Decyzja o przeniesieniu obchodów rocznicy 4 czerwca jest ucieczką - mówi gość Kontrapunktu RMF FM i Newsweeka Janusz Śniadek. Szef „Solidarności” nie ukrywa, że większość działaczy jego związku popiera Prawo i Sprawiedliwość. Rząd chowa głowę w piasek, ale nie ucieknie przed gniewem Polaków - dodaje. I podkreśla, że przyjazd Donalda Tuska do Gdańska nie jest aktem odwagi. Z tego, co wiem, premier tu mieszka - mówi.

Agnieszka Burzyńska: Czy premier wciąż jest tchórzem?

Janusz Śniadek: Nie chcę używać tego epitetu, chociaż niewątpliwie to, co zrobił, decyzja, którą podjął, jest ucieczką.

Agnieszka Burzyńska: Ale wczoraj wieczorem jednak zmienił palny i powiedział, że do Gdańska jednak przyjedzie. To chyba już nie jest tchórzem?

Janusz Śniadek: Pan premier musi przyjeżdżać do Gdańska, bywa, z tego, co wiem, mieszka tutaj. Także to nie jest żadna, powiedzmy, sensacyjna wiadomość ani świadectwo nadzwyczajnej odwagi.

Andrzej Stankiewicz: Panie przewodniczący, pewien cytat: „Pod pomnikiem stoczniowców może stanąć Lech Kaczyński, a premier dopóki nie przeprosi za akcję policji pod Pałacem Kultury – nie”. Kto daje prawo Karolowi Guzikiewiczowi – bo to są jego słowa – do stawiania takich warunków premierowi?

Janusz Śniadek: Pan Karol Guzikiewicz jest niezwykle barwną postacią i wypowiada się w swoim imieniu podobnie jak wielu innych ludzi - żeby daleko nie szukać…

Agnieszka Burzyńska: A czy to jest prywatna rocznica pana Guzikiewicza?

Janusz Śniadek: Pan Palikot również wypowiada się wielokrotnie bardzo sensacyjnie, państwo się zbiegacie i robicie transmisje, ale nie nazywacie tego stanowiskiem Platformy.

Andrzej Stankiewicz: Czyli pan Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej „Solidarności”, to ktoś taki jak Palikot w Platformie?

Janusz Śniadek: Pan Karol Guzikiewicz wczoraj wypowiadał się wielokrotnie, ale wszystko, co mówił, można nazywać co najwyżej propozycjami, jego wnioskami, co do których być może będą podejmowane…

Agnieszka Burzyńska: A oberwało mu się za słowa: „W Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu ZOMO”?

Janusz Śniadek: Być może będą w tej sprawie podejmowane decyzje. W „Solidarności” mamy taki zwyczaj, że ludzie mówią to, co myślą, co im leży na sercu. Może to jest cała uroda i siła „Solidarności”.

Agnieszka Burzyńska: A jakie decyzje będą podejmowane? Będą jakieś konsekwencje?

Janusz Śniadek: Nie rozumiem w ogóle tego języka, którym pani do mnie mówi w tej chwili.

Agnieszka Burzyńska: Mówił pan, że jakieś decyzje będą w tej sprawie podejmowane, więc chciałabym się dowiedzieć, jakie.

Janusz Śniadek: W sprawie obchodów – bo w tej sprawie będą podejmowane decyzje. Ja o takich – o poważnych – rzeczach chcę rozmawiać. Reprezentuję poważny, wielki związek „Solidarność”. I w sprawie obchodów 4 czerwca będziemy podejmować decyzje kolegialnie, na statutowych gremiach związku.

Agnieszka Burzyńska: Ale panu to związkowe budowanie nastroju do świętowania ważnej rocznicy podoba się?

Janusz Śniadek: W ogóle nie podoba mi się to, co się dzieje, bo Polsce dzisiaj potrzeba chleba, a nie igrzysk. To, co się dzieje, jest chowaniem głowy w piasek przez rząd przed realnymi, rzeczywistymi problemami Polski, o których chcemy rozmawiać. Wciąga nas się w jakieś igrzyska, awantury, zamiast rozmawiać o tym, czego się domagamy od ponad pół roku, rozmawiać o kryzysie, o zagrożeniach dla Polaków, o tysiącach…

Agnieszka Burzyńska: Ale przecież rozmawiacie o tym, w Komisji Trójstronnej dialog trwa.

