Myślę, że jeżeli ktoś przypisuje takie cechy Leszkowi Millerowi (cechy Lorda Vadera - przyp. RMF) to pewnie nie czyni to ze zbyt nadmiernej sympatii do pana premiera - mówi wiceminister kultury Michał Tober, gość popołudniowych Faktów RMF.

Konrad Piasecki: Panie ministrze kto pańskim zdaniem jest Lordem Vaderem, który zaatakował Tomasza Nałęcza?

Michał Tober: Ja mam takie wrażenie, że niestety natura poskąpiła mi talentów sędziego śledczego i generalnie jestem kiepski w tropieniu rozmaitych spisków i prowokacji. Pozostawiam to tym, którzy się na tym znają. Pewnie gdybym miał takie talenty to pracowałbym nie w ministerstwie kultury, ale w jakiejś innej instytucji.

Konrad Piasecki: Podsunę panu podpowiedź. Tomasz Nałęcz twierdzi, że wysłannicy Imperium Zła czają się również w ministerstwie kultury.

Michał Tober: Myślę, że na pewno nie ma mnie na myśli. Pewnie jak rozumiem ma na myśli procedury czy też wydarzenia, które miały miejsce w pracach nad poprzednim projektem ustawy.

Konrad Piasecki: Podpowiem panu skąd ten trop ministerstwa kultury. Otóż Tomasz Nałęcz twierdzi, że to właśnie któryś z urzędników ministerstwa kultury nadał tę sprawę jego i jego żony.

Michał Tober: To jest niemożliwe z prostego względu. Ta sprawa była doskonale znana od wielu miesięcy. Pani profesor Nałęcz zrobiła to co do niej należało i ja dziwię się takim sensacyjnym tytułom we wczorajszych gazetach: Odejdź - adresowane to do Tomasza Nałęcza.

Konrad Piasecki: Jak pan myśli dlaczego Internauci za tego Lorda Vadera, o którym mówi Tomasz Nałęcz najczęściej biorą Leszka Millera, bo takie są wyniki sond Internetowych?

Michał Tober: Gdybyśmy wszystko oceniali poprzez sondy Internetowe, to myślę, że moglibyśmy dojść do wielu bardzo często ciekawych i oryginalnych wniosków.

Konrad Piasecki: To wskazywanie Leszka Millera jako Lorda Vadera uważa pan za przejaw sympatii czy jej braku do premiera?

Michał Tober: Myślę, że jeżeli ktoś przypisuje takie cechy Leszkowi Millerowi to pewnie nie czyni to ze zbyt nadmiernej sympatii do pana premiera. Natomiast myślę, że jakąś straszna pomyłką jest zarzucanie czy też doszukiwanie się jakiegokolwiek udziału premiera czy jego otoczenia w tego typu sprawach. Naprawdę premier ma znacznie ważniejsze sprawy na głowie.

Konrad Piasecki: A pańskim zdaniem dla obrazu rządu to dobrze, że jednym z najbliższych współpracowników premiera pozostaje Aleksandra Jakubowska?

Michał Tober: Pan premier dobiera sobie współpracowników wedle własnych decyzji i funkcja szefa gabinetu politycznego jest wyborem premiera a premier tak kształtuje swoje bezpośrednie otoczenie jak uważa to za najlepsze.

Konrad Piasecki: To dlatego wyrzucił Michała Tobera z tego najbliższego otoczenia?

Michał Tober: A na jakiej podstawie pan twierdzi, że wyrzucił Michała Tobera?

Konrad Piasecki: Pan był w najbliższym otoczeniu premiera jako rzecznik prasowy rządu. Teraz już pan nie jest.

Michał Tober: Ale sam odszedłem.

Konrad Piasecki: A jest pan cały czas w najbliższym otoczeniu premiera?

Michał Tober: Mój wybór polegający na tym, żeby przejść do ministerstwa kultury i zająć się pracą nad nową wersją ustawy o radiofonii i telewizji był moim całkowicie świadomym i indywidualnym wyborem. Ja zająłem się tym obszarem, który mnie fascynuje, który jest dla mnie istotny a więc legislacją. Jestem prawnikiem, radcą prawnym i to jest to czym chciałbym się zajmować.

Konrad Piasecki: A dlaczego praca na ustawą o radiofonii będzie trwała jeszcze aż cztery miesiące?

Michał Tober: Ja panu powiem tak. My analizowaliśmy np. harmonogram brytyjskich prac nad nowelizacją brytyjskiego prawa medialnego. Ta ostatnia nowelizacja była znacznie skromniejsza niż ta, która u nas jest niezbędna i wie pan ile Brytyjczycy nad nią pracowali? Prawie 5 lat, więc w tym kontekście nasze 4 miesiące to jest doprawdy rakieta z dopalaczem.

Konrad Piasecki: Tylko, że Brytyjczycy nie mieli tak doskonałego projektu jak ten, który już leżał w Sejmie. To pan o nim mówił, że to jest dobry projekt, że wart jest uchwalenia. Przecież macie gotowy projekt, można go było przepisać i rzucić od razu z powrotem do Sejmu. On nie był taki dobry?

Michał Tober: Były w nim zapisy i bardziej udane i mniej udane jak w każdym projekcie. Pragnę podkreślić bardzo wyraźnie, że w pracach nad nowym projektem nie będziemy stosowali żadnej kalki, nie będziemy – używając terminologii komputerowej – ctrl v, ctrl c, czyli wytnij, wklej, ale prace nad tą drugą częścią nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji poprzedzimy dużą publiczna debatą jeżeli chcemy normalnie o tej ustawie rozmawiać to musimy o niej rozmawiać przy otwartej kurtynie.