Donald Tusk ujawnił w Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka, że w najbliższych dniach rozstrzygnie się przyszłość Cezarego Grabarczyka w rządzie: Przed ministrem Grabarczykiem jest w tych dniach ostateczny test. Dałem mu wyraźne zadanie, nie przekraczające jego możliwości - mówi premier. Jak dodaje, jeśli minister tego testu nie zda, pożegna się ze stanowiskiem.

Agnieszka Burzyńska: Kiedy przestał pan wierzyć w 18-miliardowy deficyt budżetowy?

Donald Tusk: Deficyt to nie jest przedmiot wiary. W Boga trzeba wierzyć, w ludzi z dużą większą ostrożnością, a deficyt to jest rzecz, z którą trzeba walczyć, którą trzeba poskramiać.

Agnieszka Burzyńska: To jaki będzie naprawdę ten deficyt?

Andrzej Stankiewicz: Ekonomiści mówią 30-40 miliardów. Budżetowy, nie cały sektor finansów.

Donald Tusk: Będziemy rozstrzygali na przełomie czerwca i lipca na podstawie tych danych, które powiedzą nam też dużo o przychodach, bo tak naprawdę przychody będą kluczem do prawidłowej diagnozy. Ale jestem przekonany, że to nie będzie wyraźnie różna kwota od tej, którą w tej chwili się posługujemy.

Andrzej Stankiewicz: Czyli raczej dwadzieścia kilka miliardów. Raczej w tym kierunku?

Donald Tusk: Nie będę ogłaszał w tej chwili poziomu deficytu dopóki nie będziemy mieli konkretnych danych. To jest za poważna sprawa. Na razie z ministrem Rostowskim szukamy sposobów, aby deficyt nie był większy niż ten zakładany.

Agnieszka Burzyńska: A skąd ten optymizm, bo tu mamy taki cytat: „Wzrost gospodarczy na poziomie 0,8 to granica błędu statystycznego. Weszliśmy w fazę stagnacji. Będzie gorzej, będzie recesja już w trzecim kwartale”.

Andrzej Stankiewicz: To słowa doradcy prezydenckiego Adama Glapińskiego po wczorajszym spotkaniu z ministrami finansów.

Donald Tusk: Nie słyszałem, ale domyśliłem się, że to musi być ktoś z PiS.

Agnieszka Burzyńska: Prorocze te słowa?

Andrzej Stankiewicz: Nie będzie recesji?

Donald Tusk: Ja jestem po stronie tych – i w Polsce na szczęście takich ludzi też nie brakuje – którzy, kiedy Polska jest jedynym krajem w Europie, który odnotowuje wzrost w porównaniu do końca ubiegłego roku, to się cieszy. Mam wrażenie, że wszyscy normalni ludzie się cieszą z tego, że Polska jest w lepszej sytuacji niż wszystkie pozostałe państwa Unii Europejskiej. Muszę powiedzieć, że wczoraj akurat tych słów nie słyszałem, ale widziałem miny i słyszałem słowa innych liderów i ekspertów PiS i ręce i spodnie opadają, jak się widzi ludzi, którzy są autentycznie załamani z tego powodu, że Polska ma sukces. Kiedyś mówiłem trochę złośliwie o tym, że wieczorami słychać taką modlitwę PiS o kryzys, i że to PiS modli się, żeby w Polsce było gorzej, bo wtedy liczą na swój sukces polityczny. Wczoraj bez żenowania robili to przed kamerami. Ale ja się cieszę, bez entuzjazmu, bo przecież jako pierwszy powiedziałam, że nie ma się co cieszyć przesadnie z tego wyniku, bo zdajemy sobie sprawę, że Polska nie będzie w stu procentach odporna na kryzys.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze, ale może gdyby było więcej spotkań z opozycją i prezydentem..

Agnieszka Burzyńska: …może prezydent czułby się poinformowany. Może nie urządzałby takich spotkań.

Donald Tusk: Jakich spotkań?

Andrzej Stankiewicz: Prezydent narzeka, że rząd nie podaje mu informacji na temat bieżącej sytuacji gospodarczej.

Agnieszka Burzyńska: I dlatego musi się spotykać z byłymi ministrami, żeby jakoś przybliżyli mu sytuację.

