Nie wiem, co stało się z pieniędzmi od Gudzowatego, nigdy nie prowadziłem kasy SLD i wybory miały swoje potrzeby. Był czas, kiedy nie było przepisów tak precyzyjnych jak dziś, partie różnie zdobywały środki - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Józef Oleksy. Były premier zapowiedział, że wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartuje albo z pierwszego miejsca listy SLD albo nie wystartuje wcale.

Konrad Piasecki: Wiedział pan, że Aleksander Gudzowaty dał milion złotych na kampanię SLD?

Józef Oleksy: Nie. Nie wiedziałem i nie uczestniczyłem w takich operacjach.

Konrad Piasecki: I nie domyślał się pan?

Józef Oleksy: Domyślałem się, ale nie miałem żadnych dowodów, więc pozostawiłem domysły sobie.

Konrad Piasecki: A sam Gudzowaty się nigdy panu tym nie chwalił?

Józef Oleksy: Był zawsze mętny i zawsze to co mówił, mówił wyłącznie na swoją chwałę. Widocznie tego wątku nie uważał za swoją chwałę.

Konrad Piasecki: W rozmowie z Józefem Oleksym Aleksander Gudzowaty by to uznał chyba za powód do chwały i chwalby?

Józef Oleksy: Akurat nie. Wtedy, kiedy my się widywaliśmy, to już nie.

Konrad Piasecki: Ujawnił całą tę historię wczoraj TVN. Dziwne, bo Gudzowaty zawsze mówił, że jeśli komuś dawał to tylko Lechowi Wałęsie i to raz.

Józef Oleksy: Kolejna dziwna audycja w TVN, której intencje nie są przejrzyste, w której jest bardzo różnych wątków, ledwie napomkniętych, a to już nie umożliwia dokładnej prezentacji…

Konrad Piasecki: Ale nie wnikajmy w strukturę programu…

Józef Oleksy: …i audycja wyjątkowo życzliwa dla Gudzowatego.

Konrad Piasecki: Tu bym dyskutował, ale zastanówmy się raczej, co się stało z tymi pieniędzmi? SLD je wydało?

Józef Oleksy: Nie wiem. Nigdy nie prowadziłem kasy SLD i wybory miały swoje potrzeby. Był czas, kiedy nie było przepisów tak precyzyjnych jak dziś, partie różnie zdobywały środki. Nie pamiętam już nawet szczegółów tego czasu.

Konrad Piasecki: A widział pan kiedykolwiek dowód na to, że te pieniądze zostały Gudzowatemu odesłane?

Józef Oleksy: Mówiłem już, że takiego dowodu nie widziałem.

Konrad Piasecki: Że nie wiedział pan, że przyszły, więc nie wiedział pan, że wyszły...

Józef Oleksy: Wczoraj w trakcie audycji uśmiałem się, bo wystarczyło oświadczenie Aleksandra Gudzowatego, że mu zwrócono. To było po przerwie w programie. Rzeczywiście był zdumiony tym zarzutem.

Konrad Piasecki: To dzisiaj byłby pan Gudzowatemu wdzięczny za ten milion?

Józef Oleksy: Nigdy mnie na szczęście nic finansowo nie łączyło z tym panem i czuję się o tyle czystszy.

Konrad Piasecki: Wy tylko rozmawialiście?

Józef Oleksy: My tylko rozmawialiśmy.

Konrad Piasecki: Ale te rozmowy przeszły do historii polskiej polityki.

Józef Oleksy: Do jakiej historii? Przeszły do historii pędu za hitami w mediach – taka wasza cecha.

Konrad Piasecki: Panie premierze, czy Parlament Europejski wytrzyma bez pana jeszcze jedną kadencję?

Józef Oleksy: Wytrzyma. Spokojnie.

Konrad Piasecki: Nie rozsypie się z żałości, tęsknoty?

Józef Oleksy: Nie. Nie rozsypie się. To jest instytucja, która się dopiero rozwija, której kompetencje są nadal ograniczone.

Konrad Piasecki: A Oleksy się bez Parlamentu Europejskiego nie rozsypie?

