Tomasz Skory: Czy sądzi pani, że złożone dziś przez prezydenta Kwaśniewskiego oświadczenie, że stan wojenny był zły zmieni jakoś stosunek Polaków do tamtych ponurych czasów? Czy to ma znaczenie dzisiaj dla nas w Polsce?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że nie i myślę, że prezydent Kwaśniewski w ogóle za dużo mówi.

Tomasz Skory: Za dużo w sensie zbyt kwieciście, czy poszedł za daleko w tych deklaracjach?

Jadwiga Staniszkis: Nie, nie poszedł za daleko, ale mówił to już parę razy, nie wniósł nic nowego, mówił zbyt kwieciście. Pokazywał siebie jako jedną z ofiar, że mu zamknęli pismo – tak jak wcześniej pan Orzechowski, że cztery przepustki potrzebował, żeby wejść do KC. Na tle tamtej tragedii to wszystko jest niesmaczne, tym bardziej, że to zło nie przeszkodziło panu Kwaśniewskiemu później rozpocząć kariery w aparacie partyjnym.

Tomasz Skory: Czy czuje się pani zawiedziona, bo prezydent sugerował, że to będzie wystąpienie jego życia niemalże.

Jadwiga Staniszkis: Nie, nie oczekiwałam niczego.

Tomasz Skory: A nie za mało prezydent powiedział, bo jeśli się oświadcza – stan wojenny był złem to…

Jadwiga Staniszkis: Jeżeli uważa, że to było wystąpienie jego życia, no to smutne…

Tomasz Skory: Zaraz po złożeniu tej deklaracji prezydent zapytał, co zrobić, żeby doszło w Polsce do pojednania, żeby ludzie umili sobie wybaczać, żeby w sercach zapanował pokój. Czy to w Polsce jest możliwe?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że pan prezydent powinien zająć się rządzeniem, a nie jednaniem ludzi, bo Polska jest rozrywana, przez walki układów oligarchicznych, które wykorzystują segmenty państwa do załatwiania swoich interesów, tak trywialnych jak być może sieć stacji benzynowych na Warmii i Mazurach. Jesteśmy w najgłębszym od 1990 roku kryzysie gospodarczym i myślę, że zwykle prezydenci zajmują się raczej załatwianiem spraw państwa.

Tomasz Skory: A może to jest tak: panowie wy się pojednajcie, a ja będę robił coś innego.

Jadwiga Staniszkis: Najpierw niech robi, a pojednanie niech zostawi naszym sumieniom.

Tomasz Skory: Czy sądzi pani, że możliwe jest takie pojednanie. Czy politycy na przykład potrafiliby?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że jest możliwe i występuje zacieranie granic między dobrem a złem. Ten wynik, że prawie 50% ludzi uważa, że dobrze, że wprowadzono stan wojenny - jeżeli pamiętamy, że podobny wynik był zaraz po wprowadzeniu stanu, ale to byli głównie starzy ludzie, emeryci, którzy już prawdopodobnie nie żyją, ale ta pamięć została przekazana - to wydaje mi się, że społeczeństwo jest spolaryzowane. Ci którzy uważali, że stan wojenny był potrzebny, to są ci, którzy prawdopodobnie głosowali na pana prezydenta i zostawmy to tak jak jest, a politycy niech się zajmą wypełnianiem swoich obowiązków.

Tomasz Skory: A czy nie jest tak, że dla społeczeństwa, bardziej istotny i bardziej absorbujący jest Andrzej Lepper i problemy bieżące niż kwestia stanu wojennego. I może stąd ta akceptacja stanu wojennego? „Już pogódźmy się w tej sprawie, przejdźmy do kwestii bieżących”. Bieżącą kwestią jest Andrzej Lepper i zagrożenie z jego strony dla demokracji.

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że zagrożenie ze strony Leppera jest autentyczne, bo demokracja jest takim kruchym urzędem, który trzyma się na godności urzędu, na założeniu, że politycy są tej jakości, że potrafią w swoich sumieniach rozstrzygać bardzo trudne dylematy, między tym co jest możliwe formalnie, a tym co powinno być tabu ze względu na prawa naturalne, czy godność człowieka.

Tomasz Skory: Kończąc ten wątek – Andrzej Lepper to jest pierwszy taki protest ogólnospołeczny. Uosabia ten protest, taki pozbawiony podziałów sierpniowych, grudniowych, tej wojny na górze – to jest protest osadzony w zupełnie nowym społeczeństwie.

Jadwiga Staniszkis: Bo to jest protest osadzony w zupełnie nowym problemie. Ja jak miałam wywiad w „Rzeczpospolitej” po jego wyborze, że jest to taki produkt naszego niepełnego kapitalizmu, w którym wyprowadzono rezerwy na rynek, ale nie stworzono mechanizmów akumulacji i to są właśnie ci, którzy rozbili się o tą barierę niemożności wyboru. I badania to potwierdzają, że jego wyborcy to są gminy, które się świetnie rozwijały, a potem nastąpiło w drugiej połowie lat ’90 załamanie - wtedy kiedy właśnie proste rezerwy zostały zużyte. To jest właśnie coś głębokiego, to jest populizm jest niszczący, bo wprowadza do dyskursu jakieś próby definiowania problemów jutra w kategoriach wczoraj, ale ma to rzeczywiste korzenie społeczne i dlatego to jest groźne, bo tego typu retoryka będzie zwiększała swoją rolę tutaj.

Tomasz Skory: Odnosząc problemy jutra do wczoraj, przekazywać pamięć dotyczącą stanu wojennego młodzieży czy nie? W tej sprawie na przykład, grupa intelektualistów, którzy dziś wystosowali list w tej sprawie różni się bardzo wyraziście od pana prezydenta, który chciałby, żeby tego nie przekazywać. Przekazywać czy nie pani profesor?

Jadwiga Staniszkis: Nie no, prezydent, trzeba mu oddać sprawiedliwość powiedział – wybaczać, ale nie zapominać. Mówił nawet – występujcie do sądów ze swoimi krzywdami itd. Przekazywać, ale przekazywać po prostu fakty.