Donald Tusk: Ze względu na szacunek dla głowy państwa nie będę komentował takich deklaracji, ale chyba wszyscy słyszeli i widzieli pana prezydenta, kiedy występował w Sejmie. Sprawiał na mnie wrażenie człowieka najlepiej poinformowanego w Polsce na temat wszystkich możliwych wskaźników.

Andrzej Stankiewicz: Ale deklarował również wolę współpracy. Był jakiś krok dalej?

Donald Tusk: Widzieliśmy. Wczoraj zaprosił byłych ministrów finansów, chociaż wydaje się rzeczą dość naturalną, że wola współpracy w tym przypadku wyraziłaby się najlepiej, gdyby zaprosił obecnego ministra finansów.

Agnieszka Burzyńska: Tyle tylko, że prezydent podkreśla na każdym kroku, że do tanga trzeba dwojga i uskarża się, że to pan, panie premierze nie chce tanga z nim zatańczyć.

Donald Tusk: Tanga nie mam ochoty tańczyć z prezydentem ani z innymi politykami. Chętnie z żoną bym zatańczył, chociaż przyznaję się bez bicia, że z tangiem bym sobie nie poradził.

Agnieszka Burzyńska: Ale dlaczego jest tak, że jak się spotykacie w cztery oczy, to przez chwilę jest miło, a potem wszystko się wali.

Donald Tusk: To zabrzmiało wieloznacznie.

Agnieszka Burzyńska: Wszystko się psuje, już nie jest fajnie.

Andrzej Stankiewicz: Dlaczego doradcy potem nawzajem na siebie skaczą, sięgają po język wojny, konfrontacji, nakręcanie emocji? Panowie się znają , od wielu lat jesteście na „ty”. Lubicie się i nic z tego nie wynika.

Donald Tusk: Sami słyszycie, że trzymam dzisiaj język za zębami, nerwy na wodzy, nikogo nie atakuję. Chyba nie jest tak źle, a jesteśmy tydzień przed wyborami. Ja uważam, że jest względnie spokojnie, przynajmniej jeśli chodzi o tę siłę, którą ja mam zaszczyt reprezentować.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze, wracając do kryzysu. Nowelizacja budżetu będzie dotyczyła tylko zmiany deficytu i obniżenia prognozy wzrostu gospodarczego, czy będą też jakieś inne wskaźniki zmieniane?

Donald Tusk: Tylko te, które ulegają zmianie w związku z sytuacją na świecie i Europie. Przecież nie ukrywamy, że choćby ten wskaźnik, który wczoraj prawie wszystkich tak ucieszył, on jest inny niż ten założony w budżecie.

Agnieszka Burzyńska: Ale to tylko cyferki się zmienią?

Andrzej Stankiewicz: Bo np. można podnieść akcyzę prawda. To jest podatek, który można podnieść. Czy rząd to rozważa?

Donald Tusk: Jeśli będą potrzebne wyraźnie większe sumy przychodów, to taka możliwość istnieje. Na razie tego nie zakładamy.

Andrzej Stankiewicz: A podwyżka podatków od przyszłego roku panie premierze wchodzi w grę?

Donald Tusk: Bardzo mało prawdopodobne. Wszystkie decyzje, jakie do tej pory podejmowaliśmy, one głównie dotyczą ograniczania wydatków. One mają na celu uniknięcie dwóch złych operacji. Przez złe operacje uważam podniesienie deficytu i podniesienie podatków. Dlatego, co jest metodą…?

Agnieszka Burzyńska: Cięcia, cięcia, ale wszyscy ledwo dychają tam. Ministrowie się buntują.

Donald Tusk: Od wczoraj wiemy, że o Polsce nie można powiedzieć, że ledwo dycha, co musielibyśmy powiedzieć o Niemcach, nie mówiąc o Estonii. Musimy szanować własne osiągnięcia, bo gdybyście też państwo dołączyli do chóru tych, którzy mową, że w Polsce jest katastrofa, to jestem ciekawy jak brzmiałyby słowa komentatorów we wszystkich pozostałych państwach europejskich.

Agnieszka Burzyńska: To jak duże będą musiały być te cięcia kolejne?

Donald Tusk: Tak jak zapowiadaliśmy z ministrem finansów, informacje o tym, jak będzie wyglądała nowela budżetu po tym przeglądzie, podamy wtedy, kiedy będziemy mieli komplet informacji. To nie jest ucieczka od złych wiadomości, bo ja mogę powiedzieć teraz, o czym mówiłem wczoraj otwarcie, jeśli będzie trzeba powiedzieć coś przykrego, jeśli trzeba będzie powiedzieć „kochani te kilka miesięcy będzie trudniejsze niż nam się marzyło” to powiem.

