Górnicy boją się, że pracy w kurczącym się górnictwie nie starczy dla wszystkich. Ale niektóre kopalnie trzeba zamykać, dbając o to, by było jasne dla wszystkich dlaczego te, a nie inne – mówi RMF profesor Marek Szczepański z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.

Tomasz Skory: Ten najazd górników na Warszawę, to – pana zdaniem – akt obliczony na rzeczywiste wstrzymanie likwidacji kopalń czy po prostu rozpacz?

Marek Szczepański: To przede wszystkim lęk i rozpacz, ponieważ kilka tysięcy ludzi znów stanęło pod ścianą, w bardzo trudnej sytuacji. Pamiętajmy, że górnicy to także ich rodziny. To kilkanaście tysięcy kolejnych osób zagrożonych egzystencjalnie. Stąd taki desperacki akt wyjazdu do Warszawy.

Tomasz Skory: Czy rząd, Kompania Węglowa powinny brać pod uwagę odstąpienie od likwidacji kopalń?

Marek Szczepański: Nie ulega wątpliwości, że obecnie, kiedy nie ma popytu na węgiel, czy jest ograniczony, kiedy występuje nadprodukcja węgla w Polsce, konieczny jest wariant likwidacyjno-przesunięciowy – część kopalń podlega likwidacji, ale załogi tych kopalń są przesuwane – przynajmniej tak wynika z projektu ustawy – do innych.

Tomasz Skory: Czyli to jest nieuchronne. Jeśli dodać do tego to, co się mówi od lat, że wszyscy dokładamy do górnictwa miliardy, to teraz z tym koniec. Tak musi chyba być?

Marek Szczepański: To jest prawdziwe w odniesieniu do ostatnich lat. Pamiętajmy jednak, że powojenna Polska dźwiga się w dużej mierze dzięki wyniszczającej pracy górników. Być może przychodzi czas, by pomyśleć o rekompensacie za tamte historyczne wysiłki.

Tomasz Skory: Górnicy mówią dziś tak: Chcemy godnie pracować i godną mieć za to zapłatę. Gdybym został zwolniony – mam 46 lat – to żadnej pracy nie dostałbym. Jest wielkie bezrobocie. Kopalnie się zamyka, tyle tysięcy ludzi chcą na bruk wyrzucić. Za co ci ludzie mają żyć? To język prostej bezradności. Pan twierdził, że trzeba, że to głowy i umysły trzeba restrukturyzować. Nie powiodło się.

Marek Szczepański: Najpoważniejszym problemem Śląska jest przebudowa myślenia o tym regionie. Nadchodzi czas, kiedy kopalnia dobrodziejka przestaje być symbolicznym elementem tego pejzażu, kiedy trzeba tworzyć nowe symbole, nowe instytucje – uniwersytety, szkoły wyższe. Ci ludzie z najwyższym trudem wyobrażają sobie Śląsk bez kopalnianego szybu.

Tomasz Skory: Restrukturyzacja górnictwa to zjawisko, które toczy się od lat. Pan badał, co działo się z tymi, którzy odeszli z górnictwa, wzięli odprawy, przekwalifikowali się. Czy oni sobie radzą?

Marek Szczepański: Radzą sobie z najwyższym trudem. Pamiętajmy, w latach 1998-2001 z górnictwa odeszło ponad 100 tys. osób. Część z nich, która wzięła odprawy, próbowała je lokować w banku, by czerpać odsetki. 10 na 100 próbowało założyć własną firmę. Była to przedsiębiorczość tak niewielka, jak niewielkie były kwoty – pijalnie piwa, parkingi, sklepiki. Część z nich splajtowała. Z ponad 30 tys. górników, którzy wzięli te symboliczne odprawy, ¼ - tak, jak przewidywałem – wróciła na garnuszek państwa.

Tomasz Skory: Czy dlatego górnicy nie wierzą dziś w propozycje pracy w innych kopalniach?

Marek Szczepański: Najbardziej obawiają się, że będą to prace w odległych kopalniach, że pojawi się problem wyczerpujących, bardzo dalekich dojazdów do pracy. Boją się też, że tych miejsc w kurczącym się górnictwie nie starczy dla wszystkich.

Tomasz Skory: Według ministra Piechoty likwidacja 4 kopalń ma służyć ratowaniu miejsc pracy w górnictwie, doprowadzeniu – mówiąc w skrócie – do stanu w górnictwie, w którym nie trzeba będzie dopłacać, bo pozostałe zakłady będą rentowne. O tych 4 kopalniach minister tak mówi: Z nimi na pewno tego nie osiągniemy. Wygaszając działalność tam, gdzie są najtrudniejsze warunki, a przeciągając ten proces, sami sobie górnicy psują rynek. Nadmiar węgla powoduje, że sprzedajemy często węgiel poniżej kosztów produkcji. Psujemy wynik ekonomiczny zdrowym kopalniom. To jest jakieś wyjście?

Marek Szczepański: Jest jakieś wyjście w tworzeniu alternatywnych miejsc pracy, w koncentracji pewnych inwestycji, które przejmą nadwyżkę górniczą. Myślę o najprostszych inwestycjach nie wymagających wyrafinowanych wykształceń: budowa autostrad, dróg – tam można absorbować siłę górniczą.

Tomasz Skory: Ale kopalnie trzeba zamykać?

Marek Szczepański: Trzeba, przynajmniej niektóre, dbając o to, by było jasne i zrozumiałe dla wszystkich dlaczego te, a nie inne.

Tomasz Skory: Dziekuję za rozmowę.