Gościem dzisiejszej „Rozmowy w Faktach” był pułkownik profesor Zbigniew Ścibiorek. Tomsz Skory rozmawiał z nim na temat amerykańskiej akcji w Afganistanie, a raczej tego jak będzie ona dalej przebiegać.

Tomasz Skory: Jak według szkoły wojskowej powinna przebiegać akcja użycia sił wojskowych w Afganistanie?

Zbigniew Ścibiorek: Przede wszystkim uważam, że o klasycznej operacji wojskowej z użyciem zwartych oddziałów wojsk zmechanizowanych, pancernych, po prostu nie mówimy. Mówimy co najwyżej o użyciu pododdziałów desantowo szturmowych, które będą przerzucane w rejon akcji lub bezpośrednio na obiekt będący celem działań – uderzenie, wykonanie działania i powrót śmigłowcami do bazy. A więc nie będzie zakładania bazy i funkcjonowania przez dłuższy czas w terenie górskim.

Tomasz Skory: Skrajnie nieprzyjazne warunki terenowe, właśnie tak jak pan mówi, wysokie góry głębokie wąwozy, prawdopodobnie wrogo nastawione grupy ludności – czy to są powody zastosowania takiej akurat taktyki? Czy coś jeszcze? Czy doświadczenia Rosyjskie?

Zbigniew Ścibiorek: Na pewno doświadczenia Rosyjskie mają tutaj istotne znaczenie, ponieważ Rosjanie przekonali się o tym, że użycie zwartych oddziałów, dywizji, w ogóle całej Czterdziestej Armii w ogóle nie zaskutkowało sukcesem, ponieważ w górach walka odbywa się o poszczególne obiekty. Nie można opanować tak dużego terenu, a więc trzeba wykonywać precyzyjne uderzenia na wcześniej dokładnie rozpoznane obiekty.

Tomasz Skory: Panie pułkowniku, ale wypady helikopterowe stwarzają poważne zagrożenie i dla maszyn i dla żołnierzy, którzy są na ich pokładach. Ten pułap, na którym poruszają się helikoptery w tych głębokich wąwozach jest dla nich niebezpieczny. Talibowie są uzbrojeni w rakiety Stinger na przykład.

Zbigniew Ścibiorek: Tak, Rosjanie też się o tym przekonali, bo w momencie kiedy Stingery się pojawiły, mniej więcej w 1985 roku, Rosjanie musieli gwałtownie zmienić taktykę użycia swoich maszyn i wtedy zeszli także zeszli na bardzo niskie pułapy maksymalnie dążąc do wykorzystania warunków terenowych. Ale ja sądzę, że w tej chwili jednym z głównych celów operacji powietrznej prowadzonej przez siły amerykańsko brytyjskie jest osłabienie siły przeciwlotniczej. Wyeliminowanie wszelkich możliwych środków obrony przeciwlotniczej.

Tomasz Skory: Czy w takich warunkach operacje pojmania terrorystów, niegdyś mudżahedinów, mają szanse powodzenia, czy chodzi tylko o niszczenie infrastruktury, środków transportu, łączności, walkę i zabijanie?

Zbigniew Ścibiorek: Niewątpliwie chodzi chyba o jedno i drugie, z tej oto prostej przyczyny, że przywódcy talibijscy mają określony dla Talibów symbol. Oni są duchowymi przywódcami. Niemniej chyba najważniejszą rzeczą jest walka i zniszczenie infrastruktury, żeby ten terroryzm się nie odrodził. Ponieważ przywódca może być po jakimś czasie zastąpiony innym, ale jeśli zniszczymy bazę, całą tą infrastrukturę, to wtedy nie ma warunków do odrodzenia się, przynajmniej na terenie Afganistanu.

Tomasz Skory: Raczej będzie chodziło o niszczenie niż o pojmanie terrorystów.

Zbigniew Ścibiorek: Dokładnie tak.

Tomasz Skory: Skąd pana zdaniem powinni operować amerykanie? Pakistan odpada lotniskowce są za daleko na wypady helikopterowe, bazy w republikach poradzieckich?

Zbigniew Ścibiorek: Biorąc pod uwagę możliwe promienie działania śmigłowców, pozostają tylko bazy w państwach poradzieckich – Tadżykistan, Uzbekistan.

Tomasz Skory: Rozumiem, że te wypady takie helikopterowe mogą prowadzić szczególne jednostki. Jakie muszą mieć wyposażenie, co to muszą być za jednostki?

Zbigniew Ścibiorek: Przede wszystkim to muszą być żołnierze z kategorii grup specjalnych – zielonych, czerwonych beretów – a więc żołnierze, którzy znają wszystkie formy walki i są uzbrojeni we wszelaki możliwy sprzęt. Jednocześnie musimy pamiętać o tym, że jest to specyficzny teren, gdzie żołnierz wspomniany sprzęt musi mieć w swoim plecaku, na swoim barku. A więc, chcę przez to powiedzieć, że sprzęt bardzo wydajny, bardzo efektywny.

Tomasz Skory: Czy w tacy żołnierze mają szansę w starciu ze zdeterminowanymi doskonale znającymi teren Talibami?

Zbigniew Ścibiorek: Mają szansę, ale muszą spełnić kilka warunków. Przede wszystkim muszą mieć świetne rozpoznanie. Po to ażeby to uderzenie było naprawdę precyzyjne, bo jeżeli zaczną szukać swoich obiektów ataków to w tym momencie wystawiają się na uderzenie Talibów, którzy doskonale znają teren, a wtedy walka rozpadnie się na klasyczny przykład walki jeden na jeden.

Tomasz Skory: Czy takie rozpoznanie jakim dysponują zapewne Amerykanie rozpoznanie satelitarne i zapewne przez jednostki, które już tam operują w tym terenie, jednostki zwiadowcze, wystarcza?

Zbigniew Ścibiorek: Sądzę, że jest to bardzo istotny element tego rozpoznania. Niemniej jednak każda informacja zdobyta w sposób techniczny wymaga potwierdzenia i chyba nie jest to rzeczą przypadku, że to potwierdzenie jest realizowane przy pomocy grup specjalnych.