Śledztwo ( ws Rywina – przyp. RMF) było prowadzone przy zachowaniu najwyższej staranności, nie było absolutnie jakichkolwiek prób nacisku, zmian, wpływania na decyzję prokuratorów - mówi Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratora generalnego, gość popołudniowych Faktów RMF.

Konrad Piasecki: Czy prokuratura będzie ścigać dziesiątkę posłów z komisji śledczej?

Kazimierz Olejnik: Dlaczego?

Konrad Piasecki: Tydzień temu minister sprawiedliwości odmawiając odtajnienia zeznań Wandy Marciniak, mówił że ich odtajnienie byłoby przestępstwem, czyli posłowie to są wedle panów przestępcy.

Kazimierz Olejnik: Nie są, albowiem trzeba sobie od razu powiedzieć wprost, że ponieważ posłowie - przynajmniej nie wszyscy – nie są prawnikami, stąd zasięgnęli opinii ekspertów i prawników, i to prawnicy posłom poradzili co można zrobić posłowi. Sejmowa komisja śledcza działała jak w najlepszych intencjach pro publico bono i absolutnie prawa nie naruszyła.

Konrad Piasecki: Panie ministrze wy się po prostu wstydziliście tych zeznań.

Kazimierz Olejnik: Broń boże. Proszę mi pokazać choć jedno zdanie i jedno słowo w tych zeznaniach, którego mielibyśmy się wstydzić.

Konrad Piasecki: Tam jest sporo kłopotliwych i wstydliwych dla prokuratury faktów.

Kazimierz Olejnik: Wprost odwrotnie. Ja tam znajduje bardzo wiele tez, o których mówiłem wcześniej głośno, a w które niedowierzano, m.in. że to śledztwo było prowadzone przy zachowaniu najwyższej staranności, że nie było absolutnie jakichkolwiek prób nacisku, zmian, wpływania na decyzję prokuratorów i to prokurator po części nam nieżyczliwy, który odszedł w firmy - pani Wanda Marciniak wprost expresis verbis w wielu miejscach stwierdziła: w tej sprawie nie było żadnych nacisków.

Konrad Piasecki: Wanda Marciniak mówi, że w każdej sprawie na prokuratorów są wywierane naciski.

Kazimierz Olejnik: Pani prokurator powiedziała, że w wydziale II prokuratury apelacyjnej w Warszawie jest ograniczona niezależność prokuratorów i oczywiście ten wątek, pan poseł Rokita rozwinął i dopytywał się na czym to polega.

Konrad Piasecki: A nie uważa pan tego stwierdzenia za wstydliwe twierdzenie dla prokuratury?

Kazimierz Olejnik: Nie. To jest stwierdzenie o charakterze ogólnym. Gdyby ono polegało na prawdzie to tak.

Konrad Piasecki: To spójrzmy na tę konkretną sprawę Lwa Rywina. Dlaczego wbrew prośbom prokuratorów, to przesłuchanie Leszka Millera zostało przyspieszone. Dlaczego oni mieli tylko kilkanaście godzin na to, żeby się do niego przygotować?

Kazimierz Olejnik: Zostało zrealizowane zgodnie z pierwotnie przyjętym planem

Konrad Piasecki: Ale oni chcieli je opóźnić.

Kazimierz Olejnik: Staraliśmy się kalendarz tak ustawić, aby wszystkie przesłuchania prokuratorskie były wcześniej niż przed sejmową komisją śledczą, aby posłowie w toku przesłuchania mieli już materiał wstępny w postaci protokołów prokuratorskich. To była jedna kwestia. Druga, która wynikała z kalendarza możliwości pana premiera. Była jeszcze trzecia przesłanka bardzo ważna. Proszę pamiętać, że to przesłuchanie w okolicach 10 kwietnia było bardzo czasowo związane z ujawnieniem notatki, którą pan Lew Rywin przekazał prezydentowi. Pan prezydent został szybko przesłuchany. Natomiast w jednym czasie staraliśmy się skoncentrować przesłuchania wszystkich osób, które były związane z tą notatką, bo to była bardzo istotna okoliczność uwarunkowana potrzebami tego śledztwa.

Konrad Piasecki: A przed przesłuchaniem prezydenta prokuratorom, którzy prowadzili przesłuchanie też dano kartkę z pytaniami?

Kazimierz Olejnik: Teraz niektórzy zakładają, że kartka z pytaniami ograniczała samodzielność swobody prokuratorskiej.

Konrad Piasecki: Dostali kartkę czy nie dostali?

Kazimierz Olejnik: Proszę zapytać prokuratorów wykonujących czynności czy otrzymali czy też nie.

Konrad Piasecki: Pan tego nie wie?

Kazimierz Olejnik: Nie wiem tego. Natomiast poza sporem jest, że w ramach tego śledztwa prokuratorzy nadzorujący śledztwo spotykali się – zresztą niejednokrotnie sam to czyniłem – z prokuratorami, którzy wykonywali czynności. W bardzo różnej formie, na piśmie, ustnie dawaliśmy wytyczne zaleceń, konsultowaliśmy szereg rzeczy i proszę się nie dziwić, że w przypadku pana premiera – kiedy ta czynność była bardzo napięta czasowo - że rzeczywiście w ten sposób prokuratorzy nadzorujący pomagali prokuratorom wykonującym.

Konrad Piasecki: A gdzie jest kartka z tymi pytaniami?

Kazimierz Olejnik: Proszę o to zapytać prokuratorów, którzy czynności wykonywali.

Konrad Piasecki: Prokuratura apelacyjna na razie nie mówi ani słowa o przesłuchaniu Wandy Marciniak i o wszelkich okolicznościach z nim związanych.

Kazimierz Olejnik: Tego rodzaju konsultacje, tego rodzaju pytania, absolutnie nie są dokumentem, który musi być w aktach przechowywany.

Konrad Piasecki: A nie musi to być w aktach podręcznych sprawy?

Kazimierz Olejnik: Absolutnie.

Konrad Piasecki: Korespondencja między przełożonymi a podwładnymi w takiej sprawie, jak lista pytań do premiera?

Kazimierz Olejnik: Oczywiście, że nie.

Konrad Piasecki: To wszystko wygląda tak jakby przed przesłuchaniem premiera prokuraturze drżały kolana, jakby traktowała to jako przesłuchanie specjalnego nadzoru.

Kazimierz Olejnik: Ta sprawa była sprawą pod szczególnym nadzorem. Proszę pamiętać, że kiedy ja objąłem nadzór nad sprawą na przełomie lutego i marca, prokuratura zebrała już bardzo wiele słów krytyki, że źle, że za wolno. Stąd w tym okresie już skoncentrowaliśmy bardzo duże siły i objęliśmy bardzo szczególnym nadzorem w zakresie wypracowania koncepcji niejednokrotnie kierunków przesłuchań też. Nie jest niczym dziwnym i tak się dzieje w wielu sprawach.

Foto Marcin Wójcicki RMF