego ministra spraw zagranicznych z obecnym?

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak. Ściślej z kierownictwem ministerstwa. Przekazałem przez gabinet polityczny pana ministra Bartoszewskiego informacje, że jestem dostępny jeżeli kierownictwo resortu uzna za potrzebne konsultowanie oraz informowanie mnie w rozmaitych sprawach i spotkałem się z wiceministrem, panem Mellerem, który przedstawił mi bieżące informacje jakimi dysponuje MSZ.

Tomasz Skory: Według Leszka Millera, przejecie odpowiedzialności za państwo ma przebiegać płynnie i sprawnie przy zmianie rządu. Czy zmieni pan coś w prowadzonej przez Polskę polityce zagranicznej w sprawie walki z terroryzmem?

Włodzimierz Cimoszewicz: W tym zakresie nie. Moje środowisko polityczne, Pan Leszek Miller we wczorajszym oświadczeniu, wyraźnie stwierdzamy, że podtrzymujemy wszystkie zobowiązania zaciągnięte przez obecny rząd. Podzielamy pogląd, że terroryzm jest wyjątkowo ważnym zagrożeniem i nie wolno go lekceważyć.

Tomasz Skory: Jeżeli USA, zgodnie z sugestiami prezydenta Busha, po atakach na Afganistan zaatakują inne organizacje i kraje, powiedzmy goszczące terrorystów – poparcie Polski będzie równie mocne?

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak, choć nie nadużywałbym tego typu zapowiedzi, bo one niekoniecznie muszą oznaczać atak militarny. To, że podjęta została walka z międzynarodowym terroryzmem należy rozumieć tak, że dotyczy to wszystkich istotnych źródeł, organizacji, zagrożeń tego typu na całym świecie. Wiadomo, że Osama bin Laden, który jest dzisiaj głównym celem – nie jest ani jedynym terrorystą, ani jedynym organizatorem takiej działalności.

Tomasz Skory: Atak „niekoniecznie militarny” może doprowadzić jednak do zaognienia stosunków państw Zachodu z Irakiem, Somalią, Libią, Indonezją, Kaszmirem, Sudanem – te państwa są na liście ewentualnych celów USA.

Włodzimierz Cimoszewicz: Tego nie można wykluczyć, przy czym pamiętajmy o tym co jest przyczyną a co jest skutkiem. Przyczyną jest terroryzm, działalność, która narusza wszelkie reguły cywilizowanego świata.

Tomasz Skory: Naszej cywilizacji.

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak, ale my nie stanowimy żadnego zagrożenia dla cywilizacji, w której źródła terroryzmu istnieją czy też są chronione. Dlatego to działanie musi być podejmowane, pewnie będzie miało charakter policyjny, finansowy, będzie związane z działaniem służb specjalnych.

Tomasz Skory: Gdybyśmy wrócili kilka lat wstecz, kiedy NATO prowadziło bombardowania Jugosławii, pan był mocno sceptyczny i dawał pan temu wyraz. Czy ta sytuacja różni się od tej sprzed lat?

Włodzimierz Cimoszewicz: Zdecydowanie tak. W przypadku Bałkanów swoje wątpliwości wiązałem z tym, że miałem wrażenie, iż można było jeszcze skorzystać z dalszych środków dyplomatycznych dla rozwiązania problemu, przed użyciem siły. W przypadku międzynarodowego terroryzmu oczywiście takie wątpliwości nie mogą mieć miejsca. Tutaj nie ma partnera do rozmów, tutaj jest przeciwnik, którego należy zniszczyć.

Tomasz Skory: Według pana, kampania afgańska może się zmienić w konflikt na skalę III Wojny Światowej?

Włodzimierz Cimoszewicz: Zdecydowanie nie. Powinniśmy podchodzić z wielką powagą do tego wszystkiego co się dzieje. Natomiast wszyscy którzy kształtują opinię publiczną powinni wystrzegać się wszystkiego co, potęguje poczucie zagrożenia a wręcz sprzyja powstawaniu paniki.

Tomasz Skory: A jeśli rozwinie się ten konflikt w konflikt świata zachodniego z islamem?

Włodzimierz Cimoszewicz: Wydaje mi się to niemożliwe, ponieważ świat islamu jest bardzo zróżnicowany. Reakcje polityków, społeczeństw były bardzo wymowne – niemal jednolicie stanęli po stronie USA. Ten wizerunek 70-letniego Jasera Arafata oddającego krew dla ofiar zamachu na WTC jest bardzo wymowny z tego punktu widzenia.

Tomasz Skory: A nie wydał się panu obłudny?

Włodzimierz Cimoszewicz: Być może, zwłaszcza jeśli pamięta się o przeszłości a zwłaszcza o odległej przeszłości Arafata, tym niemniej nie lekceważyłbym tego. W tym momencie, na ulicach niektórych miast Palestyńskich, część Palestyńczyków demonstrowała zupełnie inne uczucia. Jeżeli ich lider zachował się tak, jak się zachował – był to ważny sygnał adresowany do własnego społeczeństwa. Wspominam to po to, by pokazać, iż nie tak łatwo będzie ekstremistom udowodnić tezę, że chodzi o walkę cywilizacji zachodniej ze światem islamu.

Foto: Marcin Wójcicki RMF