Rząd i PO nie prowokują wojny z prezydentem, wina tkwi po drugiej stronie - twierdzi wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. Gość Kontrapunktu RMF FM i „Newsweeka” odpiera też zarzuty związane ze zbyt powolną budową autostrad i dróg ekspresowych. Nie można oczekiwać, że po czterech miesiącach pojawią się autostrady. Nawet „Führer„ takiego tempa nie osiągnął. A w budowaniu dróg był dobry - mówi polityk Platformy.


Agnieszka Burzyńska: Dlaczego rząd i Platforma Obywatelska prowokują wojnę z prezydentem?

Stefan Niesiołowski: To nieprawda. Nie ma takich intencji ze strony PO.


Agnieszka Burzyńska: Istnieje zapotrzebowanie, by była wojna pomiędzy Donaldem Tuskiem a mną – to słowa Lecha Kaczyńskiego.

Andrzej Stankiewicz: I prezydent dodaje – ja tej wojny nie chcę prowokować. Jeżeli prezydent nie prowokuje, to robi to da druga strona?

Stefan Niesiołowski: To prezydent tak mówi. To nie jest trafna diagnoza. Jeśli prezydent nie chce wojny, to dlaczego wywołuje te niekończące się różnego rodzaju incydenty. Prezydent jest wyraźnie prezydentem PiS-u. Chce, by do władzy wrócił jego brat bliźniak i temu podporządkowuje wszystkie działania.

Agnieszka Burzyńska: Ale ostatni incydent był sprowokowany przez Donalda Tuska. To premier zabronił Drzewieckiemu jechać do Lwowa na konferencję w sprawie Euro, bo Drzewieckiego poprosił o wyjazd prezydent.

Andrzej Stankiewicz: To chyba nie jest zachowanie godne męża stanu?

Stefan Niesiołowski: Nie powiedziałbym tak. Tam była bardzo niska rangą delegacja strony ukraińskiej…

Agnieszka Burzyńska: Prezydent, premier, dwóch ministrów.

Stefan Niesiołowski: No ale z Polski też pojechała delegacja.

Agnieszka Burzyńska: Składająca się z wiceprezydentów miast. Nie pojechał tylko wojewoda podkarpacki choć dostał zaproszenie.

Stefan Niesiołowski: Nasza formuła delegacji to była formuła fachowców. Mieli dyskutować już o szczegółach. Ale zawsze można coś znaleźć i do czegoś się przyczepić. Prezydent od czasów słynnych „kartofli” ciągle się obraża, cały czas jest „nabzdyczony”, a jego otoczenie ma pretensje, że ktoś go nie docenia. Nie ma o czym w ogóle mówić.

Agnieszka Burzyńska: Donald Tusk nie popełnił żadnego błędu?

Stefan Niesiołowski: Nie mówię, że nie popełnił. Każdy człowiek popełnia błędy. Tylko Bóg nie popełnia. Ale czepianie się cały czas, że ktoś gdzieś nie pojechał i nie uszanował godności pana prezydenta, jest już nudne.

Agnieszka Burzyńska: Rozumiem więc, że na twarzy premiera nie powinien pojawić się nawet najmniejszy rumieniec wstydu. A na twarzy ministra Grabarczyka powinien się pojawić?

Andrzej Stankiewicz: Krąży pan po Polsce od Warszawy przez Łódź i Zieloną Górę, a autostrad ani dróg ekspresowych jak nie było, tak nie ma.

Stefan Niesiołowski: Przepraszam za złośliwość, ale chyba pan nie oczekiwał, że po czterech miesiącach pojawią się autostrady. Nawet „fuehrer” (Hitler – przyp. red.) takiego tempa nie osiągnął, a w budowie autostrad był dobry. Gdyby na tym poprzestał, historia świata by się inaczej potoczyła. Ale rozumiem, że po czterech miesiącach oczekiwał pan, że pojawi się sieć autostrad.

Andrzej Stankiewicz: Trzy miesiące po utworzeniu rządu PiS Stefan Niesiołowski mówił tak – polityka rządu jest wyraźnie nastawiona na poszerzaniu elektoratu a nie branie się do najtrudniejszych spraw od początku.

Stefan Niesiołowski: Ja tak mówiłem?

Agnieszka Burzyńska: Tak. To fragment pańskiego artykułu.

Stefan Niesiołowski: Musi być jakiś kontekst tego. Każde zdanie można wyrwać z kontekstu.

