Bogdan Rymanowski: Na początek oczywiste pytanie – czy dobrze pan dzisiaj spał?

Marek Borowski: Nie powiem, żebym budził się z krzykiem w nocy.

Bogdan Rymanowski: Nie śnił się panu Andrzej Lepper?

Marek Borowski: Nie.

Bogdan Rymanowski: A wczoraj, kiedy Andrzej Lepper przemawiał a pan był nad nim 2 – 3 metry, miał pan ochotę wcisnąć guzik i wyłączyć mu głos?

Marek Borowski: Nie. Raczej ze smutkiem przyglądałem się temu i słuchałem tego wszystkiego. W mojej 10-letniej karierze parlamentarzysty zdarzały się już momenty nawet znacznie bardziej dramatyczne, przypomnę słynną listę a Macierewicza i oskarżenie wielu polityków o to, że byli agentami SB. Drugi raz – prowokacja wobec Józefa Oleksego i słynne wystąpienie Milczanowskiego. Teraz wystąpienie Leppera, gdzie zarzucił kilku znanym politykom łapówkarstwo.

Bogdan Rymanowski: A jakby pan to określił – skandal, hucpa, lepperiada, łobuzeria, czy po prostu demokracja w pełnym tego słowa znaczeniu.

Marek Borowski: W momencie kiedy już było wiadomo, że wnioski o odwołanie wicemarszałka Leppera z tej funkcji zostaną wprowadzone pod obrady, zdecydowałem się to zrobić szybko, po to, aby ta sprawa nie ciążyła nad Sejmem. Powstała kwestia sposobu prowadzenia dyskusji – oczywiście wnioskodawcy, którzy przedstawią swoje racje, oczywiście kluby, które wypowiedzą się w tej sprawie, ale zaproponowałem także, by dać głos Andrzejowi Lepperowi.

Bogdan Rymanowski: Nie żałuje pan tego? Andrzej Lepper oskarżył wielu polityków o przyjmowanie wielomilionowych łapówek.

Marek Borowski: Nie, Gdybym nie dał taj trybuny, to Andrzej Lepper zwołałby konferencje prasową i zrobiłby to samo. Tylko wtedy powiedziałby, że marszałek Borowski próbował zamknąć mu usta, ale nikt mu ust zamknąć nie zdoła.

Bogdan Rymanowski: Jak pan myśli, skąd Andrzej Lepper miał takie informacje, którymi wczoraj szastał? Konkretne godziny, daty, konkretni ludzie.

Marek Borowski: A proszę mi powiedzieć skąd w ogóle biorą się takie informacje? Skąd pomówienia, które w swoim czasie wysunięto pod adresem wielu polityków, że byli agentami? Skąd Milczanowski miał informacje?

Bogdan Rymanowski: Ale to wszystko co mówił Andrzej Lepper można odebrać jako bardzo prawdopodobne. Pana zdaniem to są czyste kłamstwa?

Marek Borowski: Zapytam pana, tak, jak Andrzej Lepper pytał: mam dokumenty w szafie, z których wynika, że sześć lat temu molestował pan małe dziewczynki. Mam na to dokumenty, one są dobrze zabezpieczone i jak będzie trzeba to ja je ujawnię. Poczym wychodzę, kończymy rozmowę i teraz pytanie – co z tym zrobić? A niektóre informacje podane przez Andrzeja Leppera były dziwaczne, np.: trzech panów udało się do Wrocławia i jeden z nich spotkał się z kimś – to co, nie wie który?

Bogdan Rymanowski: Gdyby pan tak się wobec mnie zachował to podałbym pana do sądu. Czy pańscy koledzy, ministrowie Cimoszewicz, Szmajdziński nie powinni zrobić tego samego?

Marek Borowski: Sprawa jest poważniejsza, bo nie chodzi o oskarżenie w trybie cywilnym. Chodzi o to, że oskarżenie zostało wysunięte przeciwko posłom, wysokim urzędnikom państwowym, także przeciwko jednemu z wicemarszałków Sejmu. Premier Leszek Miller już zapowiedział, że zwróci się do ministra sprawiedliwości o podjęcie szybkich działań prokuratorskich w tej sprawie. Ja zrobię to samo, dlatego że tu chodzi o ludzi, wobec których ja mam pewne obowiązki.

Bogdan Rymanowski: Pana zdaniem pani minister Piwnik w tym przypadku powinna zlecić prokuratorowi, który jej podlega aby wszczął śledztwo z urzędu.

