Jeśli rzeczywiście prezydent chciał spytać premiera, co z obietnic zostało zrobione, to premier mógł spokojnie zameldować o niewykonaniu zadania; Donald Tusk, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM podtrzymuje zarzuty wobec rządu.

Kamil Durczok: Wyręczając prezydenta, który nie chce tego robić, powinienem zacząć od pytania. „Problemy natury wewnętrznej Donalda Tuska, zauważył pan jakieś?

Donald Tusk: Ze mną wszystko w porządku.

Kamil Durczok: A cieszy pana aktywność prezydenta?

Donald Tusk: Lepiej mieć aktywnego prezydenta. Niezależnie od tego, jak bardzo pan prezydent sprzyja jednej partii, to jednak - chce czy nie chce - jest prezydentem całej Rzeczpospolitej. Więc nawet jeśli czasem konkurujemy – a ja nie zaliczam się do fanów tego obozu politycznego – to wolałbym, aby Polska miała dobrego i aktywnego prezydenta niż słabego i pasywnego.

Kamil Durczok: Zauważył pan, że premier powinien zwrócić się do głowy państwa: „panie prezydencie, melduję, że nie wykonałem zadania”. Patrząc na sondażowe notowania premiera i PiS-u, to trudno panu przyznać rację.

Donald Tusk: Ja nie mówiłem o sondażach, tylko o to, o co pytał Lech Kaczyński, czyli ile z wyborczych obietnic PiS-u zostało zrealizowanych albo chociaż zaczęło się realizować. Pamiętamy dokładnie te obietnice, bo one były niezwykle precyzyjne i konkretne: 3 mln mieszkań, stawki podatkowe: 32, 18, mniejsze bezrobocie czy tańsze państwo – i to z wyliczeniami. To wszystko już po 100 dniach okazało się fikcją. Jeśli rzeczywiście prezydent chciał spytać premiera, co z obietnic zostało zrobione, to pan premier mógł spokojnie zameldować o niewykonaniu zadania.

Kamil Durczok: Ale zgodzi się pan, że już nie 3 milionów, ale miliona mieszkań nie wybuduje się po 100 dniach rządzenia. Może więc warto przyjrzeć się, jak ten program jest przygotowywany, a nie realizowany. Trudno o realizacji teraz mówić.

Donald Tusk: Tylko, że premier nie ukrywał, że z tego programu 3 mln mieszkań nie zostało praktycznie nic. I nie chodzi mi oto, że po 100 dniach miały być oddane miliony mieszkań. Ale już po 30 dniach pan premier powiedział, że to będzie może kilkadziesiąt tysięcy mieszkań. I to za własne pieniądze trzeba je będzie zbudować. Mówię o tym z czego rząd się wycofał i uczciwie o tym powiedział. To samo dotyczy podatków. Nie miałem takich złudzeń, że po 100 dniach rządów Kazimierza Marcinkiewicza Polacy będą płacili dwa razy mniejszy podatek, ale miałem nadzieję, że przy zapowiedziach tych zmian podatkowych przynajmniej program PiS-u będzie realizowany. Nie odpuścimy tego łatwo. I ten program, który PiS zapowiadał, Platforma wniesie. Zobaczymy, może koleżanki i koledzy z PiS-u przypomną sobie, co w kampanii obiecali.

Kamil Durczok: Ministrem finansów jest Zyta Gilowska, która jeszcze kilka miesięcy temu była członkiem PO. Pan nie wierzy jej, kiedy mówi, że dziś nie da się obniżyć podatków do takiego poziomu, jaki był zapowiadany w kampanii?

Donald Tusk: Zyta Gilowska zmienną jest. Tu mamy do czynienie z dość wyraźną, radykalną zmianą poglądów – i to nie tylko na to, co możliwe, ale i na to co potrzebne.

Kamil Durczok: Ale może zmiana, bo Zyta Gilowska ma już narzędzia, o których mówiono podczas kampanii; mogła się przyjrzeć liczbom, kwotom i okazało się, że to nierealne pomysły.

Donald Tusk: Ja bym oczekiwał, aby ktoś powiedział otwarcie i odważnie – w czasie kampanii opowiadaliśmy banialuki. Tak, jak wiceminister rolnictwa, która bardzo uczciwie sympatykom PiS-u powiedziała, że to, co opowiadano w kampanii PiS-u – tu cytat dosyć ostry – „to były bzdety”. Podejrzewam, że coraz więcej ministrów tego rządu będzie musiało przyznać – „przyjrzyjmy się bliżej”. Służba zdrowia – pan pamięta, PiS mówiło, że państwo będzie leczyło nas z wszystkich chorób i będzie płaciło za wszystkie usługi. A dzisiaj pan Religa mówi radykalnie, ale bardzo smutnym głosem, że przez 7 laty to nic się nie da zrobić.

Kamil Durczok: Ale wracam do tych sondaży. Zastanawiam się: skoro rząd jest tak słaby, to dlaczego ludzie myślą o nim tak dobrze?

Donald Tusk: Rząd nie jest słaby – i to w kilku dziedzinach. Z pewnością – i to nie jest moje odkrycie – piątka z plusem za public relations, za propagandę, marketing polityczny.

Kamil Durczok: To jest śmiałe założenie, że wyborcy są ślepi i nie widza tego, co opozycja, PO.

Donald Tusk: To dotyczy nas wszystkich. Musimy tak w dalszym dystansie oceniać, to co się wydarzyło. Także rząd PiS-u podobnie jak poprzednie rządy będzie oceniany za to, co zrobił przez rok dwa czy trzy. Polacy mają w sobie bardzo dużo dobrej woli. I być może ci, którzy zaczynają rządy, być może dlatego że tak ładnie obiecywali w kampanii, mają na początku dość duży kredyt zaufania. Ale proszę zauważyć, że nawet dla tego sprawnego medialnie rządu, ten kredyt zaufania powoli się wyczerpuje. Takie jest moje wrażenie, ale chyba nie jestem w tym odosobniony.

Kamil Durczok: A na koniec: jak długa jest kolejka chętnych do rządzenia Platformą?

Donald Tusk: Ja się dowiem ostatni, ilu będę miał konkurentów. Widzę dzisiaj, jak wielką sprawą i zaszczytem jest rządzić PO. Podejrzewam, że konkurencja może być ostra.

Kamil Durczok: A nie zapytał pan Komorowskiego, Bronek chcesz być szefem partii?

Donald Tusk: To już sam Komorowski musi to rozstrzygnąć, bo jak ja go będę pytać może wyglądać na zniechęcanie, a ja naprawdę jestem człowiekiem, który lubi konkurencję. Uważam konkurencję za coś pożytecznego. Nawet jeśli ta konkurencja ma mi zagrażać. Jestem gotowy do boju.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.