To państwo jest rozległe i słabe (...) Trzeba je oczywiście obciąć, zredukować, usprawnić i wzmocnić dzięki temu - mówi publicysta „Rzeczpospolitej” Bronisław Wildstein. Gośc faktów nie widzi jednak nadziei na to, by owych cięć dokonała ekipa obecnie rządząca.

Tomasz Skory: W Sylwestra, jak dzisiaj, porównujemy zwykle rok przemijający, z przewidywaniami tego, co może się zdarzyć w następnym. Potrafi pan z czystym sumieniem obwieścić, że rok 2004 będzie lepszy niż 2003?

Bronisław Wildstein: Nie, z pewnością nie. Myślę, że w ogóle mało kto może przewidzieć coś z czystym sumieniem. Poza tym jesteśmy w sytuacji rozlicznych zagrożeń, przede wszystkim gospodarczych zagrożeń o czym się za mało mówi. Nasz budżet jest takim pląsaniem po linie, to jest deficyt, to nie chodzi tylko o to, że on jest na skraju, a tak naprawdę ja uważam, z tego co udało się dyletantowi policzyć, to przekracza 60-procentowy dopuszczalny dług publiczny, 60 proc. PKB, bo tam jest ileś ukrytych długów. Ale nawet nie w tym rzecz, że on przekroczy. Chodzi o niebezpieczeństwo tzw. scenariusza argentyńskiego, które w pewnym momencie może się ujawnić. Mam nadzieję, że tego nie będzie. To tylko nadzieja, ale jednak to nie jest to, że wydaje się, że jest większe prawdopodobieństwo, żeby się to pojawiło, ale zagrożenie takie istnieje.

Tomasz Skory: No i nie ukrywajmy, niezależnie od tego, kraj pogrążony jest w aferach. Widzi pan możliwość rozwikłania w 2004 roku np. sprawy Rywina, która zajęła cały 2003?

Bronisław Wildstein: Ja myślę, że paradoksalnie, to ujawnienie afer to jest symptom zdrowienia. Nie mówię wyzdrowienia, ale zdrowienia. To znaczy po to, żeby rozprawić się z tymi problemami, trzeba najpierw je ujawnić, trzeba je pokazać. Więc fakt, że pokazano, że ujawniła się afera Rywina, że potem pojawiła się komisja śledcza, która działała w warunkach jawności, co było ewenementem w III RP, co jest ewenementem dla demokracji, ale to już inna sprawa, że taka demokracja w Polsce, gdzie wszystko jest utajone przed obywatelem. Dzięki aferze Rywina można było ileś spraw też pokazać. Ja uważam, że nie byłoby afery starachowickiej, nie byłaby ona pokazana, nie nabrałaby takiego wymiaru. jak powinna była nabrać w opinii publicznej, gdyby nie było afery Rywina.

Tomasz Skory: Pewnie tak, ale wszystkie te rzeczy obejrzeliśmy, popatrzyliśmy, przyjrzeliśmy się im i dalej nie wiadomo, kto tak naprawdę jest w grupie trzymającej władzę, nie wiadomo kto puścił przeciek w sprawie starachowickiej – oficjalnie tego nie wiadomo, wszyscy podejrzewamy.

Bronisław Wildstein: Pan raczy żartować. My oczywiście wiemy, nasze sądy nie będą tego wiedziały, ale my o tym wiemy. Sądy nie będą różnych rzeczy wiedziały, ale my to wiemy. My wiemy, kto trzyma władzę w tym kraju, my wiemy, kto to jest ta grupa trzymająca władzę, możemy wskazać konkretne osoby. Natomiast to nie tylko o to chodzi. To chodzi o to, że te poszczególne afery pokazują pewne zjawiska i dzięki odsłonięciu ich zmusza się trzymających władzę w naszym kraju do innego zachowania, co więcej, trzymający władzę w naszym kraju tracą, nie zostaną wybrani w kolejnych wyborach. To wszystko jest wielka lekcja, mam nadzieję, że to będzie wielka lekcja, że to będzie takie przesilenie polityczne, które spowoduje procesy ozdrowieńcze.

Tomasz Skory: Ale to przesilenie i procesy ozdrowieńcze nastąpią za półtora roku. Nic nie wskazuje na to, by miał się zmieniać rząd, parlament, a skoro tak, to nie zmienia się nic.

Bronisław Wildstein: Ja myślę, że rząd już trochę inaczej się zachowuje. Proszę zwrócić uwagę, jak zachowuje się minister sprawiedliwości, Grzegorz Kurczuk – fakt, że on wystąpił o cofnięcie immunitetu wiceministrowi Sobotce wbrew opinii swojego klubu, opinii nie wyrażonej oficjalnie, potem to się przesunęło w jego kierunku. Co się stało – przecież wcześniej tenże sam minister Kurczuk jakoś nie zainteresował się sprawą Rywina, nie wszczął naturalnych, przewidzianych procedurą i standardami demokratycznego państwa kroków – co się stało, otóż nauczyła go ta afera Rywina, że on sam za dużo będzie ryzykował, że nie będzie nadstawiał łba. To zresztą nam incognito powiedział jeden z ważnych polityków SLD, że to jest motyw działania. I bardzo dobrze. Ja sporą rezerwę bym miał wobec oczekiwania dobrych intencji ze strony obecnie sprawujących władzę, natomiast odpowiednia presja może wywołać w nich zachowania przyzwoite. I o to chodzi.

Tomasz Skory: Dla nas wszystkich był to zatem rok nauczki, a 2004 rok jaki będzie?

Bronisław Wildstein: 2004 rok będzie kolejnym rokiem funkcjonowania Polski na arenie międzynarodowej – miniony rok był już i następny będzie nadal. Weszliśmy na arenę międzynarodową po raz pierwszy, staliśmy się podmiotem, graczem, nie tylko przedmiotem i to jest istotne.

Tomasz Skory: A jeśli 2004 rok będzie oznaczał uznanie dla Polski, to za granicą, bo w kraju raczej chyba nie. Autorytet państwa słaby jest.

: Tak, bo to państwo jest słabe, to państwo jest rozległe i słabe, to jest charakterystyczne. To państwo się zajmuje dopłatami, zajmuje się regulacją jakiś drobiazgów, a w związku z tym jest słabe, tam gdzie powinno działać jest słabe. Trzeba je oczywiście obciąć, zredukować, usprawnić i wzmocnić dzięki temu, ale obawiam się, że ten rząd tego już nie zrobi.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.

Foto Archiwum RMF