Dla większości Polaków mijający rok był dobry w sprawach osobistych, ale aż 61 procent oceniło go jako niekorzystny dla kraju - wynika z sondażu OBOP. Jaki był ten rok dla Tomasza Nałęcza? Polityk Unii Pracy był gościem Krakowskiego Przedmieścia 27. Tomasza Nałęcza pytaliśmy o zmiany a raczej ich brak w Kancelarii Prezydenta oraz o to, czy nadal będzie forsował kandydaturę Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta.

Konrad Piasecki, Tomasz Skory (RMF FM): Pan był w komitecie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego, dzielnie wspierał go kampanii wyborczej a kiedy przyszło do rozdawania stanowisk, to zapomnieli o panu. Czy czuje się pan oszukany?

Tomasz Nałęcz: Nie. Ani nie zapomniano o mnie ani o Unii Pracy. Myśmy nie poparli Aleksandra Kwaśniewskiego dla jakiegoś kontraktu handlowego, żeby otrzymać za poparcie stanowiska. Poparliśmy go bo to był dobry kandydat a poza tym nie miało sensu zgłaszanie swojego.

RMF FM: Czy jakieś prepozycje były w stronę Unii Pracy?

Tomasz Nałęcz: Prezydent Kwaśniewski jasno formułował wobec wszystkich swoje propozycje, mówiąc, że ci którzy chcą pracować w jego kancelarii, muszą zrezygnować z pracy parlamentarnej.

RMF FM: Czy wobec pana też taką propozycję sformułował?

Tomasz Nałęcz: Nie. To była propozycja generalnie obowiązująca. Ja nigdy nie ukrywałem swoich planów parlamentarnych, więc nie otrzymałem takiej propozycji.

RMF FM: Czy cała Unia także? Nie chcemy do prezydenta, idziemy do pracy do parlamentu? Nie znalazł się nawet jeden rodzynek, który chciałby wesprzeć prezydenta w nowej pięciolatce?

Tomasz Nałęcz: Prezydent rzeczywiście serio traktował swoje sformułowanie, że zwycięskiej ekipy się nie zmienia i zbyt gorliwie nie szukał pewnie. Gdyby szukał bardziej skutecznie, to ktoś by się tam u nas znalazł.

RMF FM: Stwierdzenie, że zwycięskiej ekipy się nie zmienia, znaczy pośrednio, że Unia Pracy nie miała w tym zwycięstwie wielkiego udziału.

Tomasz Nałęcz: To sformułowanie nie dotyczy jego sztabu wyborczego. Przecież z jego ekipy nikt nie wszedł do kancelarii. To sformułowanie dotyczy ekipy prezydenckiej z ostatnich pięciu lat.

RMF FM: Ale nawet stanowisk nie dostaliście czy po to przehandlowaliście idee Unii Pracy, jak mówi o was Ryszard Bugaj.

Tomasz Nałęcz: Odnoszę wrażenie jakbyście pomylili Unię. To nie jest ta Unia Pracy, która zawiera umowy polityczne w zamian za stanowiska.

RMF FM: A za co? I czy poprzednia tak robiła?

Tomasz Nałęcz: Myślę, że mówiliście w tym momencie o Unii Wolności.

RMF FM: Jeśli pański podwładny wywołałby dwa skandale w ciągu jednego roku, to też zostawiłby go pan na stanowisku?

Tomasz Nałęcz: Domyślam się, że panowie mówicie o ministrze Siwcu. Jestem historykiem okresu międzywojennego a to był okres polityków o renesansowych osobowościach. Minister Siwiec ma taką osobowość.

RMF FM: Tak ale oni wjeżdżali na koniach do restauracji a nie mijali policjantów z prędkością 150 kilometrów na godzinę i parodiowali papieża.

Tomasz Nałęcz: Idealnie pan wyczuł o kim myślę: o Wieniawie – Długoszowskim. Gdyby on żył teraz na pewno jeździłby szybko samochodem. A myślę, że gdyby minister Siwiec żyłby wtedy, to byłby ułanem.

RMF FM: Myśli pan, że minister Siwiec to taki Wieniawa – Długoszowski ostatniego dziesięciolecia?

Tomasz Nałęcz: Łączy ich pochodzenie krakowskie ale nie tylko.

RMF FM: Zostawiłby go pan na stanowisku?

Tomasz Nałęcz: zostawiłbym bo to moim zdaniem jest jeden z najbardziej inteligentnych w ekipie prezydenckiej, bardzo sprawny urzędnik. Ma pewne słabości ale niech rzuca kamieniami ten kto nie ma słabości.

RMF FM: Co ma takiego w sobie, że prezydent go tak lubi i ceni?

Tomasz Nałęcz: Inteligencję, sprawność, lojalność – wszystkie cechy idealnego współpracownika, chociaż moim zdaniem nie jest najlepszym gryzipiórkiem.

RMF FM: A czy nie dlatego został na stanowisku, że to całowanie ziemi w Kaliszu, tak naprawdę było z inicjatywy prezydenta?

Tomasz Nałęcz: Panowie, przecież wy też jesteście ludźmi z dużym poczuciem humoru. Przecież minister Siwiec sam przyznawał, że to był niefortunny, sztubacki żart. Myślę, że nikt nie usprawiedliwia tego zachowania, natomiast prawdziwe razy należą się tym, którzy z tej smarkaterii uczynili wydarzenie w skali światowej, tzn. publicznie to pokazali.

