RMF: Panie ministrze, długo będziemy jeszcze czekać na złapanie sprawców napadu na Kredyt Bank?

Marek Biernacki: Sprawa napadu i tego ohydnego mordu - to komunał - ale jest sprawą priorytetową dla policji. Chcę stwierdzić jednoznacznie, że tutaj przestępcy zostaną ujęci.

RMF: Kiedy? 17 dni śledztwa już za nami...

Marek Biernacki: Nie udało się ująć ich w pierwszym tym momencie i teraz trzeba przyjąć już zasadę żmudnego, intensywnego śledztwa. Przy tej sprawie pracują najlepsi kryminalistycy i eksperci. Kryminalistyka jest nauką ścisłą dlatego też tutaj zespół, który prowadzi tę sprawę chce otoczyć właśnie parasolem ochronnym po, to żeby nie było żadnych nacisków. Sprawa zostanie rozwiązana. Będzie sprawą opartą na działaniach konsekwentnych, logicznych policji, a zwłaszcza kryminalistyków.

RMF: Jesteśmy zaniepokojeni, bo jak do tej pory jedynym efektem z tych prac są dwa portrety pamięciowe i to osób niekoniecznie sprawców ale osób, które mogły być świadkami?

Marek Biernacki: No, jest trochę więcej tych spraw.

RMF: Co jeszcze?

Marek Biernacki: Nie mogę ich ujawnić ze względu na szczegóły śledztwa.

RMF: Jaki był motyw tego napadu czy chodziło rzeczywiście o gotówkę, która byłą w tym banku czy jakieś tajemnicze operacje bankowe?

Marek Biernacki: Na przekór innym politykom na temat tej sprawy się nie wypowiadam. Tutaj od tego jest już policja i policja jedynie może ujawniać poprzez rzecznika określone fragmenty, które są potrzebne dla potrzeb śledztwa. Ujawnienie pewnych informacji może spowodować tylko i zaszkodzić postępowaniu śledczemu. Ja podkreślam i wyraźnie mówię sprawcy, jest dużo śladów. Ślady muszą zostać przerobione. Jest to żmudna, konsekwentna praca policji. Proszę jeszcze trochę cierpliwości, nie naciskać zespołu. Oni muszą pracować spokojnie i konsekwentnie.

RMF: To nie ujawniając tajemnic śledztwa zapytamy czy teza o tym, że to byli amatorzy, którym puściły nerwy jest jeszcze aktualna? Czy skoro tak długo to śledztwo trwa, to możemy już ją odłożyć do lamusa?

Marek Biernacki: W żadnym wypadku do lamusa. Potrzebny jest właśnie doping prasy. Tak jak powiedziałem o tajemnicach śledztwa naprawdę nie będę się wypowiadał aby nie zaszkodzić postępowaniu.

RMF: Jeszcze troszeczkę musimy poczekać. Jak długo w przybliżeniu choćby?

Marek Biernacki: Podkreślam: trudno mi tak określać. I nie chcę określać w tym wypadku ponieważ policjanci, którzy prowadzą tę sprawę mogliby poczuć się zdopingowani, a nie chcę działań pochopnych.

RMF: Czy to jest tak, że nie wiadomo nic, a pan mówi tylko, że spokojnie, spokojnie. Śledztwo trwa to będzie dobrze?

Marek Biernacki: Pan tak może przyjąć. Ja i tak nic więcej nie zdradzę.

RMF: Ja mogę tak zapytać.

Marek Biernacki: Tak jest. Ja oczywiście powiem, że obowiązuje mnie tajemnica śledztwa i dla dobra śledztwa. Wiadomo, że ta sprawa jest priorytetową dla ministerstwa i dla ministra, który jak zawsze podkreślał przyjmuje odpowiedzialność za działania policji i tutaj za skuteczność tej sprawy też przyjmuje na siebie. Tutaj ja się nie uchylam od odpowiedzialności, tylko jestem po prostu starym kryminalistykiem, który kiedyś tam dłubał w kryminalistyce i wiem na czym polega ta praca w tym momencie, gdy jak podkreślam - nie udało się ująć w pierwszej fazie czyli od razu w momencie po napadzie, teraz musi nastąpić żmudne, konsekwentne śledztwo. Zespół prowadzi bardzo dobry policjant. Jestem przekonany, że z pozytywnym skutkiem.