Józef Oleksy: Spokojnie. Nie rozsypię się.

Konrad Piasecki: Sam pan mówi: „Władza kusi i smakuje”.

Józef Oleksy: Ale to nie chodzi o Parlament Europejski, bo tam żadna władza. Ja mówiłem ogólnie. Widzicie, jak wy płytko chwytacie moje przemyślenia.

Konrad Piasecki: No wie pan - ogarnąć głębi Józefa Oleksego to nikt się nie podejmuje.

Józef Oleksy: Już wiedziałem, że pan zaszydzi. „Władza kusi i smakuje” to jest moja teza ukuta na podstawie 25-letniej obserwacji, także własnego środowiska.

Konrad Piasecki: Po 25 latach w polityce wskoczy pan na listę SLD do parlamentu?

Józef Oleksy: Od razu dodam, że mnie nigdy nie skusiła tak, żeby mnie zmienić wewnętrznie.

Konrad Piasecki: Wskoczy pan na listę SLD, bo tak się zbieracie do tego podpisania umowy?

Józef Oleksy: Nie sądzę. Natomiast jeszcze mam ważną rozmowę, dwie nawet.

Konrad Piasecki: Z Grzegorzem Napieralskim?

Józef Oleksy: Też.

Konrad Piasecki: A z kim jeszcze ta druga, ważna? Z Aleksandrem Kwaśniewskim?

Józef Oleksy: Taka ważna, sympatyczna. Potem powiem, czy mnie to w ogóle interesuje, czy już nie.

Konrad Piasecki: Biegli w piśmie mówią, że warunek startu Oleksego to „jedynka” na Mazowszu?

Józef Oleksy: Nie zawężałbym tego aż tak.

Konrad Piasecki: Znaczy, że nie tylko Mazowsze, ale „jedynka”?

Józef Oleksy: Nie. Moje warunki akurat są inne, bo ja jestem już po takiej biografii, że dla mnie sama obecność na liście nie jest żadną emocją. Ja mogę albo kandydować, żeby być w Brukseli i Strasburgu, albo nie kandydować.

Konrad Piasecki: Ale kandydowanie, żeby być w Brukseli, to kandydowanie z pierwszego miejsca, rozumiem?

Józef Oleksy: Wyłącznie, ponieważ przebywanie na liście nie jest już dla mnie emocją, bo byłem wielokrotnie uczestnikiem wyborów różnych.

Konrad Piasecki: To wiemy, jaki jest warunek Józefa Oleksego. Ale jest tak. Startuje Jaskiernia, startują ludzie Millera. Nawet Olejniczak podszkolił angielski, choć „narcyz w żadnym języku słowa nie umiał”, że zacytuję.

Józef Oleksy: Niepotrzebne pan szydzi z Olejczniczaka, bo on to pięknie przeżył. Sam się posługuje już tym określeniem w rozmowie ze mną.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że i panu się uda? Tak wewnętrznie?

Józef Oleksy: Z czym?

Konrad Piasecki: Z tym kandydowaniem.

Józef Oleksy: Ja powiedziałem panu, że ja nie zachorowałem na to. Bez przerwy to powtarzam, a dziennikarze bez przerwy pytają od strony sensacji. Nie ma tu żadnej sensacji. Ja swoje spojrzenie na sprawy ewentualnego kandydowania określiłem merytorycznie. Reszta zależy od okoliczność formalnych.

Konrad Piasecki: Panie premierze zakrztusił się pan śniadaniowym rogalikiem, jak pan przeczytał, że pana koleżanka z rządu, czyli Danuta Hübner będzie startowała z listy Platformy?

Józef Oleksy: Mniej mnie to zaskoczyło, niż by się wydawało.

Konrad Piasecki: Naprawdę? Wiedział pan o tym?

Józef Oleksy: Przewidywałem. Gdybym nie wiedział, to bym to brał pod uwagę, że tak się może stać.

Konrad Piasecki: Że wystartuje, czy że się pan zakrztusi tym rogalikiem?

