Albo premier zdymisjonuje szefową gabinetu albo podpisze się pod poprawkami, które są sprzeczne z działaniami rządu - uważa Tomasz Nałęcz, szef sejmowej komisji śledczej. Chodzi o poprawki do ustawy o mediach, które ostatnio zgłosiła Jakubowska.

Tomasz Skory: Czy według pana jest możliwe, by szefowa gabinetu premiera zgłaszała w ostatniej chwili poprawki medialne bez wiedzy premiera?

Tomasz Nałęcz: Tego nie wiem, natomiast zgłaszanie przez szefową gabinetu politycznego premiera poprawek, które są sprzeczne z działaniami rządu przypomina krojenie własnych pleców scyzorykiem i to brudnym, bez znieczulenia.

Tomasz Skory: Jak pan to sobie tłumaczy, prócz szczególnego masochizmu?

Tomasz Nałęcz: Moim zdaniem teraz jest moment na ruch premiera. Albo premier zdymisjonuje swoją szefową gabinetu albo podpisze się pod poprawkami, czyli działaniami, które są sprzeczne z działaniami jego rządu.

Tomasz Skory: Premier w piątek przed sądem mówił, że grupa trzymająca władzę – sugerowanie jej istnienia – to błąd, ale zastanawiające jest to, że wicepremier Józef Oleksy mówi, że taki akt masochizmu, desperacji Aleksandry Jakubowskiej nie mógł się zdarzyć bez wiedzy premiera.

Tomasz Nałęcz: Tego nie wiem. Jak ja śledzę losy ustawy, to odnoszę wrażenie, odczytuję takie wnioski z materiału dowodowego, że w wielu istotnych miejscach Aleksandra Jakubowska nadużywała zaufania premiera i używała premiera do firmowania posunięć, co do istoty, których premier nie miał należytego wyobrażenia. Myślę, że dziś premier stoi przed bardzo poważną próbą. Teraz, jak mówię, zdezawuuje Jakubowską albo podpisze się pod jej działaniami. To bowiem wykręt, że szef gabinetu politycznego premiera ma dwie odsłony: jedną prywatną, jako poseł i tu może działać samodzielnie i drugą urzędową. Istnieje jedność działań danej osoby. Nie można być po południu posłem i kłusować, jeśli chodzi działania rządu, a przed południem szefem gabinetu premiera i walczyć z kłusownikiem.

Tomasz Skory: Chyba, że jest tak, jak to wygląda z boku, że jest uporczywe realizowanie skompromitowanego wprawdzie, ale jednak planu przez skompromitowaną wprawdzie, ale decyzyjną osobę, za cenę kompromitacji, ale jednak rządu?

Tomasz Nałęcz: Nie. Jeśli jest tu jakaś kompromitacja to kompromituje się sama pani minister Jakubowska, zgłaszając taki właśnie kształt tej poprawki, bo żeśmy wszyscy przeszli do porządku dziennego nad tym, że pani Jakubowska zgłosiła poprawkę w kształcie - teraz, kilka dni temu – z którym przez parę miesięcy walczyła. Pani minister parę miesięcy udowadniała Polsce, Sejmowi, że idealny zapis dekoncentracyjny to jest zakaz posiadania stacji telewizyjnej ogólnopolskiej radiowej dla właściciela czasopisma, który ma 20% udziału w rynku. A teraz zgłasza poprawkę z 30% w rynku. Więc jest pytanie, o co walczyła pani minister przez parę miesięcy, rok temu, skoro jest przekonana, że optymalny zapis to jest 30%.

Tomasz Skory: Komisja już w ciągu paru dni, do końca lutego miała redagować swój raport końcowy. Teraz ten termin znowu się przesuwa. Co się stało?

Tomasz Nałęcz: Przesunięcie nie jest znaczne. Będę z pierwszą propozycją raportu gotów w końcu tego, a potem wszystko w rękach komisji. To jest ogrom materiału, to jest potrzeba sprawdzania mnóstwa rzeczy, tu pośpiech jest złym doradcą. Myślę, że będziemy intensywnie pracować i na początku marca raport Sejmowi przekazać. Boję się tylko jednej rzeczy: wystarczy, że jeden poseł zacznie cyzelować, poprawiać w nieskończoność i to oczywiście będzie oznaczać zablokowanie raportu.

Tomasz Skory: Wygląda też, że będziemy mieli do czynienia z ogromem ilości raportów, bo i pan Zbigniew Ziobro i pan Bogdan Kopczyński, a i Samoobrona zamierzają przygotować własne raporty, czyli będą już cztery.

Tomasz Nałęcz: To jest nieporozumienie. Samodzielnie poseł może napisać artykuł, opublikować go w prasie i jeszcze honorarium za to otrzymać. Sporządzenia sprawozdanie komisji nie jest żadnym ewenementem. W Sejmie jest ponad 20 komisji i one co miesiąc przygotowują po kilkanaście raportów. Zbierają się posłowie, pogląd większości jest tekstem podstawowym. Jeśli ktoś jest z mniejszości, to zgłasza wniosek mniejszości.

Tomasz Skory: Te pozostałe raporty – jak rozumiem – będą kłusownictwem?

Tomasz Nałęcz: Nie, to moim zdaniem taka publicystyczna formuła. Jeśli poseł X ma inne zdanie w jakiejś sprawie, to zgłasza wniosek mniejszości, a nie pisze swoje raportu. To nie jest przedszkole, by ktoś kto się obraził, bierze swoje zabawki i w swoim kąciku się sam bawi, nie zważając na to, co robi reszta kolegów.

Tomasz Skory: Biegły komisji ustalił, że komputer dyrektor biura prawnego Janiny Sokołowskiej wyczyszczono niemal z chwilą powołania komisji, a szefowa KRRiT proponuje, by biegły dogadał się w tej sprawie jakoś i ustalił zeznania, bo jest rażąca sprzeczność między ustaleniami informatyków KRRiT a biegłego. Czy to nie jest zaproszenie do mataczenia?

Tomasz Nałęcz: W tej sprawie są niezbędne działania prokuratury i ja wystepuję o to do pana prokuratora Olejnika, z którym na co dzień współpracuję. Natomiast to jest bardzo tajemnicza sprawa, bo gdyby okazało się, że dysk pani Sokołowskiej został sformatowany, czyli zniszczony 12 stycznia 2003 roku, to mamy do czynienia z bardzo poważnym dowodem w śledztwie.

Tomasz Skory: A parę dni wcześniej sformatowano dysk pani minister Jakubowskiej. Dziękuję za rozmowę.