RMF: Panie ministrze, może brak postępu śledztwa wiąże się z tym, że minister - według Trybuny - zajmuje się utrudnianiem życia Januszowi Tomaszewskiemu?

Marek Biernacki: Dwie sprawy. To śledztwo się toczy.

RMF: Utrudnia pan?

Marek Biernacki: Oczywiście ten artykuł w Trybunie i interpelacja posła Zakrzewskiego spotkała się już ze zdecydowaną reakcją posła Miodowicza i posła Rokity i wiem, że chcąc wystąpić na drogę prawną.

RMF: Przypomnijmy tylko o co chodzi. Poseł SLD twierdzi, że na tajnym zebraniu w wilii należącej do MSW, na Łowickiej, pan, rzecznik interesu publicznego, szef UOP-u oraz dwóch posłów zastanawialiście się jak utrudnić wejście czy powrót do polityki Januszowi Tomaszewskiemu. Było takie spotkanie czy nie?

Marek Biernacki: Jest to bzdura, wierutna bzdura. Akurat moją rezydencją nie jest willa na Łowickiej. Willa na Łowickiej była rezydencją poprzedniego ministra spraw wewnętrznych i premiera. Ja akurat mieszkam w hotelu sejmowym....

RMF: Ale takie spotkanie się odbyło?

Marek Biernacki: Tak się pechowo składa, że jest to moje uchybienie - ja tego budynku jeszcze nie oglądałem - a w takim zespole nigdy się nie spotkaliśmy.

RMF: Ale myśli pan o tym jak utrudnić życie Tomaszewskiemu?

Marek Biernacki: W żadnym wypadku nie i jest to totalna bzdura.

RMF: Wytacza pan proces?

Marek Biernacki: Tak jak powiedziałem: ustaliłem to z posłem Miodowiczem, że razem z nim dopisuje się do tego postępowania.

RMF: Jakie to będzie postępowanie proces cywilny, karny?

Marek Biernacki: Cywilny. Nie ukrywam że w ten sposób możemy tylko w jakiś sposób zapobiec oskarżeniom.

RMF: A pan oskarży swego kolegę, posła czy gazetę?

Marek Biernacki: Tutaj oskarżymy posła. Wystąpimy przeciwko posłowi Zakrzewskiemu z SLD.

RMF: O co?

Marek Biernacki: O kłamstwo.

RMF: O kłamstwo w interpelacji? To jest pytanie tylko.

Marek Biernacki: Przepraszam bardzo, jeśli nie ma się podstaw jakichkolwiek a wymyśla się na poczekaniu historie.

RMF: To nie można zapytać?

Marek Biernacki: Ale to można zapytać prywatnie, można na komisji ale nie można publicznie puścić w eter.

RMF: My też pytamy i obawiamy się procesu trochę teraz...

Marek Biernacki: Ale panowie opieracie się na pewnej wiedzy, którą ktoś zaserwował dla swojej kampanii politycznej. Poseł Zakrzewski nie ma nic do zaprezentowania więc próbuje sięgać do tego typu spraw. Podejrzewam, że im bliżej kampanii wyborczej będzie więcej tego typu tekstów, dlatego też nie ukrywam, że kategoryczny nasz sprzeciw będzie i tu chce powiedzieć, że podpisuje się całkowicie pod postępowaniem posłów, którzy wystąpią z tego co wiem przeciwko posłowi Zakrzewskiemu i być może przeciwko Trybunie.

RMF: Jakoś nie widzieliśmy pana skaczącego z radości po uniewinnieniu Janusza Tomaszewskiego. Cieszy się pan, bo pan jakoś dziwnie milczy w tej sprawie?

Marek Biernacki: Z reguły moja zasada jest taka, że staram się jako minister spraw wewnętrznych nie mieszać w bieżącą politykę i tak zwane układy partyjne.

RMF: Ale Tomaszewski to jest człowiek, którego fotel pan objął. On ma papier który może pokazać i wrócić na pańskie miejsce.