Józef Oleksy: O zakrztuszeniu w ogóle nie myślałem. Ja już na mało co reaguję z taką emocją.

Konrad Piasecki: Nie krztusi się pan.

Józef Oleksy: Nie krztuszę się. Natomiast po Danucie Hübner mogłem się tego spodziewać i na tym zakończmy.

Konrad Piasecki: Ale pomyślał pan sobie: „O niewdzięczna, o zdrajczyni. Jak mogła?”

Józef Oleksy: Nie podochodzę tak do sprawy. Polityka jest grą możliwości. Dokonała kalkulacji dla siebie ważnej i podjęła decyzję.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że Aleksander Kwaśniewski w tych kalkulacjach jej pomagał?

Józef Oleksy: Nie wiem, czy jej pomagał, bo nie śledzę ich kontaktów.

Konrad Piasecki: Nie załatwił jej tego?

Józef Oleksy: Jest to osoba, której Aleksander Kwaśniewski był niesłychanie oddany. Zapatrzony wręcz w nią, więc pewnie się radziła.

Konrad Piasecki: To może i do pana Platforma zadzwoni? Wzięli Krzaklewskiego, wzięli Hübner.

Józef Oleksy: Kolejny raz takie pana pytanie. Ja także nie wiszę na słuchawce wyczekując jakichś telefonów.

Konrad Piasecki: Ale gdybyśmy uruchomili wyobraźnię. Józef Oleksy któregoś dnia odbiera telefon od Donalda Tuska i Donald Tusk mówi: „Panie premierze, Polska potrzebuje”. Nie odmówiłby pan.

Józef Oleksy: Wie pan, jak byłoby sympatycznie podyskutować, porozmawiać o wrażeniach z rządzenia? Naprawdę bym nam wątków nie brakło i Parlament Europejski by się nie zmieścił.

Konrad Piasecki: A jak pan patrzy na te lewicowe sianokosy Platformy. Z jednej strony Hübner, z drugiej Cimoszewicz – myśli pan sobie „O, pożerają nas jak przystawki”?

Józef Oleksy: Myślę, że mądrą taktykę prowadzą.

Konrad Piasecki: Taktykę pożarcia Lewicy?

Józef Oleksy: Nie sądzę. Myślę, że grają na swoją punktację i to co jest w zasięgu ręki i możliwe, to biorą. Cóż tu za szok?

Konrad Piasecki: Ale spalili Cimoszewicza.

Józef Oleksy: Nie wiem. To zależy, jak się wzięli do pomagania mu w osiągnięciu tego celu. Jeśli nic nie zrobili jako rząd zgłaszając publicznie kandydaturę, uzyskując poparcie dla tego ruchu, robiąc z tego nawet pewien wzorzec postępowania nowego władzy rządzącej wobec ludzi innych formacji, jeśli nic nie zrobili poza ogłoszeniem kandydatury, to nie są w porządku.

Konrad Piasecki: A myśli pan, że po czymś takim Cimoszewicz, nawet nie zdobywający tego fotela, jest w stanie kandydować na prezydenta? Z namaszczenia Lewicy?

Józef Oleksy: Cimoszewicz ma akurat takie parametry, że trudno będzie wynaleźć kandydaturę inną w SLD.

Konrad Piasecki: Szmajdziński, Szymanek-Deresz?

Józef Oleksy: Szmajdziński jest kandydaturą, która może zaistnieć. Szymanek-Deresz - nie wiem skąd się ta kandydatura pojawiła.

Konrad Piasecki: Lewica tak po cichu sączy do uszu dziennikarzy.

Józef Oleksy: To nie Lewica. Nie używajmy tego ogólnego określenia. To są wąskie grona sympatii i antypatii. A media łapią wszystko, co się im podsunie.

Konrad Piasecki: A Józef Oleksy poparłby Cimoszewicza.

Józef Oleksy: Tak. Mam swoje uwagi, co do jego postępowania, ale poparłbym dlatego, że on ma parametry. Znam wielu polityków światowych i europejskich i on jest dobry na ich tle.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.