Agnieszka Burzyńska: To była krytyka rządu Marcinkiewicza, trzy miesiące po jego utworzeniu. Dziś mamy sześć miesięcy po powstaniu Rady Ministrów.

Stefan Niesiołowski: I gotowy jest cały pakiet bardzo ważnych ustaw w każdym obszarze. Służba zdrowia, administracja, podatki, kolejnictwo.

Agnieszka Burzyńska: Autostrady do Wrocławia nie będzie. W tym roku uda się oddać 65 kilometrów A1 i 5 kilometrów obwodnicy Strykowa. To jest wszystko.

Stefan Niesiołowski: Ale ile PiS oddał przez dwa lata? Bo jeśli ktoś nas krytykuje, to niech odpowie najpierw ile sam zrobił. A z tego co wiem, w następnym roku ma być oddanych już 200 kilometrów.

Agnieszka Burzyńska: Minister Grabarczyk powinien odejść?

Stefan Niesiołowski: W żadnym wypadku. Na jakiej podstawie?

Agnieszka Burzyńska: Po czterech miesiącach mamy wielki kłopot. Za autostrady bierze się sam premier Tusk z wicepremierem Schetyną żeby ratować ten plan. Jest kłopot.

Stefan Niesiołowski: Nie dostrzegam tego. Za krótki czas. Natomiast w 2009 roku mamy oddać do użytku kilkaset kilometrów. Widzę wiele miejsc, gdzie buduje się autostrady. Jak ktoś nie chce tego dostrzec, no to trudno.

Andrzej Stankiewicz: Jak profesorowi się podobają pomysły minister Hall, która chce cytować klasyków w kawałkach?

Agnieszka Burzyńska: Albo minister Kudryckiej, która ma pomysł likwidacji habilitacji.


Stefan Niesiołowski: To dwie różne propozycje. Pani minister Hall zwróciła uwagę na poważny problem. Już moja córka mówiła, że wszyscy w szkole „bryki” czytają, pokazywała mi je. I tak jest. Uczniowie udają, że czytają a nauczyciele udają, że wierzą, że uczniowie czytają całe książki.

Agnieszka Burzyńska: Czyli pomysł minister Hall jest dobrym pomysłem?

Stefan Niesiołowski: Nie powiedziałem tego. Powiedziałem, że to jest realny problem. Generalnie bardziej się przychylam do czytania w całości książek a nie fragmentów, ale udawanie, że nie ma takiego problemu jest chowaniem głowy w piasek.

Andrzej Stankiewicz: A likwidacja habilitacji jak się panu podoba?

Stefan Niesiołowski: Minister Kudrycka zgłosiła pewną propozycję. Tam habilitacja jest zastąpiona przez certyfikat, więc to nie jest takie do końca zniesienie. W tej chwili sprawa jest konsultowana. Osobiście jestem za zachowaniem habilitacji natomiast rozumiem argumenty pani Kudryckiej. Są racjonalne. Habilitacja w zasadzie znika. Polska będzie swoistym reliktem obok Niemiec.

Agnieszka Burzyńska: Czyli pani minister nie powinna się z tego wycofywać?

Stefan Niesiołowski: Uważam, że profesor Kudrycka powinna to przekonsultować starannie i merytorycznie ze środowiskami naukowymi. Ale nie w atmosferze nagonki i uwag pana Legutki, którego uwagi są tutaj całkowicie zbyteczne.

Agnieszka Burzyńska: Może trzeba było najpierw konsultować a potem zgłaszać?

Stefan Niesiołowski: Nie, nic nie szkodzi. Projekt zawsze można zgłosić. To jest propozycja. No, ale ja mam habilitację, więc ja jestem niewiarygodny. Nie chce się zbyt ostro wypowiadać.

Andrzej Stankiewicz: I jeszcze jeden pomysł. Tym razem ministra Ćwiąkalskiego. Prasa donosi, że mordercy popełniający najokrutniejsze zbrodnie będą mogli liczyć na lżejsze kary.

Stefan Niesiołowski: Nie wierzę w to. To tylko prasa tak pisze.

Agnieszka Burzyńska: A jeśli to się okaże prawdą?

Stefan Niesiołowski: To byłby błąd. Ale zbyt szanuję i cenię ministra Ćwiakalskiego, żebym uwierzył, że może łagodzić kary mordercom.

Agnieszka Burzyńska: Skoro wszyscy są świetni, kto powinien się bać zapowiadanej rekonstrukcji rządu?