Andrzej Stankiewicz: Po wyborach.

Donald Tusk: Wybory nie mają tu nic do rzeczy, ponieważ ja muszę powiedzieć coś co jest precyzyjnie opisane. Przychody po pół roku dadzą nam najbardziej precyzyjną odpowiedź na to, gdzie trzeba oszczędzać. Przypominam, że w styczniu, a więc stosunkowo niedawno przy otwartych drzwiach mówiliśmy, gdzie będziemy musieli szukać oszczędności. Zrobiliśmy to na skalę bardzo dużą. Dzięki temu między innymi, sytuacja w Polsce jest tak dobra.

Agnieszka Burzyńska: A nie myśli pan czasem „Miało być tak pięknie, miało być zarządzanie prosperiti. Mam dość, oddam się kampanii prezydenckiej, a premierowanie zostawię komuś innemu”?

Donald Tusk: Nie. Tak nie myślałem, natomiast faktycznie wszyscy myśleliśmy, że Platforma wygrywając te wybory będzie zarządzała sukcesem, a trafił nam się czas najtrudniejszy od wielu, wielu lat. Dla mnie to jest tym większa satysfakcja, bo chociaż nikt się tego nie spodziewał, to fakt, że udało się Polskę wyprowadzić z takich największych tarapatów w czasie kryzysu, to chyba jest jeszcze większa satysfakcja niż takie proste dzielenie pieniędzy.

Andrzej Stankiewicz: I zwiększa pana szanse na prezydenturę?

Agnieszka Burzyńska: I kogo namaści pan na swojego następcę na fotelu premiera?

Donald Tusk: Mam nadzieję, że nie jest to taka sugestia, że macie mnie dosyć jako premiera.

Andrzej Stankiewicz: Skoro pan jest zadowolony ze sposobu w jaki pan rządzi, z wyników gospodarczych to pytamy, czy to pomoże panu w drodze do prezydentury.

Donald Tusk: Nie jestem zadowolony. Naprawdę chciałbym, żeby było lepiej i to nie dlatego, żeby zwiększyć moje szanse w wyborach prezydenckich, tylko dlatego, że ja trochę inaczej niż moi oponenci, jak jest dobrze to się cieszę, a jak jest średnio, to nie skaczę do góry.

Agnieszka Burzyńska: A kiedy pan ogłosi, że będzie pan kandydował. Bo wszyscy wiedzą, że pan będzie.

Andrzej Stankiewicz: Już raczej trwają poszukiwania pana następcy jako szefa rządu.

Donald Tusk: Wszyscy wiedzą tylko ja nie wiem.

Agnieszka Burzyńska: Patrzymy w pana oczy uważnie.

Donald Tusk: I co pani widzi, niech pani powie? Patrzę dzielnie w pani oczy, nie mrugam, wytrzymuję tę próbę.

Agnieszka Burzyńska: Patrzę na kolor bardziej.

Andrzej Stankiewicz: Bo Zyta Gilowska mówiła, że jak pan kłamie, to pańskie oczy robią się brązowe.

Donald Tusk: Dlatego nigdy nie miałem brązowych oczu. Błękit moich oczu jest przysłowiowy i niezmącony.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze, wie pan o co chodzi Januszowi Palikotowi, o co on gra wewnątrz Platformy? Bo zgłasza coraz większe ambicje.

Donald Tusk: Ja raczej występy Janusza Palikota traktuję z lekkim przymrużeniem oka, chyba że czasami przesadza, to wtedy się irytuję i daję mu do zrozumienia, że powinien powściągnąć niektóre swoje ekstrawaganckie pomysły.

Andrzej Stankiewicz: Ufa mu pan?

Donald Tusk: W sposób ograniczony, bo politykom, jak państwo wiecie nie należy ufać za bardzo.

Andrzej Stankiewicz: A co do spraw finansowych, finansowania kampanii, jakieś ukrywanie majątku?

Donald Tusk: Moje zaufanie jest w tutaj mało istotne w sytuacji, w której sprawa jest w rękach adwokatów obu stron, a prokurator bada rzetelność oświadczenia majątkowego Palikota.

