"Sama znajomość języków, jak wskazuje przykład Radosława Sikorskiego, nie daje gwarancji merytorycznego wypełnienia funkcji. Ja wolę, gdy ministrem spraw zagranicznych jest polityk rozważny, samodzielny i dojrzały, niż polityk, który zna języki, a nie zna historii albo rzeczywistości" - tak wybór Grzegorza Schetyny na stanowisko szefa dyplomacji komentuje prof. Kazimierz Kik. "Ta zmiana stwarza Polsce możliwość nowego otwarcia w polityce międzynarodowej" - dodaje.

Zobacz również:

Magdalena Gawlik, RMF FM: Jak pan ocenia skład nowego rządu?

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Pozytywnie, choć co prawda jest to rząd na przeczekanie. Jest to zupełnie inny gabinet niż zapowiadano w momencie, kiedy ustępował Donald Tusk. Nie jest to rząd Donalda Tuska, jest to rząd pani Kopacz i pana prezydenta Komorowskiego.

Nie jest to rząd Donalda Tuska, ale czy jest możliwa jakakolwiek ingerencja pana premiera w jego skład lub też czy jest prawdopodobieństwo, że były premier będzie starał się nim sterować z Brukseli?

Do tej pory mógł tylko ustępować - i ten rząd jest efektem jego ustępstw. Myślę, że chyba jednak nie jest możliwa jego ingerencja. Ja wiem, że takie było założenie pana premiera, żeby była lojalna osoba na czele rządu, a zatem będzie mógł sterować, ale wydaje mi się, że sprawy poszły z daleko. Tu na miejscu jest drugi suweren, czyli pan prezydent, który uznał, że przyszłe wybory prezydenckie i parlamentarne dotyczą jego, a nie Donalda Tuska i to Komorowski przejął inicjatywę. Wydaje mi się, że chyba została ona zaakceptowana w dużym stopniu i źródło polityki przyszłego rządu już jest w kraju.

A co jest dla pana największym zaskoczeniem, jeśli chodzi o skład nowego rządu?

Miłym zaskoczeniem jest to, że pan Arłukowicz pozostał w rządzie.

Mogę zapytać, dlaczego jest to miłe zaskoczenie?

Dlatego, że byłoby chyba najgorszą rzeczą rozgrzebać od nowa służę zdrowia, czyli zacząć wszystko od nowa. Coś tam jednak, lepiej lub gorzej, ale jednak ruszyło. I wydaje mi się, że to ministerstwo zdrowia wymaga stabilizacji, ponieważ zbyt częste zmiany - a z tym mieliśmy do czynienia - spowodowały, że wielu polityków zaczynało od nowa... I żadna ze spraw nie została dokończona, więc byłoby błędem - na rok przed zakończeniem kadencji - wymieniać także szefa resortu. Po drugie to zaskoczenie było przewidywalne, dlatego że nowy rząd ma cele wyborcze. To jest jasne: to jest rząd pod przyszłe wybory, żeby partia się zjednoczyła i żeby elektorat był bardzo zróżnicowany. Pan Arłukowicz gwarantuje jednak część lewicowego elektoratu.

Rząd Ewy Kopacz miał być tym, który zjednoczy wszystkie frakcje, które teraz się tworzą w Platformie Obywatelskiej. Czy jest na to szansa?

Już do tego zjednoczenia doszło. Pani Kopacz i panu prezydentowi udało się włączyć w działania rządu wszystkie frakcje, w tym także schetynowców. Teraz oni muszą robić wszystko, żeby temu rządowi się udało. To jest w ich interesie, ponieważ gdyby temu rządowi się nie udało, nie uda się też schetynowcom. I to jest mistrzowskie posunięcie, że na sukces tego rządu będą pracowali wszyscy.

No ale czy to się uda?

