Jeśli PiS nie poprawi projektu ustawy o CBA, to Trybunał Konstytucyjny uzna, że jest ona sprzeczna z konstytucją – uważa prof. Andrzej Rzepliński, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Pośród fachowych, prawniczych określeń rozgrywa się... No właśnie, co? Walka o dostęp młodych ludzi do adwokatury czy wojna polityków z Trybunałem Konstytucyjnym?

Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: I jedno, i drugie. Szeroki dostęp dziesiątków tysięcy młodych prawników nadal jest zablokowany. To jest ich realny problem i realny problem milionów ludzi, którzy co roku mają jakąś sprawę w sądzie, a nie stać ich na wynajęcie adwokata czy radcy prawnego. I oczywiście ten realny problem jest również przedmiotem rozgrywki politycznej, bo to jest bardzo ważny elektorat – dynamiczny, młody, mający różne powiązania i trudno, by politycy nie reagowali na ten problem.

Kamil Durczok: Ale w takiej sytuacji PiS uważa, że jeśli nie da się zmienić prawa, bo na przeszkodzie stoi konstytucja - wedle Trybunału Konstytucyjnego – to tym gorzej dla konstytucji i trzeba ją zmienić. Co pan na to?

Andrzej Rzepliński: Jest pewien problem z art. 17. Konstytucji, bo on, jak szereg innych przepisów, został dodany zupełnie w ostatniej fazie budowy konstytucji. Tam były różne zabobony, a to prawicowe, a to lewicowe, korporacje zawodowe, grupy – przecież rolnicy wprowadzili instytucję rodzinnego gospodarstwa rolnego, cokolwiek to pojęcie znaczy – itp., co mocno zamuliło konstytucję. Ten artykuł 17. pozwala czy nawet wymusza na szefach korporacji, by reprezentowali interesy korporacji wobec opinii publicznej, społeczeństwa, interesu publicznego, a nie interes publiczny wobec członków korporacji. Ale prawo pod ustawę można tak sformułować, że ono nie będzie sprzeczne z tym, co się wydaje za zupełnie racjonalne. Tzn., by szefowie korporacji reprezentowali interes publiczny.

Kamil Durczok: Tylko problem w tym, że PiS nie ma tej większości do zmiany konstytucji. Podobnie było z komisją prawdy i sprawiedliwości. Po co takie deklaracje, po co otwieranie kolejnych frontów?

Andrzej Rzepliński: Myślę, że chodzi o pokazanie muskułów wobec tego młodego, prężnego, wykształconego elektoratu. Ale z drugiej strony mamy problem i trzeba go rozwiązać. Na tyle, na ile rozumiem wyrok trybunału – nie mam jeszcze dostępu do uzasadnienia, ono pewnie będzie za parę dni, więc możemy tylko opierać się na tym, co dziennikarze przekazali z sali rozpraw, ja tam nie byłem – trybunał zajął się w sumie technicznymi sprawami, tej kwestionowanej przez Naczelną Radę Adwokacką problemami i mógł trybunał orzec tak, mógł inaczej i naprawdę z mojej perspektywy nie były najważniejsze rzeczy, ale one rzeczywiście w tym kształcie, po wyroku, znacznie utrudnią dostęp młodych ludzi do wykonywania zawodu prawnika. Mamy do czynienia z dziesiątkami tysięcy prawników, którzy nie mogą być prawnikami – to sytuacja zupełnie patologiczna.

Ale jak rozumiem, jest konsens wśród głównych partii politycznych, że ustawę można szybko uchwalić – ustawę, która w dalszym ciągu by otwierała dostęp do tych zawodów młodym prawnikom, a z drugiej strony by zaspokajała treść tego wyroku; którego treści w całości nie znamy. W tej chwili są to bardzo suche zapisy.

Kamil Durczok: Wracając do Trybunału Konstytucyjnego - być może za chwilę odbędzie się w nim batalia o konstytucyjność przepisów jednego z chyba najważniejszych przepisów PiS – ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Pan myśli, że PiS przegrałby tę batalię przed TK?

Andrzej Rzepliński: Gdyby ustawa weszła w życie w tym kształcie, w którym jest obecnie, to – wg mnie – byłoby to oczywiste. Na tle całości orzecznictwa Trybunału i Europejskiego Trybunału Konstytucyjnego ze względu na olbrzymią władzę, którą daje ustawa szefowi CBA i jego funkcjonariuszom, to prawo jest zbyt niejasno sformułowane – co jest jednym z kapitalnych warunków, aby można było mówić o prawie – a jego jakość – można powiedzieć – jest zbyt słaba, aby to się oparło krytyce czy argumentom przed Trybunałem Europejskim. Ustawa w kształcie, w którym jest teraz, jest nieco lepsza niż wówczas, gdy rząd przedstawił ją parlamentowi. Wówczas to było nieporadne ustawodawczo dzieło, ale w dalszym ciągu mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, aby ta ustawa miała sens. W efekcie groziłoby nam to, że byłaby to polityczna czy partyjna policja, w której rzeczywista walka z korupcją zepchnięta byłyby w naturalny sposób na dalszy plan. Abyśmy skutecznie zaczęli walczyć z korupcją, to nie przy pomocy takiego instrumentu – tak pomyślanego i tak wyposażonego. Walka z korupcją jest rzeczą priorytetową, jeśli chodzi o życie publiczne w Polsce. Ale ta ustawa to nie jest dobry pomysł, aby cokolwiek w tym kierunku zmienić.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.