Stefan Niesiołowski: Nikt. Nie widzę w ogóle potrzeby, żeby media wymuszały jakieś zmiany.

Agnieszka Burzyńska: Ale to premier chce zmieniać nie media.

Stefan Niesiołowski: Być może. Ja jestem większym optymistą. Należy sobie przypomnieć słowa wicepremiera Schetyny, który kilka dni temu powiedział, że rekonstrukcja nie jest przesądzona. Poza tym nie jestem premierem, a to pytanie do premiera. Nie prowadzę monitoringu ministrów.

Agnieszka Burzyńska: Przejdźmy do tych nielicznych projektów, które powstały. Ostatnio ustawa medialna. Tyle, że prezydent już zapowiedział oficjalnie weto. I z dyskusyjnej ustawy nici.

Stefan Niesiołowski: Nie powstały nieliczne projekty. Powstało ich bardzo wiele.

Agnieszka Burzyńska: Mówię o tych zrealizowanych. Czy macie jakiś plan awaryjny na wypadek weta?

Stefan Niesiołowski: Nie będę o tym mówił. Myślę, że SLD jednak przyłączy się do nas i pomoże odrzucić weto prezydenta.

Andrzej Stankiewicz: Czyli prowadzicie rozmowy? Co obiecacie SLD?

Stefan Niesiołowski: Prowadzimy rozmowy cały czas. Są trudne, tajne i poufne.

Andrzej Stankiewicz: W każdym razie będzie chodzić o podział stanowisk?

Stefan Niesiołowski: Rozmowy są poufne. Są różne sygnały z SLD. Tam są różne koncepcje. Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, w której lewica podniosłaby rękę za zachowaniem na stanowisku pana Targalskiego, który widzi koło siebie „same stare kobiety”. Amant od siedmiu boleści się znalazł. Żeby został Urbański, żeby dalej ta partyjna kilka obsiadała stanowiska. Myślę, że za takim układem, takimi ludźmi, taką telewizją i radiem, polska lewica nie zagłosuje.

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego in vitro miałoby być dostępne tylko dla małżeństw? Dlaczego nie miałyby z niego korzystać pary żyjące w związkach nieformalnych?

Stefan Niesiołowski: To jest kolejna propozycja, wypowiedź. Tak uważa senator Gowin.

Andrzej Stankiewicz: A pan jak uważa?

Stefan Niesiołowski: To jest bardzo trudny i delikatny problem.

Andrzej Stankiewicz: Ale czy powinno się zamykać drogę do zapłodnienia in vitro konkubinatom i związkom nieformalnym?

Stefan Niesiołowski: Uważam, że nie, natomiast twierdzenie – a mówił o tym już Janusz Korczak – że nie ma problemu też jest błędne.

Agnieszka Burzyńska: Ale są ludzie żyjący w miłości, a z przyczyn prawnych nie mogący wziąć ślubu. Na przykład osoby po rozwodzie.

Stefan Niesiołowski: Ale jak pani czyta kronikę prasową, to często może pani znaleźć też taką rubrykę. „Feralnego dnia po wypiciu znacznej ilości alkoholu Włodzimierz F. ze swoją konkubiną” itd.

Andrzej Stankiewicz: Bo konkubinat to nacechowane słowo.

Stefan Niesiołowski: Nie. Często się słyszy jak to pijana konkubina nie zadbała o dziecko, pijana konkubina dopuszczała do katowania i często jest tak, że te konkubinaty nie są najlepszym miejscem do wychowywania dzieci. Więc senator Gowin dotknął realnego problemu. A drugie, alternatywne rozwiązanie też jest trudne. Tu nie ma dobrego wyjścia.

Agnieszka Burzyńska: Będzie pan namawiał Gowina, żeby się wycofał ze swojego pomysłu?

Stefan Niesiołowski: Będziemy o tym rozmawiać.


Agnieszka Burzyńska: Czy Stefan Niesiołowski – zadeklarowany katolik – cieszy się, że historyczną diecezje gdańską obejmuje Sławoj Leszek Głódź?

Stefan Niesiołowski: Gratuluję arcybiskupowi Głódziowi. Rolą katolika nie jest komentowanie nominacji biskupów. Biskup jest następcą apostołów i uznajmy tą decyzję.

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie Leszek Głódź nie jest żadnym nieszczęściem, jak chciał Lech Wałęsa?

Stefan Niesiołowski: Lech Wałęsa się już wycofał z tego określenia. Żadnym nieszczęściem nie jest. Gratuluję arcybiskupowi.