Andrzej Stankiewicz: Pańskie zaufanie jest kluczowe, bo to pan jak się mówi jest głównym sprzymierzeńcem Palikota, jego obrońcą wewnątrz Platformy.

Donald Tusk: Jak się mówi.

Agnieszka Burzyńska: A nie jest tak?

Donald Tusk: Nie. Ja generalnie mam inną rolę do odegrania w Platformie, ale nie mam wrażenia, żebym musiał przed kimś Palikota w Platformie bronić. Jest raczej odwrotnie.

Agnieszka Burzyńska: Przed Grzegorzem Schetyną też nie?

Donald Tusk: Nie. Czasami muszę powściągać Palikota przed nadmierną skłonnością do wyskoków.

Andrzej Stankiewicz: W innych przypadkach, takich jak historia Pawła Piskorskiego, ale też wspomnianej Zyty Gilowskiej, nie czekał pan na rozstrzygnięcia prokuratorskie, ani sądowe. Pozbył się pan jej z partii.

Donald Tusk: To nieprawda. Zyta Gilowska sama zrezygnowała z członkostwa PO i rzadko o tym się pamięta.

Andrzej Stankiewicz: Ale Paweł Piskorski został usunięty.

Donald Tusk: Bo ciągnął się za nim łańcuch dwuznaczności.

Andrzej Stankiewicz: Wokół Janusza Palikota nie ma dwuznaczności?

Donald Tusk: Jestem bardzo delikatny w odniesieniu do publicznych środków, publicznych pieniędzy. Wokół Palikota tego typu wątpliwości nikt na razie nie zgłosił. Jest to problem o charakterze przykrym, jest to proces między byłymi małżonkami. Są adwokaci, są sędziowie i jest prokuratura. Chciałbym, żebyście państwo to rzetelnie ocenili. Jestem premierem polskiego rządu, ludzie Platformy to ministrowie sprawiedliwości. Jest prokuratura i ta prokuratura zajmuje się dwoma wątkami jeśli chodzi o Janusza Palikota i sprawdza jedną i drugą sprawę i świadczenie majątkowe i kwestie finansowania kampanii.

Agnieszka Burzyńska: Czyli wciąż jeszcze nie wiadomo, czy Janusz Palikot opuści Platformę. A kto opuści rząd? Czy porzucił pan już myśl o rekonstrukcji rządu?

Andrzej Stankiewicz: Wielokrotnie zapowiadał pan rekonstrukcję.

Donald Tusk: Na razie…

Agnieszka Burzyńska: Wszyscy są świetni.

Donald Tusk: Nie. Wiecie, że nie. Gdybym powiedział, że wszyscy są świetni i gdybym jeszcze o sobie tak pomyślał głośno. Jeśli chodzi o służbę zdrowia to mamy najlepszego ministra od wielu lat.

Andrzej Stankiewicz: A o drogi? Jak pan ocenia Cezarego Grabarczyka?

Donald Tusk: Przed ministrem Grabarczykiem jest dokładnie w tych dniach, w tych tygodniach, ten ostateczny test. Ja mu dałem bardzo wyraźne zadanie, nie przekraczające jak sądzę możliwości ministra Grabarczyka. To znaczy ostateczne rozstrzygnięcie finansowania a następnie rozpoczęcia robót na tych dwóch kluczowych odcinkach jeśli chodzi o autostradę A2.

Agnieszka Burzyńska: Jeśli tego testu nie zda?

Donald Tusk: To pożegna się ze stanowiskiem.

Agnieszka Burzyńska: Za dwa tygodnie od dziś?

Donald Tusk: Mam za sobą w ostatnich dniach kilka spotkań z ministrem Grabarczykiem i wydaje się, że jest bliski sukcesu. Ale bliski to za mało, żeby mnie satysfakcjonowało.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze, ale zanosi się na kolejne cięcia w armii. Już pan minister Klich poprzednio zapowiadał, że być może odejdzie jeśli będą cięcia. Czy to jest również człowiek, który może opuścić rząd?

Donald Tusk: Studio radiowe to jest ostatnie miejsce, gdzie o dymisji ministra Klicha bym rozmawiał. Nie tylko dlatego, że on kiedyś w innym studio pozwolił sobie na składanie papierów. Poza tym wojsko to jest kwestia wymagająca odpowiedzialności i nie możemy tutaj przy mikrofonach o tym decydować.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze w rozmowie z nami, prezydent ocenił dwa lata pańskiego gabinetu tak oto: „Ten rząd w większości dziedzin nie zrobił nic, choć wiele obiecywał”.