Marek Borowski: W tej sprawie oczywiście, że tak, bo mieliśmy do czynienia z powiadomieniem o popełnieniu przestępstwa, wprawdzie nieformalnie skierowanym. Ja zresztą wyraziłem zdziwienie, że mając takie dokumenty nie informuje prokuratury co jest jego obowiązkiem jako obywatela a co dopiero jako posła i szczególnie jako wicemarszałka Sejmu.

Bogdan Rymanowski: Jakie dokumenty mógł mieć Andrzej Lepper? W końcowym fragmencie swojego wystąpienia powiedział cos takiego, że właściwie chodzi tu o jedno – odcięcie Andrzeja Leppera od dostępu do dokumentów, które dostają wicemarszałkowie Sejmu. Jakie to są dokumenty?

Marek Borowski: Tego rodzaju informacje wskazują, że mamy do czynienia z jakąś hucpą. Wicemarszałkowie nie otrzymują żadnych szczególnych dokumentów, które wskazywałyby, że ktoś od kogoś wziął łapówkę. To jakiś absurd. Ja, jako marszałek nie otrzymuje takich dokumentów a co dopiero wicemarszałek.

Bogdan Rymanowski: To skąd mógł mieć takie informacje Andrzej Lepper – służby specjalne? Dochodzenia policyjne?

Marek Borowski: Nie wiem. Musiał się jakoś wytłumaczyć. Musiał coś pseudowiarygodnego przedstawić opinii publicznej.

Bogdan Rymanowski: Janusz Zemke, pański kolega, wiceminister obrony mówi, że mógł te informacje otrzymać od jakiegoś znanego detektywa.

Marek Borowski: Proszę nie wyciągać mnie na snucie tego rodzaju rozważań. To wszystko przypomina atmosferę magla. Nie będę tego szczegółowo rozważał. Będę się również domagał szczegółowego postępowania prokuratorskiego. Prokurator powinien zażądać od Andrzeja Leppera niezwłocznego przekazania mu tych dokumentów – w przeciwnym przypadku będzie już jasne, że mieliśmy do czynienia z pomówieniem i to wyjątkowo obrzydliwym. Gdyby się okazało, że to pomówienie, będzie to już koniec kariery politycznej Andrzeja Leppera.

Bogdan Rymanowski: A nie ma pan wyrzutów sumienia? Przecież przez ten okres ponad miesiąca nie traktował pan Andrzeja Leppera zbyt ostro. Wręcz łagodnie, był pan w wypowiedziach wobec niego stonowany a tak naprawdę to SLD zaprosiło Andrzeja Leppera do prezydium Sejmu. SLD stworzyło z Andrzeja Leppera wicemarszałka. Czy pan tego nie żałuje dzisiaj? Przecież wiedzieliście na co stać Andrzeja Leppera.

Marek Borowski: Jakby człowiek wiedział , że mu cegła spadnie na głowę, to by z domu nie wychodził.

Bogdan Rymanowski: Tutaj prawdopodobieństwo było jednak większe.

Marek Borowski: Takie jak wychodzenie z domu gdzie odbywa się remont na nieosłoniętych rusztowaniach, ale z domu trzeba było wyjść. SLD pamiętało pierwszą kadencję Sejmu kiedy weszliśmy do niego w wyniku demokratycznych wyborów, ale byliśmy traktowani jak zadżumieni, mimo, że byliśmy drugim ugrupowaniem, nie otrzymaliśmy miejsca w prezydium, nie otrzymaliśmy żadnego przewodnictwa komisji, żadnego wiceprzewodniczącego komisji. Doszliśmy do wniosku, że jeśli powiemy dzisiaj Samoobronie: „Nie, żaden przedstawiciel Samoobrony nie może być w prezydium Sejmu, żaden nie może być przewodniczącym czy wiceprzewodniczącym komisji”, to zachowamy się dosyć podle – tak, jakbyśmy nie pamiętali tego co robiono z nami.

Bogdan Rymanowski: Ale przecież np. były zastępca Leppera, pan Piotr Trznadel powiedział niedawno „Gazecie Polskiej”, że liderzy SLD, że również pan - w 1999 roku, w czasie rolniczych blokad - spotykał się z Andrzejem Lepperem pięciokrotnie i wspólnie ustalaliście strategię współpracy SLD z Samoobroną. Czy to prawda? Czy pan tego nie żałuje?

Marek Borowski: To jest taki bełkocik, który obecnie ma miejsce. Pana Trznadla w ogóle nie pamiętam.

Bogdan Rymanowski: Czyli to kłamstwo?

Marek Borowski: Cechą charakterystyczną pana Leppera jest to, że on miesza prawdę z kłamstwem.

