Podatek, który w Polsce nazywa się podatkiem od towarów i usług, coraz mniej przypomina VAT taki, jaki został wymyślony - mówi Wojciech Misiąg z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Zawikłano ten podatek ponad wszelkie granice - dodaje.

Tomasz Skory: Oprócz protestowania - dość oczywistego w tej sytuacji – zastanawiamy się. Pan rozumie zachowanie parlamentarzystów w sprawie VAT-u na dostęp do Internetu? Wie pan o co chodzi?

Wojciech Misiąg: Nie do końca.

Tomasz Skory: Sejm znosi obecne 7 proc., uchwala stawkę 0, Senat poprawia 0 i podnosi stawkę do 22 proc., ale robi jeden mały wyjątek dla placówek oświatowych; w odpowiedzi posłowie zapowiadają odrzucenie poprawki. Ręce opadają?

Wojciech Misiąg: Tak, opadają, ale nie tylko przy tej okazji. Jeśli w zeszłym roku Dzienników Ustaw było w sumie 13 tys. stron, to nie ma co się specjalnie dziwić, że już nikt nad tym nie panuje.

Tomasz Skory: A kto ma rację w sprawie VAT-u na Internet, tak na zdrowy chłopski rozum? Sejm, Senat, rząd z rozwiązaniem pośrednim?

Wojciech Misiąg: I Sejm, i Senat, i rząd zgłosiły co najmniej po dwa rozwiązania każdy. Natomiast sprawa wygląda tak: ten podatek, który w Polsce nazywa się podatkiem od towarów i usług, coraz mniej przypomina VAT taki, jaki został wymyślony, tak jak powinien funkcjonować. W Polsce jest w tej chwili tak, że zawikłano ten podatek ponad wszelkie granice możliwości. No i w związku z tym, że on jest zawikłany, w związku z tym, że pojawiają się różne problemy, to co chwila jakaś afera VAT-owa wybucha.

Tomasz Skory: To jest – rozumiem – heroiczne przezwyciężanie problemów, które sami stwarzamy, tak?

Wojciech Misiąg: Sami sobie stwarzamy problemy i w dodatku usiłujemy je potem rozwiązywać przy pomocy zupełnie nie tych narzędzi, co należałoby się spodziewać, że będą wykorzystane. Podobnie moim zdaniem jest z Internetem i z VAT-em na Internet. Tu pomieszały się różne rzeczy. Pierwsza, która jest oczywista dla wszystkich- jak sądzę - to to, że w Polsce dostęp do Internetu, w ogóle dostęp do telekomunikacji jest wyjątkowo drogi.

Tomasz Skory: A to zależy od Telekomunikacji Polskiej – monopolisty, tak?

Wojciech Misiąg: To w dużym stopniu przez to jest spowodowane, to pewnie nie jest jedyny powód, ale to na pewno powód główny. Ten rynek w Polsce jeszcze jest w bardzo małym stopniu prawdziwym rynkiem.

Tomasz Skory: Ale czy warto go pogrążać, dobijać 22-procentowym VAT-em?

Wojciech Misiąg: Pewnie nie warto go dobijać, ale po pierwsze nie jestem przekonany do końca, czy go tak dobijemy, a po drugie jestem przekonany, że jeżeli zaczniemy obniżać ceny, rezygnując z podatków to oddalimy jeszcze moment, w którym sytuacja na tym rynku będzie normalna. Usługi telekomunikacyjne, Internet w szczególności, są w Polsce drogie. Niedobrze, że są drogie...

Tomasz Skory: Najdroższe w Europie...

Wojciech Misiąg: Najdroższe w Europie, ale nie są one najdroższe w Europie – o czym już się trochę mniej mówi – dlatego, że mamy wysokie opodatkowanie. On jest najdroższy w Europie jeszcze zanim stawkę 22 proc. wprowadzono.

Tomasz Skory: 7 proc. dla szkół i placówek kulturalnych, a 22 proc. dla odbiorców prywatnych – czy to jest rozsądny pomysł? To jest pomysł ministra finansów.

Wojciech Misiąg: To nie jest rozsądny pomysł, bo sprzedawca nie powinien w ogóle pytać komu sprzedaje. Na tym powinien polegać VAT. VAT jest płacony od sprzedaży, a nie od tego, komu się sprzedaje.

Tomasz Skory: Ale minister rozróżnia usługi internetowe na te, które służą edukacji i na te, które służą wszystkim innym celom i domniemanie się w tym kryje, że to są cele rozrywkowe – chodzi np. o „ściąganie” filmów – w związku z tym 22 proc.

Wojciech Misiąg: To jest kolejny przykład na to, że różne cele, różne problemy próbuje się rozwiązywać przy pomocy dziwacznych instrumentów. Na tej samej zasadzie można by było powiedzieć, że bilety lotnicze dla szkolnej wycieczki powinny kosztować inaczej, że jeśli kupuje się cukier w sklepie, to należałoby zapytać, jakie ma być wykorzystanie tego cukru, czemu ma on służyć. Jak pan wie, z cukrem można robić bardzo różne rzeczy. I są społecznie akceptowalne cele użycia cukru i nieakceptowalne.

Tomasz Skory: Nawet karalne.

Wojciech Misiąg: A nawet karalne. Tylko, że w ten sposób można dojść do obłędu. System podatkowy jest po to, by państwo miało z czego wypełniać swoje powinności wobec obywateli. Tylko temu powinien służyć. Całą resztę trzeba załatwiać innymi instrumentami.

Tomasz Skory: Zatem wygląda na to, że według pańskiej diagnozy dążymy właśnie do obłędu.

Wojciech Misiąg: Niestety, coraz częściej łapię się na tym, że tak sądzę.

Tomasz Skory: Czy leci z nami pilot – to pytanie na dziś... Dziękuję za rozmowę.