RMF FM: Tak pan myśli? Wyciągnięcie czegoś na światło dzienne kogoś kompromituje?

Tomasz Nałęcz: Nie jestem zwolennikiem moralności pani Dulskiej ale uważam, że na światło dzienne należy wyciągać incydenty które są charakterystyczne dla postępowania danego człowieka. Prezydent Kwaśniewski, jeśli chodzi o jego pięcioletnią prezydenturę i o stosunki Państwo – Kościół, nie jest prezydentem incydentu kaliskiego. To jest prezydent szukający porozumienia z Kościołem.

RMF FM: Czy to nie była smarkateria – to co dotyczy zachowania ministra Siwca? Stąd już tylko o krok do stwierdzenia np. posła Niesiołowskiego, że jest to postać haniebna i skompromitowana?

Tomasz Nałęcz: Moim zdaniem minister Siwiec to w ekipie prezydenckiej postać pozytywna, jedne z najsprawniejszych jego ministrów. Natomiast człowiek o renesansowej osobowości.

RMF FM: Nie myśli pan, że pozostawienie go na stanowisku spowoduje problemy na linii prezydent – hierarchia kościelna?

Tomasz Nałęcz: Gdyby Kościół w swych dwutysięcznych dziejach kontaktował się tylko z urzędnikami a nie z ludźmi z krwi i kości, to na pewno nie funkcjonowałby jak funkcjonuje. Moim zdaniem ten incydent zostanie szybko zapomniany.

RMF FM: Wróćmy może trochę do historii. Jak pan myśli kto był najlepszym polskim prezydentem w tym wieku. Tylko proszę nie mówić, że Aleksander Kwaśniewski bo to będzie wyglądało na koniunkturalizm.

Tomasz Nałęcz: Pyta pan historyka a historyk nie mówi o żyjących więc nie powiem panu o Kwaśniewskim bo to jest prezydent a poza tym jest jeszcze na półmetku. Myślę, że Polska nie miała szczęścia do prezydentów bo to były funkcje atrapowe. W gruncie rzeczy głowa państwa w Polsce, niezależnie czy była demokratyczna czy autorytarna czy PRL, to głowa państwa była zawsze atrapą. Myślę, że mieliśmy tak naprawdę jednego udanego prezydenta – z tym, że on się nie nazywał prezydentem tylko naczelnikiem państwa - Józefa Piłsudskiego.

RMF FM: To jest bezkonkurencyjny zwycięzca?

Tomasz Nałęcz: Bezkonkurencyjny.

RMF FM: A Lech Wałęsa? Bo to raczej o nim będą uczyły się nasze dzieci i wnuki w szkołach a nie o np. o prezydencie Kwaśniewskim. Nie sądzie pan?

Tomasz Nałęcz: Już nasze dzieci uczą się o Piłsudskim jako o wskrzesicielu niepodległej Polski i budowniczym niepodległej Polski. To się wiąże z funkcją naczelnika państwa. Piłsudski był naczelnym wodzem jednocześnie. O Wałęsie też będą się uczyły jako o głównym bojowniku o wolność i demokrację ale nie o prezydencie państwa bo moim zdaniem Wałęsa jako przywódca robotniczy walczący z komunizmem jest bez porównania postacią większe formatu niż Wałęsa – prezydent. To była moim zdaniem nieudana prezydentura. Zaprzeczająca wcześniejszemu dorobkowi Wałęsy bo jako prezydent oparł się resztkach PRL-u. – wojsko, aparat policyjny, które Wałęsa wcześniej zwalczał. Jeśli chodzi o premierów, to miałbym tu kłopoty. Jako socjalista, to panów zaskoczę: Kazimierz Bartel, liberała, piłsudczyka, człowieka wspierającego politykę autorytarną po zamachu majowym.

RMF FM: A z okresu nam bliższego?

Tomasz Nałęcz: Tu nie ma w ogóle żadnej konkurencji. Jeśli chodzi o ostatnie dziesięć lat, to oczywiście premier Mazowiecki. Krótkie premierostwo ale w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Myślę, że premierostwo przebijające nawet Bartla.

RMF FM: Nie ma pan wrażenia, że tak naprawdę, ten wiek był dla świata a przede wszystkim dla Polski, bardzo fatalny? Dwie wojny światowe? 70 lat zniewolenia?

Tomasz Nałęcz: Nie. Myślę, ze o dwóch rzeczach trzeba pamiętać: po pierwsze, koniec wieńczy dzieło i końcówka jest niezwykle udana a poza tym to był wiek niezwykle dramatyczny; totalitaryzmy to była konsekwencja wieku XIX. Wiek XX załatwiał wszystkie te sprawy, które zrodził wiek XIX. Jak tak się spojrzy to wieku XX jest wiekiem udanym ponieważ te wszystkie sprzeczności zrodzone przez rewolucje przemysłową – a jedną z tych sprzeczności był właśnie totalitaryzm – to wiek XX jest wiekiem udanym.

RMF FM: A wiek XXI będzie rozwiązywał problemy wieku XX. Takie historyczne podziały, np. lewica – prawica.

Tomasz Nałęcz: Jeśli chodzi o wiek XXI to nie problemy polityczne będą najważniejsze tylko ci słynni trzej jeźdźcy apokalipsy; bomba demograficzna, surowcowa i ekologiczna. Polityka zejdzie na drugi plan.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa