Tomasz Skory: Panie profesorze, wszyscy widzieliśmy zdjęcia Argentyńczyków, którzy z powodu recesji, trwających od kilku lat drakońskich oszczędności zapowiedzianych przez rząd, rabują sklepy. Giną przy tym. Odbywają się tam demonstracje. Co musi się stać, żeby gospodarka znalazła się w aż takiej zapaści, że dzieją się aż takie rzeczy?

Stanisław Gomułka: W przypadku Argentyny mamy taką właśnie sytuację, w której po prostu była gospodarka rozrzutna, pożyczano za dużo za granicą, był duży deficyt budżetowy, była nie przejrzystość w tym jak swoje dane statystyczne zbierały firmy i w rezultacie, kraj się zapożyczył na sumę tak dużą, że nie jest w stanie…

Tomasz Skory: 132 miliardy dolarów.

Stanisław Gomułka: Tak jest. Nie jest w stanie w tej chwili obsłużyć tego. No i tutaj przypomina się zresztą sytuacja Polski sprzed 20 lat. W roku 1980 po latach ’70 –gierkowskich, może państwo pamiętają, też rząd miał problemy z obsługą długu zagranicznego. Zmniejszał wtedy płace, podwyższał ceny i ludzie też wyszli na ulicę.

Tomasz Skory: Panie profesorze, część Polaków dziś – nie chodzi o przypominanie, ale dziś zastanawia się patrząc na te zdjęcia z Argentyny, czy aby Polska nie będzie tak wyglądać za kilka lat. Jesteśmy na początku recesji, oszczędności w budżecie już mamy ogromne, stopy bezrobocia także. Słowo recesja pojawia się i u nas coraz częściej – a więc…

Stanisław Gomułka: Nie no, wydaje mi się, że jest ogromna różnica między sytuacją Argentyny teraz i Polski teraz. Argentyna miała trzy lata recesji i w tej chwili będzie miała ogromny kryzys. To wyjście ludzi na ulicę nie doprowadzi do uzdrowienia sytuacji, tylko do pogorszenia. To jest to co się stało i w Polsce w 1980 roku. Powstała Solidarność – to akurat było czymś pozytywnym, ale silnie spadł Produkt Krajowy Brutto, płace realne, jak wiadomo był stan wojenny wprowadzony.

Tomasz Skory: Tak jak stan nadzwyczajny w Argentynie.

Stanisław Gomułka: Tak jest, dokładnie tak jest. Troszkę podobna sytuacja właśnie do tego co było wtedy 20 lat temu.

Tomasz Skory: Panie profesorze, a gdybyśmy spojrzeli od dziś za trzy lata to, czy w Polsce nie może zdarzyć się sytuacja podobne jak dziś w Argentynie?

Stanisław Gomułka: Może. W każdym kraju może być taka sytuacja. Wystarczy być rozrzutnym i nie ostrożnym przez parę lat, nie reformować, tworzyć problemy i oczywiście w jakimś momencie suma tych problemów jest tak duża, że rząd nie jest w stanie jest rozwiązać jej inaczej niż poprzez narzucenie niezwykle restrykcyjnej polityki.

Tomasz Skory: Co może uratować, oprócz takiej restrykcyjnej polityki, taki kraj jak Argentyna. Czy międzynarodowe instytucje finansowe będą dalej kredytować?

Stanisław Gomułka: No w przypadku Argentyny one mogłyby kredytować wtedy, kiedy byłaby współpraca ze strony władz argentyńskich, ze strony argentyńskiego kongresu. W sytuacji, kiedy społeczeństwo odmawia poparcia temu rządowi, to myślę, że ani banki zagraniczne ani fundusze międzynarodowe nie będą w tej chwili chciały kredytować i w związku z tym prawdopodobnie tam dojedzie do ogłoszenia bankructwa.

Tomasz Skory: A co to znaczy bankructwo państwa, trudno to sobie wyobrazić. Ja na przykład nie bardzo wiem, jak to może wyglądać.

Stanisław Gomułka: Bankructwo państwa jest właściwie troszkę podobne do tego co nazywamy bankructwem przedsiębiorstwa, to znaczy po prostu ogłoszeniem niewypłacalności. Mówimy wtedy – owszem mamy długi, ale nie będziemy spłacać tych długów przez jakiś czas. Możemy nawet zażądać zmniejszenia tych długów. To zrobiła Rosja trzy lata temu.

Tomasz Skory: I Argentyna też próbuje.

Stanisław Gomułka: I Argentyna też w przeszłości. Polska zrobiła to samo w roku 1981 właśnie i potem przez szereg lat nie spłacała tych długów. Potem była redukcja tych długów – sam byłem zresztą negocjatorem polskiego rządu z Klubem Paryskim.

Tomasz Skory: I to się powiodło.

Stanisław Gomułka: To się powiodło. W tej chwili mamy sytuację świetną, jeśli chodzi o nasze relacje z zagranicą. Dług zagraniczny jest nie wielki, nie grozi Polsce niewypłacalność, złotówka jest silna, jest duże zaufanie inwestorów zagranicznych. Problemem jest co innego. Problemem jest, że mamy kryzys finansów publicznych. Tutaj w kraju, przez ostatni rok, wpływy budżetowe były za niskie, bo mieliśmy osłabienie dynamiki gospodarczej. Grozi nam, groziło raczej to, że będzie olbrzymi deficyt budżetowy w roku przyszłym i gdyby coś takiego trwało przez powiedzmy dwa lata, mielibyśmy również Argentynę w Polsce.

Tomasz Skory: Miejmy nadzieję, że tak nie będzie. Czy argentyńska ewentualna plajta może odbić się na polskiej gospodarce?

Stanisław Gomułka: Nie, nie sądzę. W gruncie rzeczy ta sytuacja została już jak gdyby skonsumowana przez międzynarodowe rynki finansowe. Już od jakiegoś czasu oczekiwano tam właśnie podobnego rozwoju sytuacji. Było osłabienie złotówki jakiś czas temu, ale sytuacja w Polsce jest stosunkowo dobra. Program naprawczy w Polsce został dobrze przyjęty na rynkach między narodowych, więc wydaje się, że nie będzie reperkusji.