Marek Biernacki: Ja na ten temat się nie wypowiadam, ponieważ tak jak pan powiedział - to dotyczy też w jakiś sposób mojej osoby.

RMF: Nie wypowiadam się bo się boję?

Marek Biernacki: Nie. Ja po prostu wypowiadam się przez pracę. Tak jak podkreślałem - zauważyliście państwo nie wypowiadałem się nigdy politycznie na różne bieżące tematy. Zrobiłem kiedyś jeden błąd przy Instytucie Pamięci Narodowej. Doceniam stanowisko ministra spraw wewnętrznych i jego powagę w państwie, widziałem jak ta praca i stanowisko ministra jest realizowane w Europie. Chciałbym właśnie, żeby minister spraw wewnętrznych był tą postacią, która nie uczestniczy w rozgrywkach wewnątrzpartyjnych.

RMF: Jest pan ministrem spraw wewnętrznych, ale również członkiem Ruchu Społecznego. Musi pan uczestniczyć z rozgrywkach partyjnych.

Marek Biernacki: Tak jest. Jestem lojalnym.

RMF: Cieszy się pan, że Janusz Tomaszewski jest pańskim kolegom partyjnym?

Marek Biernacki: Powiem wyraźnie i jednoznacznie: na temat Janusza Tomaszweskiego założyłem, że nie będę się wypowiadał, ponieważ był moim poprzednikiem, ministrem spraw wewnętrznych. I jestem w tym konsekwentny.

RMF: Na gruncie partyjnym też się pan nie wypowie, że wrócił fajny kolega?

Marek Biernacki: Nie. W żadnym wypadku. Nie chce żeby moje wypowiedzi były odbierane w różny sposób. Tak jak podkreślam bardzo sobie cenię i zrozumiałem stanowisko ministra spraw wewnętrznych i powagę tego ministerstwa.

RMF: Minister spraw wewnętrznych ma nie mówić za dużo?

Marek Biernacki: Nie, tylko musi szanować swoją pozycję ministra spraw wewnętrznych, może nawet nie swoją pozycję ale pozycję ministra spraw wewnętrznych.

RMF: Panie ministrze, czy mafie finansują polskich polityków?

Marek Biernacki: Tutaj musimy poczekać na postępowania.

RMF: A to prawda że „Masa” główny świadek koronny w procesie gangu pruszkowskiego tak twierdzi, że przychodzili do niego skarbnicy partyjni i prosili o pieniądze?

Marek Biernacki: W sprawie „Masy” bardzo źle się dzieje, że są jakieś przebicia w prasie, mediach ma temat jego zeznań.

RMF: Czyli to prawda?

Marek Biernacki: Ja tego nie powiedziałem.

RMF: Ale pytamy czy to prawda?

Marek Biernacki: Ja nie wiem, ponieważ akurat nie zaznajamiam się z postępowaniem i wypowiedziami pana „Masy”.

RMF: Ale skoro nazywa pan to przebiciami, przeciekami to znaczy, że jednak coś jest na rzeczy?

Marek Biernacki: Jest dosyć dużo na ten temat informacji, informacji które mogą zaszkodzić instytucji świadka koronnego i tak jak powiedziałem źle się dzieje, że wypowiedzi - czy to realne czy wymyślone pana „Masy” - funkcjonują. Ja chciałem powiedzieć, że świadek koronny - instytucja która za funkcjonowała, instytucja, która przyczyniła się do wielkiej ofensywy policji przeciwko światowi przestępczemu, przeciwko gangom. Chce powiedzieć wyraźnie, że sam świadek koronny nie będzie podstawowym dowodem we wszelkiego typu postępowaniach ponieważ przeciwko Pruszkowowi zbudowaliśmy bardzo silne zaplecze dowodowe, ale źle się dzieje że właśnie teraz instytucja świadka koronnego poprzez osobę „Masy” jest obecna w mediach. Następuje w jakiś sposób kompromitacja tej instytucji.

RMF: Proszę odpowiedzieć na pytanie tylko tak lub nie. Czy to prawda, że „Masa” twierdzi, że politycy kontaktują się z mafiami?

Marek Biernacki: Ja panom na to pytanie po prostu nie mogę odpowiedzieć.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa