Tomasz Skory: Jeszcze kilka tygodni temu świat rozważał warianty amerykańskiej inwazji na Irak. Czy izraelska akcja wojskowa na terenach Autonomii Palestyńskiej karze się pożegnać z tymi planami absolutnie? Na wiele miesięcy?

Radek Sikorski: Przynajmniej na jakiś czas, co jest dziwne, bo odsunięcie od władzy Saddama Husajna byłoby w żywotnym interesie państwa izraelskiego. Przecież to rakiety Saddama Husajna spadały na Izrael w czasie wojny w Zatoce Perskiej, a nie na USA. Wydaje mi się, że strategicznie ważne byłoby dla Izraela, aby ten człowiek, który nie ukrywa swoich ambicji do posiadania broni masowego rażenia, który tej broni już użył przeciwko własnym obywatelom (przeciwko Kurdom – przyp. RMF), a także przeciwko Iranowi, został obalony – to wydawałoby mi się najważniejsze dla Izraela.

Tomasz Skory: Dlaczego Ariel Szaron robi to, co robi?

Radek Sikorski: Wydaje mi się, że realizuje plan, który miał od dawna. Nie krył tego. Zresztą podczas spotkania z nim też ten temat się przewijał, gdy towarzyszyłem premierowi Buzkowi podczas jego wizyty w Izraelu, on sprzeciwiał się fundamentalnie procesowi pokojowemu z Oslo. Ja zresztą również uważam, że układ z Oslo był wysoce niedoskonały, tylko, że z innych powodów. Uważam, że błędem było pozostawienie najważniejszych spraw do negocjacji, na sam koniec.

Tomasz Skory: Premier Izraela, nie dość, że lekceważy – realizując ten swój plan – wspólnotę międzynarodową, ponieważ była rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ, to jeszcze krzyżuje plany prezydenta Busha odnośnie walki z terroryzmem. To dość dziwne, że USA tolerują to.

Radek Sikorski: To bardzo odważne ze strony premiera Izraela, bo USA subsydiują obronność Izraela wielomiliardowymi kwotami każdego roku. Armia izraelska nie może funkcjonować bez amerykańskich części zamiennych.

Tomasz Skory: Dlaczego USA akceptują zatem ten stan rzeczy, to burzenie planów inwazji na Irak?

b>Radek Sikorski: Myślę, że w ostatnich dniach, zresztą to było widać w emocjonalnym wystąpieniu prezydenta Busha wczoraj, prezydent Stanów Zjednoczonych czuje się upokorzony. To nie wróży dobrze współpracy amerykańsko-izraelskiej.

Tomasz Skory: Ale na razie USA dają czas Szaronowi na dokończenia dzieła spacyfikowania palestyńskiego terroru. Przypomnijmy: Colin Powell, sekretarz stanu będzie w Izraelu dopiero w piątek. Do tego czasu akcja będzie trwała.

Radek Sikorski: Ale pamiętajmy, że wbrew temu co się mówi, USA nie są „żandarmem świata”. Nie mogą niczego nikomu kazać. Mogą przekonywać swego sojusznika, że istnieje lepsza droga do porozumienia. Natomiast porozumienie muszą zawrzeć między sobą Żydzi i Palestyńczycy. To oni będą musieli, na tym małym skrawku terytorium, obok siebie żyć. Z tym, że ja mam wrażenie, że obie społeczności nie pogodziły się z utratą marzeń – Palestyńczycy z nadzieją zepchnięcia państwa żydowskiego do morza, dopiero po wielu latach OWP wykreśliła ze swojego statutu ten postulat, a z kolei spora część społeczeństwa izraelskiego chciałaby zatrzymać terytoria okupowane. Wydaje mi się, że tu leży sedno problemu.

<Tomasz Skory: Spirala przemocy i wrogich akcji zbrojnych w Ziemi Świętej nasiliły się do niewyobrażalnego i niemożliwego do zaakceptowania poziomu - powiedział wczoraj Jan Paweł II. Czy wspólnota międzynarodowa może coś w tej sprawie zrobić skoro głos Kościoła w tej sprawie jest tak silny?

Radek Sikorski: Jedyne co możemy robić, to nawoływać do opamiętania i przede wszystkim nie pomagać w eskalacji.

Tomasz Skory: Ale po zignorowaniu rezolucji Rady Bezpieczeństwa, dzisiejszy wniosek Zjednoczonych Emiratów Arabskich, o zastosowaniu wobec Izraela artykułu siódmego Karty Narodów Zjednoczonych i na przykład użycie sił międzynarodowych wobec kraju-agresora – Izraela, wydaje się być zasadne. Społeczność międzynarodowa mogłaby to zrobić.

Radek Sikorski: Wydaje mi się, że obaj przywódcy – premier Szaron i przewodniczący Jaser Arafat – genialnie rozgrywają taktycznie coś, co nie jest w strategicznym interesie żadnego z narodów. Izrael traci w tej chwili swoją wyższość moralną, jako jednak jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie, a Palestyna sięgając po broń terrorysty samobójczego sieje truciznę wewnątrz własnego narodu, nie mówiąc już o ofiarach cywilnych, o tych setkach zabitych, których już w tej chwili mamy. Wydaj mi się, że to jest strategia po obu stronach samobójcza.

Foto: RMF