To się może udać. Ale czy Platforma odrobi stracone punkty? Nie odrobi, tego się nie uda zrobić. Będziemy mieli zastąpienie sporu Donald Tusk-Jarosław Kaczyński sporem Radosław Sikorski-Jarosław Kaczyński, gdzie pan Sikorski będzie działał jak płachta na byka na całą wierchuszkę swoich dawnych towarzyszy partyjnych, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Więc myślę, że jeżeli PO uda się ten zamysł, że dotychczasowy spór poza parlamentem pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim zostanie zastąpiony sporem Sikorski-Kaczyński, czyli jeżeli uda się skoncentrować uwagę opinii publicznej, mediów na tym sporze i zmarginalizować w ten sposób pozostałe partie opozycji, to Platforma nie przegra zbyt dużo. Jeżeli zaś się to nie uda, to Platforma jest na tzw. spadającej. Dlatego że ten rząd w ciągu ostatniego roku nie będzie w stanie zaproponować Polakom skutecznie, efektywnie, niczego nowego. On się musi skupić na dokończeniu niektórych spraw. Jest szereg obietnic socjalnych Donalda Tuska, niezwykle trudnych budżetowo do zabezpieczenia, więc myślę, że ten rząd nie ma zbyt dużych szans na obrócenie tendencji negatywnej dla Platformy, ale ma szanse na stabilizacje.

A czy Grzegorz Schetyna, nowy minister spraw zagranicznych, jest w stanie dostosować się do obecnej sytuacji? Czy może być tak, że na początku będzie sympatycznie, a potem będziemy mieć powrót do dawnych konfliktów?

Jedynym samodzielnym politykiem w rządzie jest pan z Schetyna. Jeszcze jakieś trzy tygodnie temu gdzieś napisałem i poszło to w Polskę, że nadchodzi Schetyna. Wtedy nie było to jeszcze takie wyraźne, w tej chwili widzę, że intuicja mnie nie zawiodła. 

Proroctwo można powiedzieć?

W pewnym sensie intuicja, bo trudno być prorokiem. Wydaje mi, się że jest to jedyny samodzielny polityk, który dostał instrument do ręki - w momencie, kiedy nie ma tego, który go "skracał". Jest pytanie, kogo skróci w tej chwili, ponieważ to jest jedyny polityk, który nie odpuści. Dostał przyczółek i w moim przekonaniu ten rok od czasu wyłonienia rządu do czasu wyborów parlamentarnych Schetyna będzie starał się przekształcić w swój główny atut w momencie, kiedy będzie wybierany przewodniczący partii. My już wiemy, że ten przewodniczący partii będzie wyłaniany dopiero po wyborach parlamentarnych. Ten cały okres będzie wypełniony przedsięwzięciami Schetyny w ramach partii - dla odzyskania inicjatywy w niej i przejęcia nad nią kierownictwa w 2015 roku.

Czy Schetyna to dobry pomysł na stanowisku ministra spraw zagranicznych? Nie ma doświadczenia, nie zna języków obcych. Czy sobie poradzi?

Sama znajomość języków, jak wskazuje przykład pana Sikorskiego, nie daje gwarancji merytorycznego wypełnienia funkcji. Ja wolę jeżeli ministrem spraw zagranicznych jest polityk rozważny i polityk samodzielny oraz dojrzały niż polityk który zna języki, a nie zna historii albo rzeczywistości. Wybór Schetyny na to stanowisko jest o wiele lepszym rozwiązaniem niż kontynuowanie funkcji przez pana Sikorskiego - z dwóch powodów. Powód pierwszy jest taki, że pan Schetyna, w odróżnieniu od pana Sikorskiego, jest politykiem bardziej rozważnym. Po drugie zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych stwarza Polsce możliwość nowego otwarcia w polityce międzynarodowej. To znaczy stwarza możliwość przywrócenia Polsce miejsca przy stoliku negocjacyjnym, prowadzącym do kompromisowego rozwiązania sprawy ukraińskiej, problemu ukraińskiego. Wiemy, że Polska została zmarginalizowana wskutek polityki Sikorskiego i już sama Rosja nie dopuściłaby do tego, żeby przy stoliku siedziała Polska reprezentowana przez niego. Natomiast Schetyna to jest nowa karta i tu Polska może podjąć próbę przystąpienia do gry.