Agnieszka Burzyńska: Pan jak ocenia dotychczasową pracę prezydenta?

Donald Tusk: Pan prezydent zrobił wszystko.

Agnieszka Burzyńska: Dobrze?

Donald Tusk: Staram się jakoś odpowiedzieć symetrycznie. Pan prezydent robi co może.

Andrzej Stankiewicz: Panie premierze kilka pytań o wewnętrzną sytuację w koalicji. Podobno pan wicepremier Pawlak jest rozgoryczony, że nie jest informowany o tym, co się dzieje w rządzie. Nie wiedział, kto kupił stocznie.

Donald Tusk: Nie mam takiego wrażenie. Z premierem Pawlakiem spotykamy się systematycznie.

Agnieszka Burzyńska: Żadnych gorzkich słów pan nie usłyszał?

Donald Tusk: Nie. Zdaję sobie sprawę, że w polskiej tradycji jest nieustanna kłótnia między koalicjantami i zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo irytujące dla opozycji, może dla niektórych dziennikarzy, że koalicja PO-PSL jest nudną koalicją, że nic się nie dzieje, nie ma żadnych awantur.

Andrzej Stankiewicz: A kto kupił stocznie panie premierze? Czy to Katarczycy, tak twierdzi prezydent.

Donald Tusk: Jest konkretny fundusz, który prezentuje interesy i możliwości finansowe pieniędzy z tamtego regionu. Oczywiście nie byłoby to możliwe, gdyby m.in. nie moja wizyta i wielokrotne wizyty w Katarze, w Kuwejcie, rozmowy telefoniczne, wymiana korespondencji i co najważniejsze nasze starania, aby w tych trudnych w świecie czasach dla stoczni znaleźć inwestora, który dysponuje pieniędzmi.

Agnieszka Burzyńska: A daje pan gwarancję, że stocznie będą budować statki?

Donald Tusk: Gdybym był inwestorem, gdybym miał swoje pieniądze i tam zainwestował, to dałbym taką gwarancję. Ja daję gwarancję, że mój rząd zrobił absolutnie wszystko, aby problem stoczni rozwiązać pozytywnie. Ci ludzie, którzy utracili pracę otrzymali bardzo wysokie odprawy, a na majątku obu stoczni będzie pracował inwestor, który powiedział nam, a następnie publicznie, że jest zainteresowany budową statków.

Agnieszka Burzyńska: I trzeba mu wierzyć.

Donald Tusk: Nie. Nie jestem taki naiwny. Dlaczego arabscy inwestorzy są zainteresowani. Bo są zainteresowani także naszą współpracą jeśli chodzi o gaz, i swój udział także w rynku gazu w Polsce. Nie będzie twego udziału, jeśli nie będzie dobrej współpracy w stoczniach. To jest naprawdę dobrze pomyślane przedsięwzięcie. To, że jesteśmy dyskretni? Tego wymaga dobry finał.

Agnieszka Burzyńska: Panie premierze ostatnie pytanie. Widział pan sondaże, według których wynik wyborów do europarlamentu to 30-35 do Platformy, tylko 5 procent przewagi nad PiS. Nie zmroziło to pana?

Donald Tusk: Nie widziałem, dlatego jest mi ciepło.

Agnieszka Burzyńska: A jaki wynik dla Platformy będzie sukcesem?

Donald Tusk: Powiedzcie mi, bo jestem zaciekawiony co to za sondaż?

Agnieszka Burzyńska: Słyszeliśmy, że takie sondaże dotarły do was.

Donald Tusk: Jedyne co do mnie dzisiaj dotarło, to całkiem przyjemny dla mnie, bo dotyczący Pomorza sondaż 62 do 20. Ale ja się sondażami też nie podniecam. Nie będzie pewnie łatwo, ale mam nadzieję, że Platforma wygra. W jakich proporcjach zobaczymy, ale liczę na zwycięstwo.

Agnieszka Burzyńska: A jak się chowa wnuk?

Donald Tusk: Dobrze. Mam w komórce jego ostatnie zdjęcie, bo Michał mój syn wysyła mi codziennie.

Agnieszka Burzyńska: Dziękujemy bardzo za rozmowę.