Janusz Śniadek: Tak, dialog trwa – taki jak ten w tej chwili między nami. Partnerzy społeczni z Komisji Trójstronnej kategorycznie oświadczyli – zresztą ponownie będziemy to oświadczali – że jeśli teraz, natychmiast nie przystąpimy z rządem do konkretnych rozmów, jeśli rząd nie odpowie konkretnie na nasze postulaty, nie będziemy dłużej kontynuowali fikcji jakichś rozmów.

Agnieszka Burzyńska: Ale panie przewodniczący przykład: 20 kwiecień – obradom Komisji Trójstronnej przewodniczy wicepremier Pawlak, jest tam Jacek Rostowski, Michał Boni, Jolanta Fedak, Elżbieta Bieńkowska – pół rządu. Trudno mówić o lekceważeniu.

Janusz Śniadek: Rzeczywiście. 13 marca skierowaliśmy postulaty, 20 kwietnia rozmawiamy, składamy podobne oświadczenia jak dzisiaj – że bez konkretnego odniesienia się rządu do naszych postulatów nie będziemy tworzyć dalej fikcji – do dzisiaj czekamy na konkretną odpowiedź po to, żeby po raz kolejny powtórzyć, że domagamy się konkretnych odpowiedzi. Za chwilę usłyszycie państwo takie wspólne stanowisko partnerów społecznych, bo to ustaliliśmy wczoraj na kolejnym spotkaniu dwustronnym.

Andrzej Stankiewicz: Oskarża pan rząd o to, że szuka zastępczych tematów, ale to wy okupujecie biura posłów Platformy, wy organizujecie zadymy pod Pałacem Kultury, może to jest trochę wasza wina, że o 4 czerwca mówi się w kontekście przenoszenia imprez i tego, kto kogo będzie oprotestowywał?

Janusz Śniadek: Myślę, że absurdalność tego, co pan przed chwilką powiedział, można sprowadzić do tego, że równie dobrze mógłby pan powiedzieć, że Polacy okupują biura Platformy. Z okupacją biur Platformy „Solidarność” nie miała nic wspólnego i pan doskonale o tym wie, bo o taką niekompetencję pana nie posądzam.

Andrzej Stankiewicz: Ale zadyma pod Pałacem Kultury była przy udziale „Solidarności”.

Janusz Śniadek: Nie zadyma. Proszę więcej szacunku dla ludzi, których tam skrzywdzono.

Agnieszka Burzyńska: No była bitwa, panie przewodniczący.

Janusz Śniadek: Premier Tusk skrzywdził pod Pałacem Kultury ludzi, pracowników i rozpoczyna ucieczkę, która nie będzie miała końca. Nie zdoła uciec przed narodem, nie zdoła uciec przed ludźmi, których skrzywdził i którzy czują się skrzywdzeni...

Andrzej Stankiewicz: Czyli pan się też wybiera do Krakowa tak? W pościgu za premierem Tuskiem.

Janusz Śniadek: …boi się gniewu ludzi, ale ten gniew będzie go ścigał.

Agnieszka Burzyńska: Ale pan wybiera się do Krakowa, na Wawel?

Janusz Śniadek: Nie, nie wybieram się do Krakowa na Wawel, nikt mnie tam nie zaprosił, podobnie jak nikt mnie nie zaprosił na tę część uroczystości, która ma być 4 czerwca organizowana przez stronę rządową.

Agnieszka Burzyńska: Bo nie ma jeszcze zaproszeń.