Bogdan Rymanowski: Ale to mówi człowiek, który podejrzewam, że dzisiaj jest przeciwnikiem pana Leppera.

Marek Borowski: Tego to ja już nie wiem – mało mnie interesuje kto jest czyim przeciwnikiem. Oczywiście, że były spotkania z Lepperem, w jednym brałem udział, ale nie było w tym nic tajnego - Lepper przyszedł do Sejmu i spotkał się z przewodniczącym opozycyjnego klubu, Leszkiem Millerem.

Bogdan Rymanowski: Nie było wspólnej strategii wobec rządu Jerzego Buzka?

Marek Borowski: Absolutnie nie. Andrzej Lepper przyszedł, by przedstawić postulaty Samoobrony, dowiedzieć się czy klub SLD zechce je poprzeć. Wtedy miały się odbyć rozmowy ministerstwa rolnictwa ze związkami rolniczymi, ja akurat te rozmowy pamiętam. Pamiętam też, że powiedzieliśmy, iż postulaty to jedno i że istnieje zbieżność, ale że nie poprzemy jego gwałtownych działań, które naruszają prawo.

Bogdan Rymanowski: Ale niemal wszyscy politycy opozycji mówili tak naprawdę jedno dzisiaj, że SLD wyhodowało sobie Andrzeja Leppera i teraz dezawuuje swoje wcześniejsze działania, swoje wcześniejsze kontakty z Andrzejem Lepperem. Wczoraj poseł Dorn mówił, że zjadacie swój kapelusz. Jesteście w nieciekawej sytuacji, panie marszałku.

Marek Borowski: Wzięliśmy na siebie odpowiedzialność i złożyliśmy wniosek o odwołanie Andrzeja Leppera. Nie poparliśmy wniosku Platformy, tylko powiedzieliśmy jasno, że bierzemy na siebie odpowiedzialność, składamy wniosek o odwołanie Andrzeja Leppera, żeby nie było żadnych wątpliwości w tej sprawie. W tym sensie ponosimy także konsekwencje tamtego wyboru.

Bogdan Rymanowski: Myśli pan, że poniesiecie także konsekwencje wśród swojego elektoratu, wśród opinii publicznej?

Marek Borowski: To się okaże. Myślę, że staramy się przedstawić nasze stanowisko, wytłumaczyć dlaczego głosowaliśmy wtedy „za” i dlaczego teraz zdecydowaliśmy się zgłosić wniosek o odwołanie. Myślę, że dzisiaj i w przyszłości będzie problem stosunku do tych wszystkich ludzi, którzy nie znajdują oparcia nigdzie, nie znajdują oparcie w systemie politycznym. Otóż o tych ludziach nie należy zapominać. Jeśli SLD o tych ludziach zapomniałoby, wtedy oznaczałoby to, że nie wyciągnęło żadnych wniosków z tej całej sprawy. Jeśli nie zapomni to myślę, że damy sobie radę.

Bogdan Rymanowski: Czy SLD nadal uważa, że Samoobrona powinna mieć wicemarszałka Sejmu?

Marek Borowski: Będzie to trudne – tak powiem. Jeśli byłby wysunięty kandydat, który wyraźnie zadeklaruje, że z tego rodzaju działaniami, jakie podejmował Andrzej Lepper, nie chce mieć nic wspólnego i nie będzie ich stosował, to nie jest to wykluczone, ale czy możliwe – nie wiem.

Bogdan Rymanowski: Co się stanie z posłem Marczewskim, który głosował „za” pozostaniem marszałka Leppera na stanowisku?

Marek Borowski: Pan mnie pytał jakie ja miałem sny. Podejrzewam, że poseł Marczewski miał dzisiaj złe sny, właśnie się pomylił i zaraz po głosowaniu wygłosił oświadczenie, przepraszając wszystkich swoich kolegów. Nie wie z czego to się wzięło – machinalnie wcisnął ten przycisk.

Bogdan Rymanowski: Czy politycy SLD będą bojkotować teraz Andrzeja Leppera, na przykład nie będą występować z nim w studiu telewizyjnym?

Marek Borowski: Uważam, że do czasu wyjaśnienia tych pomówień, czy tych oskarżeń, które Andrzej Lepper wygłosił z trybuny, szanujący się polityk nie powinien brać udziału w spotkaniach z Andrzejem Lepperem.

Bogdan Rymanowski: Czy poda pan teraz rękę Andrzejowi Lepperowi?

Marek Borowski: Podanie ręki to jest troszkę co innego. Żyjemy razem w Sejmie i myślę, że nie trzeba przesadzać – dzień dobry można sobie powiedzieć.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa