Rząd nie jest pracodawcą pielęgniarek - mówi rzecznik rządu Krzysztof Luft. Zdaniem rządu jedynym adresatem pielęgniarskich pretensji i żądań są dyrektorzy szpitali. Innego zdania jest lekarski i pielęgniarski samorząd. Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Krzysztof Madej wystosował dziś list do premiera, w którym apeluje o to by mediacje w sprawie protestu nie opierały się na dotychczasowych reformatorach ale by uwzględniły środowiska samorządowe. Kto pomoże protestującym pielęgniarkom? Na to pytanie szukała odpowiedzi Barbara Górska, która gościła dziś sekretarza Naczelnej rady Pielęgniarek i Położnych Maria Marczak i prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Krzysztof Madej.

Barbara Górska: Niestety nie udało nam się dziś skontaktować z nikim kto jest odpowiedzialny za obecną sytuację służby zdrowia. Minister Teresa Kamińska a także dzisiejsi szefowie Kas Chorych, Andrzej Jacyna, Jacek Kukurba i Andrzej Styczyński byli w 1994 roku po tamtej stronie barykady. Dlaczego dziś nie przyłączyli się do protestu? Nie głodują razem z pielęgniarkami?

Maria Marczak: Po prostu już są z drugiej strony. Pozostawiam to bez komentarzy.

Kazimierz Madej: Taka jest natura, że jak się jest dygnitarzem to się ma szereg innych czynności. I nie ironizuję bo wiem, że jak się ma funkcję administracyjną to ma się dużo obowiązków.

Barbara Górska: Pani również protestowała w 1994 roku? A pani koleżanki? Co myślą dziś, gdy nie ma wśród nich dawnych protestujących a sprawują nowe urzędy?

Maria Marczak: Moje koleżanki protestowały. One dziś opowiadały na konferencji prasowej, że należy się z tymi problemami zwrócić do organów założycielskich, dyrektorów. Tak one czują te sprawy. Bo takich adresatów ich postulatów wskazują organy administracji państwowej.

Barbara Górska: Rząd odsyła pielęgniarki do dyrektorów szpitali i daje im do zrozumienia, ze ich dramatycznie niskie zarobki to nie jest dziś sprawa rządu.

Kazimierz Madej: Bezduszna interpretacja prawa upoważnia do tego typu zabiegów. Tylko ja bym powiedział: czym innym jest stabilny system kiedy się spokojnie administruje a czym innym jest sytuacja kryzysowa. Ja tą sytuację oceniam jako bardzo poważną. Narastanie tych protestów wskazuje, że jest coraz mocniej. Rząd powinien jednak poczuć się odpowiedzialnym za to co się dzieje.

Barbara Górska: Czego chcecie od rządu bo kierujecie konkretne postulaty?

Maria Marczak: Za dwa, trzy lata szpitale będą zamykane nie z braku pieniędzy ale z braku pielęgniarek. To wskazuje na to, ze nad tym problemem trzeba się dłużej zatrzymać. Myśmy, z ramienia Naczelnej Izby wielokrotnie występowali do organów administracji państwowej by tą problematyką się zająć. Za organizację ochrony zdrowia w tym kraju odpowiada właśnie rząd i on z dużym wyprzedzeniem powinien wiedzieć co w takiej sytuacji należy zmienić. O jakości pracy się ciągle mówi i tą jakość się ciągle poprawia. Zarobki pozostały takie same.

Barbara Górska: Czy pani wie ile polska pielęgniarka zarabia mniej niż w UE?

Maria Marczak: W krajach Unii, pielęgniarka zarabia od tysiąca do tysiąca pięciuset EURO. Mówimy o wejściu Polski do Unii, przygotowujemy się, ustawy są nowelizowane. Łatwo przewidzieć co będzie kiedy nasze dyplomy będą uznawane w krajach Wspólnoty.

Kazimierz Madej: Wystosował pan dziś list do premiera w sprawie pielęgniarek. Czego pan oczekuje od premiera i od rządu?

Krzysztof Madej: Kiedy jest kryzys, kiedy ludzie się kłócą, wtedy jest miejsce dla psychoterapeuty czy nauczyciela. Rząd nie powinien unikać tej roli, ale wkroczyć z jakimś rodzajem dialogu. Oczekuję, że premier przestanie uspokajać sam siebie i że przestanie być aktualną metoda uprawiania polityki polegająca na wyznawaniu zasady „poczekajmy jeszcze chwilę, jakoś to się ułoży” - niewidzialna ręka rynku ułoży nam wszystkie relacje między partnerami gry rynkowej, jak twierdzą teoretycy liberalizmu rynkowego. Tymczasem czas biegnie, reforma chwalić Boga liczy już ponad dwa lata, a rynek nie chce zadziałać w taki sposób, by w ochronie zdrowia nie było strajków, tak jak ich nie ma w handlu czy w innych gałęziach sprywatyzowanej gospodarki. Dlatego oczekiwałbym jakiegoś rodzaju „okrągłego stołu”, jakiejś debaty.

Barbara Górska: Mam w ręku depeszę PAP z 30 XII 1994 roku, w której czytamy: „Propozycja rządu jest zbyt ogólna, abyśmy mogli zapewnić, że nie będzie protestów”. Jest to wypowiedź Teresy Kamińskiej, ówczesnej rzeczniczki sztabu protestacyjnego. Potem Teresa Kamińska nadzorowała reformę służby zdrowia, a dzisiaj jest filarem rządu, który protestującym pielęgniarkom mówi przysłowiowe „piszcie na Berdyczów”. A może wyjściem jest nawiązanie dialogu z tymi członkami rządu, którzy niegdyś rozumieli problemy środowiska?

Krzysztof Madej: Jeśli Pani mówi mi, że mamy odwołać się do arbitrażu sprawiedliwego i kompetentnego, bo wspomniane osoby kiedyś to wszystko zaczynały, to ja twierdzę, że nie mam przesłanek na kompetencję tych osób, czego dowodem z kolei jest reforma.

Barbara Górska: Co będzie dalej z protestem pielęgniarek?

Maria Marczak: Będzie rozwijał się aż do czasu, kiedy protestujące uzyskają godziwe zarobki w wysokości takiej, która pozwoli im na przeżycie.

Barbara Górska: Jak Pani sądzi, czy powtórzy się sytuacja w której stojący obecnie na czele protestu pielęgniarskiego działacze samorządowi staną się z czasem prominentami obojętnymi na losy pielęgniarek?

Maria Marczak: Myślę, że nie.

Krzysztof Madej: Pamięć ludzka jest niesłychanie krótka. Kiedy dojdzie się już do przestronnego i dobrze wyciszonego gabinetu, to trzeba być głuchym na głosy z zewnątrz.

Maria Marczak: Chcę wierzyć, że tak się nie stanie.