Janusz Śniadek: O tych uroczystościach, o ich organizowaniu – do dzisiaj nikt, kompletnie nikt z nami nie rozmawiał. A pan premier niedawno w wywiadzie szydzi sobie z „Solidarności” mówiąc, że współuczestniczymy w jakichś gremiach. Bo pan premier ma takie kompetencje, żeby wiedzieć, że europejskim centrum „Solidarności” kieruje zarząd i wyłącznie on tym wszystkim się zajmuje. Natomiast powołuje się na jakieś gremium, w którym owszem współuczestniczy przedstawiciel „Solidarności”, które przez ileś lat funkcjonowania tego centrum zebrało się raz po to, żeby się ukonstytuować i też tego nie zrobiło. Więc twierdzenie, że w tym współuczestniczymy, jest szyderstwem.

Agnieszka Burzyńska: Panie przewodniczący, czy jest pan w stanie zagwarantować, że w Gdańsku i Krakowie będzie spokojnie?

Janusz Śniadek: W takim samym stopniu, jak jestem w stanie gwarantować, czy w Polsce będzie się rozwijała meksykańska grypa.

Agnieszka Burzyńska: Czy jest pan w stanie zagwarantować, że panuje pan nad swoim związkiem, że nie będzie palenia opon, że nie będzie popychania barierek i atakowania policjantów.

Janusz Śniadek: „Solidarność” jest wspaniałym, demokratycznym związkiem, ma swoje statutowe ciała. Jestem w stanie – i taką gwarancję złożyłem, że struktury „Solidarności” nie stanowią żadnego zagrożenia dla powagi uroczystości 4 czerwca. Natomiast nikt z nas nie jest w stanie zagwarantować, jak się zachowają miliony ludzi, w końcu w Polsce jest bardzo wielu Polaków, mogą być zupełnie różne incydenty. Tu jest kompetencja pana premiera, żeby dotrzeć do wszystkich Polaków, żeby mieć szacunek, żeby nie musiał – tak, jak teraz rozpoczął już tę ucieczkę w całej Polsce – uciekać przed gniewem ludzi.

Andrzej Stankiewicz: Dlaczego wy bierzecie udział w kampanii wyborczej? Bo tak to można oceniać.

Janusz Śniadek: Od chwili narodzin, powstania, jesteśmy przyzwyczajeni do nieustannych oskarżeń o wikłanie się w politykę. To jest już pewien standard. Również teraz, zamiast dyskutować o problemach Polski, próbuje się nas wikłać w jakieś uzależnienia polityczne. Będziemy robić swoje.

Agnieszka Burzyńska: Ale sam pan powiedział, że zdecydowana większość, bo ponad 60% członków „Solidarności”, wskazuje na PiS. To była odpowiedź na pytanie: „Czy poprzecie Prawo i Sprawiedliwość?”.

Andrzej Stankiewicz: A na tych rozruchach pod Pałacem Kultury był Jacek Kurski.

Janusz Śniadek: Wobec tego ja zadaję państwu pytanie: czy odmawiacie części Polaków, związkowcom, prawa do poglądów? Myślę, że tego typu zarzut jest obraźliwy. Tak jak każdy Polak, mamy swoje prawa obywatelskie, mamy swoje poglądy i jest faktem, że w różnych sondażach większość członków „Solidarności” wskazuje na PiS. Ale to nie znaczy, że „Solidarność” jako struktura, formalnie udzieliła komukolwiek poparcia politycznego. I twierdzenie, że tak jest, jest nieprawdą i insynuacją.

Andrzej Stankiewicz: Ale w czasach PiS-u nie broniliście stoczni, paląc opony. A tak naprawdę problemy zaczęły się też wtedy, kiedy szefem resortu skarbu był Wojciech Jasiński. Przecież pan dobrze o tym wie.

Janusz Śniadek: Problemy w stoczniach są od wielu lat, od kilkunastu lat. W zasadzie cały okres transformacji to jest nieustanna walka o przeżycie tych zakładów. W czasie rządów PiS-u postawiliśmy ultymatywne żądania, pod groźbą manifestacji, przeprowadziliśmy negocjacje i wynegocjowaliśmy – w niełatwych negocjacjach podkreślam – tę słynną do dzisiaj i znaczącą podwyżkę płacy minimalnej i parę innych rzeczy.

Agnieszka Burzyńska: Ale rozmawiajmy o stoczniach. W lipcu 2007 roku rząd PiS-u otrzymał dokument zatytułowany: „Narodowy program dla przemysłu stoczniowego”. Tam były wszystkie te ostrzeżenia przed tym, co dzieje się w tej chwili.

Andrzej Stankiewicz: Nie ma pan pretensji do Jarosława Kaczyńskiego?

Janusz Śniadek: Mam pretensje do wszystkich rządów – bez wyjątków, począwszy od 2000 roku, już w czasie AWS-u domagaliśmy się realizacji pewnych programów, które nie do końca zostały spełnione.

Agnieszka Burzyńska: To dlaczego skupiacie się na Donaldzie Tusku, a nie skupialiście się na Jarosławie Kaczyńskim?

Janusz Śniadek: Zwracamy się do każdego z kolejnych premierów. Z panem premierem Jarosławem Kaczyńskim spotykaliśmy się dwukrotnie i rozmawialiśmy poważnie o sprawach stoczni, szukając rozwiązań. Z premierem Tuskiem nie spotykaliśmy się wcale – odmawia takich spotkań.

Andrzej Stankiewicz: Wracając jeszcze do uroczystości 4 czerwca. Czy zaprosicie na te własne obchody prezydenta i czy zaprosicie byłych szefów „Solidarności” Mariana Krzaklewskiego i Lecha Wałęsę?

Janusz Śniadek: Myślę, że personifikowanie tego, czy tworzenie listy w ten sposób jest rzeczą niedobrą. Zaprosimy wszystkich, którzy będą chcieli tu być razem z nami, razem z tymi Polakami, którzy będą tutaj świętować ten dzień.

Agnieszka Burzyńska: Ale Mariana Krzaklewskiego również?

Janusz Śniadek: Zaprosimy wszystkich i nie prowokujcie mnie państwo pytaniami, bo lista powinna zawierać kilka milionów nazwisk.

Agnieszka Burzyńska: Ale pierwszy twardy związkowiec dogadał się z PO. Dlaczego nie pójdziecie w jego ślady?

Andrzej Stankiewicz: Mówimy o Marianie Krzaklewskim oczywiście.

Janusz Śniadek: Decyzja Mariana Krzaklewskiego jest jego osobistą decyzją. O tym, czy ktokolwiek będzie chciał iść w jego ślady, czy nie, będą decydowali obywatele, Polacy, być może członkowie „Solidarności”. Natomiast my, jako struktura, nie angażujemy się politycznie, tak jak nas państwo tutaj nieustannie posądzacie, oskarżacie. To są decyzje osobiste członków „Solidarności” i my je po prostu szanujemy.

Agnieszka Burzyńska: Ile pan zarabia?

Janusz Śniadek: To nie jest żadną tajemnicą. Uchwałą zjazdu krajowego w uchwale finansowej na stronie internetowej, to jest wszędzie dostępne...

Agnieszka Burzyńska: Wychodzi prawie 9000 złotych, tak?

Janusz Śniadek: To są niespełna trzy średnie krajowe i to jest poziom moich wynagrodzeń.

Agnieszka Burzyńska: A czy w czasach kryzysu będą cięcia w związkowych zarobkach i czy pan zdecyduje się na obniżenie swoich?

Andrzej Stankiewicz: Taki gest solidarności...

Janusz Śniadek: Nie mam takich kompetencji, tu musiałaby być uchwała zjazdu.

Agnieszka Burzyńska: Ale może mieć pan inicjatywę.

Janusz Śniadek: Myślę, że jeżeli rozmawiamy dzisiaj o wynagrodzeniach w Polsce, to sprawą podstawową jest wprowadzenie podatku liniowego dla samozatrudnionych, którzy mają księżycowe zarobki. „Solidarność” nieustannie walczy o podwyższanie płac dla wszystkich Polaków, o godne życie, to jest nasze statutowe zadanie i obowiązek.

Agnieszka Burzyńska: Czyli obniżki funkcyjnych związkowców nie będzie. Dziękujemy bardzo, naszym gościem był Janusz Śniadek.

Janusz Śniadek: Dziękuję.